Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia Partyka: Nie będę faworytką

Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
Natalia Partyka
Z Natalią Partyką rozmawiają Piotr Niemkiewicz i Roman Kościelniak.

Jak wyglądały przygotowania w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich Cetniewo?

Przede wszystkim trenowaliśmy technikę gry. Spory nacisk kładziono także na taktykę. Ale dni rozpoczynały się od półgodzinnego biegu na plaży. Przebieżka nie była specjalnie wyczerpująca, ale wstawanie przed siódmą rano do najprzyjemniejszych nie należało (śmiech). Po przebudzeniu natychmiast patrzeliśmy za okna - w takich chwilach człowiek naprawdę tęsknił za deszczem, bo gdy padało, nie musieliśmy biegać. Ale oczywiście nikt nie narzekał specjalnie na treningi. Choć te zaczynały się ok. godz. 10 i - z przerwami - trwały do ok. 21. Wszyscy jednak wiemy jaki mamy cel.

Większe napięcie będzie przed igrzyskami czy paraolimpiadą?

Na olimpiadę nie jadę w roli faworytki. Ale w singlu i deblu z Kasią Grzybowską chcę wypaść jak najlepiej. Zresztą to normalne dla każdego sportowca. Kluczowe będą pierwsze piłki oraz oczywiście pierwszy pojedynek. Bo on potrafi ustawić resztę imprezy.
Złota medalistka z Pekinu będzie na celowniku wszystkich rywalek na paraolimpiadzie. Tu stres pewnie będzie większy?
Całe środowisko oczekuje, że wywalczę złoto. A ja nie mogę sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji np. w pojedynku ze słabszą rywalką. Bo czasem wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe...

Wymarzona przeciwniczka w Londynie?

Chyba takiej nie ma. Wiem, że na pewno nie chciałabym trafić na początku gier na którąś z Chinek... A tak? Generalnie obojętne z kim zagram. Koncentracja musi być cały czas.

Władysławowo pozwoliło się choć trochę wyciszyć przed igrzyskami?

Też, ale ja jeszcze tak naprawdę nie czuję tej atmosfery. Może dlatego, że jeszcze trochę czasu zostało do igrzysk? Ale nerwy przyjdą - to pewne. Póki co koncentruję się na technice, podpowiedziach trenera i próbuję znaleźć spokój. A w Cetniewie, na plaży nad naszym Bałtykiem o niego nie tak znowu trudno.

Cetniewo przyniesie szczęście?

Na pewno (uśmiech). Cetniewo zawsze mi sprzyjało, a ja bardzo lubię tu trenować. To świetne miejsce do pracy.

Czy złota medalistka z Pekinu jest przesądna?

Niby nie jestem przesądna, ale... szczęściu czasem warto pomóc. Mamy dwukolorowe ręczniki, a ja zawsze staram się wycierać tylko jasną stroną. Kiedyś w futerale na rakiety razem z deskami leżała także maskotka - miś. To prezent sprzed około siedmiu lat. Dziś misia już nie ma - nie mieści się razem ze sprzętem.

Co będziecie robili przed igrzyskami?

Z Cetniewa wracamy na trzy dni do domów. Potem wyjeżdżamy szlifować formę do Niemiec i wracamy do Polski, by się przepakować, złożyć ślubowanie olimpijskie i 25 lipca wylot do Londynu. A potem? Potem już tylko gramy.

W Londynie możemy spodziewać się miłych zaskoczeń na igrzyskach a na paraolimpiadzie Mazurka Dąbrowskiego?...Jakie to uczucie ?

Fajnie gdy grają dla ciebie hymn. Wtedy nie czujesz już żadnego zmęczenia, nie pamiętasz o pocie na treningu i wiesz, że warto było spędzić te długie godziny w hali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki