Największe akcje strażaków na Pomorzu z ostatnich 20 lat [ZDJĘCIA]
Akcja ratownicza trwa tam niemal 90 godzin. Aspirant Jerzy Petryczko pracował wówczas jako strażak ratownik. Na miejscu był jako jeden z pierwszych. Pamięta nienaturalną złowrogą ciszę, wąskie szczeliny, w których utknęły zasypane osoby. By się do nich wczołgać, musiał zostawić hełm i aparat ochronny dróg oddechowych. -Po półgodzinie usłyszałem charczącego człowieka - wspomina. - Postanowiłem się nie wycofywać, choć brakowało powietrza i wciąż ulatniał się gaz. Koledzy podali mi wąż od butli, wziąłem kilka haustów. Dogrzebałem się do celu. Z gruzów wieżowca Petryczko wydostał nastoletniego chłopaka i małżeństwo z dzieckiem. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Pod gruzami znaleziono 22 ofiary śmiertelne.