Nauczyciel z Gdyni wezwany przed komisję dyscyplinarną Kuratorium Oświaty za "podburzanie uczniów do strajku"

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Arkadiusz Ordyniec, nauczyciel historii w IX Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni stanie przed Komisją Dyscyplinarną Kuratorium Oświaty w Gdańsku za "namawianie uczniów do protestu". Pomoc prawną zaoferowała już Pomorska Izba Adwokacka. - Nie mogę tego traktować inaczej, niż jako próbę represji politycznych i zastraszenia. Jedyne, o co apelowałem, to przestrzeganie prawa, rozsądek, spokój i dbanie o zdrowie własne i innych - mówi nam nauczyciel.

To jeden z pierwszych przypadków, kiedy przed komisję dyscyplinarną wzywany jest nauczyciel, w związku z odbywającymi się obecnie protestami. Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji Narodowej, to jeden ze środków, które będą użyte wobec nauczycieli, gdy pojawi się podejrzenie, że zachęcali oni do strajkowania.

- To jest “Proces” Kafki, wiem, że jestem oskarżony, ale nie wiem przez kogo - mówi nam Arkadiusz Ordyniec. - Osobiście uważam wyrok Trybunału Konstytucyjnego za skandaliczny i mam do tego prawo. Po tym jak rozpoczęły się protesty, od razu wiedziałem, że moi uczniowie będą w nich uczestniczyć. Zacząłem więc apelować do nich o rozsądek, przestrzeganie prawa i noszenie maseczek. Jedyne co robiłem, przez ten cały okres, to prosiłem o rozwagę. Mój osobisty stosunek do wyroku nie ma żadnego przełożenia na moją pracę z młodzieżą. Nie byłem organizatorem protestów, nie namawiałem do protestowania. W trakcie największych demonstracji siedziałem w domu i nagrywałem je z balkonu prosząc o spokój i rozsądek. W żaden sposób nie wypowiadałem się o tym, jaki jest mój stosunek do protestów. Po prostu wiedziałem, że moi uczniowie tam są i się o nich bałem.

Nauczyciel wezwany przez kuratorium

Informacja o tym, że kuratorium wezwało nauczyciela wywołała szeroki odzew wśród gdyńskich mieszkańców. Na Facebooku powstał nawet specjalny hasztag - #muremzaOrdyńcem, w którym jego byli i obecni uczniowie, nie posiadają się ze zdumienia i dziesiątkami stają w obronie nauczyciela.

- Ciągle apeluję i będę apelował o to samo, jeżeli ktoś podjął decyzję o uczestnictwie w protestach, to proszę go o zachowanie rozsądku - zaznacza Ordyniec. - O komisji dyscyplinarnej dowiedziałem się podczas prowadzenia lekcji, dostałem telefon od szkoły, że kuratorium przysłało maila, w którym było napisane, że rodzice z mojej szkoły, składają skargę i żądają wyjaśnienia, jakobym ja, jako nauczyciel, podżegał i zachęcał do łamania prawa moich uczniów. Normalnie, jeżeli któryś z rodziców ma jakiś problem, powinien porozmawiać najpierw ze mną. Nie było żadnych skarg do mnie. Potem powinien się kontaktować z dyrekcją. Nie było żadnych skarg do dyrekcji szkoły ani dalej do Kuratorium Oświaty w Gdańsku. W mailu było napisane, że rodzice poskarżyli się bezpośrednio do MEN, które wysłało maila do kuratorium z żądaniem rozpoczęcia sprawy. Już złożyłem swoje pisemne oświadczenie w tej sprawie. Nie mam sobie nic do zarzucenia, ale atak już poszedł, nawet jak teraz umorzą sprawę. Nie przyjmę najmniejszej uwagi ze strony ministerstwa, a grozi mi od upomnienia, poprzez naganę do dyscyplinarnego zwolnienia z pracy i utraty możliwości wykonywania zawodu. Jak będzie trzeba, będę walczył w sądach.

