Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatka molestowana w gdańskim domu dziecka. Radni szukają winnych

Ewelina Oleksy, Łukasz Kłos
Osiem miesięcy trwał dramat podopiecznej jednego z gdańskich rodzinnych domów dziecka. Padła ofiarą molestowania  seksualnego
Osiem miesięcy trwał dramat podopiecznej jednego z gdańskich rodzinnych domów dziecka. Padła ofiarą molestowania seksualnego sxc.hu
Gdańscy radni są zbulwersowani opisaną przez nas sprawą molestowania nastolatki w domu dziecka. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku zapewnia, że zadziałał tak szybko, jak tylko mógł.

Gdańscy radni żądają wyjaśnień od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w związku z ujawnioną przez nas wczoraj sprawą molestowania seksualnego podopiecznej jednego z rodzinnych domów dziecka. Komisja Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia już skierowała oficjalny wniosek, w którym domaga się nie tylko wyjaśnienia przyczyn tragedii, ale też sporządzenia raportu na temat funkcjonowania domów dziecka typu rodzinnego oraz pozostałych placówek sprawujących opiekę zastępczą nad dziećmi na zlecenie miasta.

Czytaj także: Nastolatka molestowana w gdańskim domu dziecka? Mąż dyrektorki trafił do aresztu

- Jest mi przykro, że system nadzoru zawiódł, czego konsekwencje poniosły dzieci i tak doświadczone przez los - mówi Beata Dunajewska, przewodnicząca komisji. - Liczę, że podjęto w tej sprawie zdecydowane kroki. Wiem jednak, że krzywdy wyrządzonej molestowanemu dziecku nie da się naprawić nigdy - ubolewa radna.

W piątkowej publikacji "Dziennika Bałtyckiego" ujawniliśmy, że osiem miesięcy trwał dramat nastolatki molestowanej przez wychowawcę, męża dyrektorki rodzinnego domu dziecka. Policja zatrzymała mężczyznę, a prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu. Były opiekun trafił do aresztu.

- Nie przyznawał się do winy, jednak zeznania świadków, w tym dzieci pozostających pod opieką małżeństwa, potwierdziły stawiane mu zarzuty - informowała prok. Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk Śródmieście. - Wiarygodne okazały się też zeznania samej pokrzywdzonej. Biegły psycholog stwierdził, że nie wykazuje ona skłonności do konfabulacji.

Gdański MOPR zapewniał, że zareagował błyskawicznie - umowa z małżeństwem prowadzącym dom została rozwiązana dwie godziny po interwencji policji, a dzieciom od razu zapewniono nowych opiekunów. To jednak radnych nie uspokaja. Pytają, gdzie byli pracownicy socjalni przez te miesiące, gdy wychowawca dopuszczał się molestowania podopiecznej. Chcą też informacji na temat "podjętych działań naprawczych oraz wyciągniętych konsekwencji wobec osób winnych nieprawidłowości oraz złego nadzoru" nad placówką.

- Nadzór merytoryczny nad placówkami sprawuje Wydział Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego - mówi Monika Ostrowska, rzecznik MOPR.

W piątek niemożliwe okazało się spotkanie z dyrektorem Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego. Rzecznik prasowy zapewnił jednak, że dyrektor porozmawia z nami w poniedziałek.

- Nie można obarczać służb wojewody winą za niedostateczny nadzór nad placówką. Ich zadaniem jest koordynowanie całego systemu pieczy zastępczej w województwie - tłumaczy posłanka Iwona Guzowska (PO), współautorka obowiązującej ustawy o pieczy zastępczej.

- Pracownicy MOPR nie powinni zapominać, że to oni na bieżąco monitorują sytuację w gdańskich placówkach. Takie przerzucanie się odpowiedzialnością nie sprzyja rozwiązywaniu problemów - dodaje Dunajewska. - Ten przypadek ewidentnie pokazuje, że system zawodzi.

Przypomina też, że w 2013 roku pod wpływem wydarzeń w Pucku i ujawniania w kraju kolejnych patologicznych zachowań wobec dzieci zgłosiła interpelację "z prośbą o wzmożoną czujność". - Wtedy otrzymałam wyczerpującą i uspokajającą odpowiedź, że "wszystko jest pod kontrolą". Jak się potem okazało, nie wszystko - mówi radna.

Gehennę nastolatki udało się ujawnić dzięki czujności szkoły. To nauczyciel wychowania fizycznego oraz szkolna pedagog jako pierwsi zwrócili uwagę na to, że zachowanie dziewczyny uległo zmianie i mogło wskazywać, że padła ofiarą przemocy seksualnej. To oni zawiadomili policję, a ta natychmiast poinformowała gdański MOPR.

- To świetnie, że nauczyciele zareagowali. Cieszę się, że znaleźli się odważni. To bardzo ważne, by się nie poddawać znieczulicy - podkreśla posłanka Guzowska.

Przyznaje jednak, że osiem miesięcy, jakie minęły do czasu ujawnienia dramatu dziewczyny, to stanowczo zbyt długo. Zgadza się z tym Ewa Kamińska, wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej, której podlega MOPR:
- To nigdy nie powinno się wydarzyć. Jednak instytucjonalna machina zawsze jest bardziej ociężała niż bezpośrednie działania osób mających kontakt z pokrzywdzonym dzieckiem. Dlatego jeśli nie będzie między nami współdziałania, to sami nie jesteśmy w stanie wykryć tego typu tragedii - podkreśla wiceprezydent.

Oskarżony o molestowanie były wychowawca stanie przed sądem w styczniu.


[email protected], [email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki