Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narodziny gwiazdy

Jarek Janiszewski
Kiedy ten felieton trafi w Wasze ręce, będę grać koncerty w USA. Lecimy w dwie kapele - Czarno-Czarni i Big Cyc. Wystąpimy w Chicago (Copernicus Center) na festiwalu Taste of Polonia oraz czeka nas klubowa impreza w Nashville. Generalnie nic wielkiego, ale znajomi, którym opowiadam o rockandrollowym wypadzie, traktują nas jak megagwiazdy. Tak jakbyśmy mieli otwierać koncerty Stonesów. Sen o amerykańskiej karierze jest wiecznie żywy.

Estradowa prawda kosmicznie odbiega od potocznych wyobrażeń.

Począwszy od lat 60. wielu polskich artystów próbowało szczęścia za oceanem. Przeważnie osiągali wcześniej sukcesy na rodzimym rynku i niesieni upojną falą trafiali na amerykańską ziemię. Przekonanie o własnej wartości bardzo szybko ustępowało miejsca frustracji. Okazywało się, że konkurencja jest ogromna, a poziom wykonawczy szalenie odbiega od ujawnień znad Wisły.

Do tego dochodził brak znajomości języka, co przejawiało się koszmarnym akcentem.

Wkrótce potencjalne gwiazdy, zamiast realizować cudowne tournee, lądowały w tanich polonijnych barach, czekając na frajerów stawiających wódkę.

W latach 80. kolejna fala naszych artystów trafiła do krainy ojca chrzestnego. I znowu nie było niespodzianek, chyba że za takie uznać wypożyczanie kaset VHS przez pewną wokalistkę lub smołowanie dachu przez doskonale rozpoznawanego, śpiewającego pana. Nazwiska znam, ale ponieważ przywołane do tablicy osoby nadal czynnie występują, spuszczę na nie zasłonę milczenia.

Gdy po przegranej walce z losem artyści wracali do krainy kotleta pożarskiego, opowiadali mediom o fantastycznej przygodzie, która wiele ich nauczyła. Gdyby dziennikarze byli bardziej wścibscy, zrozumieliby, że wyniesiona nauka opiera się o wnoszone na budowę worki z cementem.

Przy odrobinie szczęścia i braku zadufania kilku artystów miało spore szanse na amerykańską karierę. Blisko był Czesław Niemen, któremu zaproponowano śpiewanie w kilku popularnych wtedy zespołach. Ekipa Lady Pank także otarła się o kontrakt. Niestety na znaczącym festiwalu pechowo trafili na debiutującą wtedy formację Miami Sound Machine z Glorią Estefan.

Delikatną karierę zrobiła za to Basia Trzetrzelewska, ale w tym przypadku siłą sprawczą były wcześniejsze występy z formacją Matt Bianco.

Gdyby dzisiaj zapytać młodych Amerykanów o rozpoznawalnych polskich artystów, wymienią jedynie zespoły Behemoth i Vader. Reszta wykonawców musi jeszcze długo poczekać.

W takich okolicznościach udaję się z kolegami na kilka koncertów. Nie liczę na spełnienie amerykańskiego snu i podpisanie milionowego kontraktu, ale przy odrobinie szczęścia, kto wie…

Hollywoodzkie filmy nieraz pokazywały krzepiące historie, gdzie prowincjonalny zespół trafiał nagle na listy przebojów. Może na nasz koncert przypadkowo wpadnie obrzydliwie bogaty producent hamburgerów i postanowi wykreować nowe zjawisko. Pozostaje trzymać kciuki.

Gdy szczęśliwie powrócę do Trójmiasta, podzielę się z Wami wrażeniami. Chyba żebym nie wrócił.
Ale wrócę. Przecież zaraz zaczynają się grzyby…

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki