Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naukowcy krytykują sopocką inwestycję wartą 50 mln zł

Piotr Weltrowski
Prawie 50 mln zł kosztować ma inwestycja, która odprowadzi wody siedmiu sopockich potoków w głąb Zatoki Gdańskiej. Z wielkim hukiem rozpoczęto jej realizację kilka dni temu. Nie wszyscy jednak podzielają entuzjazm władz Sopotu.

Prof. Marcin Węsławski, przyrodnik z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, mówi krótko: inwestycja żadną katastrofą nie jest, ale jej realizacja mija się z celem. W Sopocie do morza wpływa 11 potoków. Betonowe i niezbyt urodziwe wyloty większości z nich widać dziś na plaży. Wszystkie znajdujące się na południe od sopockiego mola w ciągu kilku miesięcy przestaną nas jednak straszyć.

Do czerwca 2009 roku wzdłuż sopockiej plaży zainstalowane zostaną kolektory zbierające wodę z potoków. Dwoma ogromnymi rurami, które zostaną położone pod dnem morza, woda ta zostanie wyprowadzona ponad 300 metrów w głąb zatoki.

Zdaniem władz miasta, wyprowadzenie wód potoków, a co za tym idzie także wód opadowych, daleko poza granicami kąpielisk, poprawić ma stan sopockich plaż. Rury kończyć mają się bowiem w miejscu, gdzie działanie prądów morskich zapewni szybsze mieszanie się wód opadowych z wodami morskimi.

Inaczej sprawę widzą jednak ekolodzy. - To nie jest żaden sposób na radzenie sobie z zanieczyszczeniami, to raczej wpuszczanie swojej rury wydechowej do ogródka sąsiada - mówi Węsławski. - Wprowadza się wodę słodką do wody morskiej. Nawet jeżeli zostanie ona wypuszczona kilkaset metrów od brzegu przy dnie, to i tak wypłynie na powierzchnię. Zależeć to będzie tylko od kierunku wiatru, czy wszystko wróci na plażę w Sopocie, czy też, co jest bardziej prawdopodobne, pójdzie w kierunku Gdańska.

Naukowiec twierdzi też, że działania, polegające na koncentracji zanieczyszczeń, są sprzeczne z przyjętą w Europie tendencją rozwiązywania problemów z zanieczyszczeniami przez ich rozpraszanie.

Władze miasta ripostują krótko. - Przyrodnicy wypowiadają się tak, jakby zupełnie nie znali się na biologii morza. To coś niebywałego - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Oddziaływanie wody z potoku nie sięga dalej niż dwieście, trzysta metrów od jego ujścia. Dalej słona woda zabija wszelkie ewentualne zarazki. Wyprowadza się wody opadowe w głąb morza, bo tam jest większa cyrkulacja.

Urzędnicy zaznaczają również, że stworzenie systemu wyprowadzenia wód potokowych w głąb zatoki ochronić ma dolny taras miasta przed ewentualnym zalaniem.
Koszt inwestycji to 49 mln 837 tys. zł. W chwili obecnej miasto ma obiecane dofinansowanie z UE w wysokości 20 procent jej wartości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki