Śledząc dyskusję facebookowiczów pod moim artykułem poświęconym jedynemu - jak dotąd - trójmiejskiemu cmentarzowi dla zwierząt, zlokalizowanemu na obrzeżach miasta, odkryłam, że zainteresowanie tego typu "posługą" jest ogromne. Wielu właścicieli zwierząt domowych traktuje swoich pupili jak pełnoprawnych członków rodziny. Dlatego, gdy czworonogi odchodzą, pojawia się potrzeba, by godnie się z nimi pożegnać.
Zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektoratu Weterynarii grzebanie ciał zwierząt powinno odbywać się w sposób, który nie stanowi zagrożenia dla środowiska naturalnego, tj. wód, powietrza, gleby oraz roślin i zwierząt. Dlatego jeżeli na własną rękę postanowimy pochować pieska lub kotka na swojej parceli, będzie to niestety niezgodne z prawem. Powiedzmy to sobie wprost: w rozumieniu polskiego kodeksu zwierzęta domowe po śmierci stają się odpadami, które należy zutylizować. Znam jednak wiele osób, które wybłagało weterynarza o wydanie ciała pupila i pochowało go w ogródku bądź na działce. Z kolei w węgorzewskim lesie, nad Święcajtami, widziałam kiedyś niewielkie poletko, które przypominało "Smętarz dla zwierzaków" Stephena Kinga. Niektórzy imiona przyjaciół malowali na kamieniach, jeszcze inni pokusili się o zrobienie krzyżyków czy prostych tabliczek.
W ostatnich latach na popularności zyskuje chowanie zwierząt na przystosowanych do tego celu "grzebowiskach", jednak - jak można się domyślać - nie jest to tania usługa. Nie sposób liczyć w tym przypadku na zasiłek pogrzebowy. A jak wiadomo koszty leczenia weterynaryjnego zwierzęcia u schyłku życia zawsze odbijają się na kieszeniach ich właścicieli. Wielu z nich zgodziłoby się jednak z tym, że byliby w stanie się zapożyczyć, byleby tylko zawalczyć o dodatkowe, wspólnie spędzone tygodnie lub miesiące.
Zawsze Razem, bo tak brzmi nazwa gdańskiego cmentarzyska i krematorium, przewiduje "opcję kremacji indywidualnej z możliwością odzyskania prochów, ich odbioru lub pochówku indywidualnym zwierzęcia oraz rozwiązanie bardziej ekonomiczne, polegające na kremacji zbiorowej i pochówku prochów we wspólnej mogile, na terenie cmentarza dla zwierząt". To jednak inicjatywa prywatna, w Polsce nie ma ani jednego komunalnego grzebowiska dla zwierząt.
Można spodziewać się, że zapotrzebowanie na podobne nekropolie będzie rosnąć wraz ze zmianą świadomości ludzi, którzy zaczną przywiązywać większą wagę do tego, co stanie się ciałem ich przyjaciela, a pochówek potraktują jako swój obowiązek. Na gdańskim cmentarzu miejsca prędzej czy później się skończą, mimo że docelowo miało powstać ich aż 20 tys.
Oczywiście znajdą się też tacy, którzy cmentarz dla zwierząt nazwą czystą fanaberią albo powiedzą, że pochówek należy się wyłącznie ludziom, bo zwierzęta są niegodne. Osobiście marzę o tym, aby żaden z moich kotów już nigdy więcej nie został zutylizowany, by miał swoje miejsce spoczynku, gdzie mogłabym wetknąć kolorowy wiatraczek. Ale jeszcze bardziej pragnę tego, by w Polsce, podobnie jak w Hiszpanii, prawo zmieniło status prawny zwierząt z rzeczy na istoty żywe obdarzone wrażliwością. Nie wierzę jednak, że zmiana ta nastąpi w naszym kraju jeszcze za mojego życia.
Niemniej jednak byłabym rada, gdyby miasto Gdańsk albo Gdynia, nie wspominając już o Sopocie, znalazło kawałek ziemi, zdatnej do przyjęcia zwierzęcych prochów, a jak wnioskować można z odzewu pod moim artykułem, budujące jest to, że nie jestem w tym pragnieniu odosobniona.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?