- Jestem oburzona tą sytuacją. Pan Arek nie chciał, żeby ktokolwiek dał się ponieść emocjom i zrobił coś, czego będzie żałować. Nie wyobrażam sobie, żeby miał zostać ukarany w jakikolwiek sposób za bycie troskliwym wychowawcą - mówi nam jedna z uczennic Ordyńca.

Pomorska kurator oświaty pisze do kadry nauczycielskiej: "Każda próba wpływania na poglądy uczniów i wychowanków przez nauczycieli jest nadużyciem i łamaniem obowiązującego prawa."

Dwa listy opublikowała ostatnio pomorska kurator oświaty, Małgorzata Bielang, po tym jak w następstwie wyroku Trybunału Konstytucyjnego na ulice miast na całym Pomorzu wyszły dziesiątki tysięcy osób. Zwraca się w nich do dyrektorów, nauczycieli, wychowawców, pedagogów i rodziców.

- W odniesieniu do bieżących wydarzeń w kraju zwracam się do Państwa z prośbą i zobowiązaniem, przypominając jednocześnie, że niedopuszczalne i zabronione prawem są wszelkie próby wykorzystywania uczniów do działań o charakterze politycznym oraz indoktrynacji ideologicznej. Każda próba wpływania na poglądy uczniów i wychowanków przez nauczycieli jest nadużyciem i łamaniem obowiązującego prawa - pisze w jednym z nich Małgorzata Bielang.

- Sytuacje, kiedy inicjatywą nauczyciela lub dyrektora jest zachęta uczniów np. do wspólnych (z nauczycielami) „spacerów”- w obecnej sytuacji epidemicznej – są dzisiaj skrajną nieodpowiedzialnością i karygodnym łamaniem prawa, co spotka się każdorazowo z reakcją ze strony Pomorskiego Kuratora Oświaty, jako organu sprawującego nadzór pedagogiczny nad działalnością przedszkoli, szkół i placówek oświatowych w województwie pomorskim. (...) Apeluję, abyśmy wspólnie zadbali o zdrowie i bezpieczeństwo Uczniów i nas wszystkich - czytamy dalej.

Drugi list został opublikowany po tym, jak przez Gdynię, Gdańsk i Sopot przeszedł "Trójmiejski Strajk Uczniowski", a podczas jednego z protestów w Gdyni manifestanci na drzwiach zaczęli nieść figurę krwawiącej Polki, scena do złudzenia przypominała przemarsz ze zwłokami Zbyszka Godlewskiego podczas masakry w Grudniu’70.

- Wzywam Państwa do zdecydowanej reakcji na te oburzające wydarzenia i apeluję o działania! Nie może być zgody Dyrektorów szkół, Nauczycieli, Wychowawców i Rodziców na podobne precedensy! Jako odpowiedzialni zawodowo i moralnie za młodzież podejmijcie, proszę, Państwo wszelkie działania wychowawcze, otoczcie opieką i troską uczniów, rozmawiajcie z nimi i tłumaczcie. Bunt jest nieodłączną cechą młodości, ale nikomu nie wolno „deptać świętości ołtarzy”, nie wolno nawoływać do nienawiści i pogardy, nie wolno pozwolić na pomieszanie sfery sacrum i profanum - napisała wtedy Małgorzata Bielang.

Ministerstwo Edukacji Narodowej: "Wobec nauczycieli, którzy namawiali do protestów, wyciągnięte zostaną konsekwencje przewidziane prawem."

Jak się dowiedzieliśmy, żadna szkoła w Gdyni nie przekazała kuratorium jakichkolwiek informacji na temat nauczycieli i uczniów, którzy brali udział w Strajku Kobiet. Wcześniej ministerstwo zapowiedziało, że wobec nauczycieli, którzy namawiali do protestów, wyciągnięte zostaną konsekwencje przewidziane prawem.

- Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół. Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Nie ma także naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób - napisało wczoraj Ministerstwo Edukacji Narodowej.

iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie