18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najoryginalniejsze toalety z pomorskich restauracji

Krystian Bennich
Wieloryb, Sopot, - męski tors dla pań...
Wieloryb, Sopot, - męski tors dla pań... Krystian Bennich
Minęły czasy, gdy bywalcy rodzimych restauracji i kawiarni, wchodząc do toalety, zatykali nosy, starali się nie rozglądać na boki i możliwie szybko stamtąd wyjść.

Dziś wizyta w tych przybytkach to prawdziwa rozkosz dla estety. Specjalnie dla "Rejsów" trójmiejskie lokale od tej nietypowej strony zwiedził, obfotografował i opisał Krystian Bennich.

W poszukiwaniu tej najpiękniejszej, jedynej przemierzałem rodzinne Trójmiasto. Tylu publicznych toalet, co w dwóch minionych tygodniach, nie odwiedziłem chyba w całej ostatniej dekadzie mego życia. To był istny trans. Erotyczne czerwienie, żółcie miodowe, czernie kontemplacyjne, obok błękitów, kojącej zieleni czy brązu jak orzech włoski. Nie wspominając już o niezliczonych odcieniach szlachetnej szarości.

Odwiedzając te trójmiejskie przybytki zadumy, zobaczyć można całą tęczę kolorów, armię bibelotów i gadżetów, galerie fotografii, różne style i rozwiązania. Oczywiście wszędzie dominuje już dość wysoki standard - armatura na wysoki połysk bez błysku flesza, kafelki równe jak kompania honorowa, ale w wielu kawiarniach, barach i restauracjach, prócz poprawnego stylu, właściciele mieli odrobinę fantazji, by nadać także swoim toaletom piętno indywidualności. Jeśli nie decor wnętrz toaletowych, to choć wrota do tych zakątków nigdy niezaspokojonej potrzeby są kuszące - jak na przykład w sopockim Błękitnym Pudlu.

Odwaga i dezynwoltura w łączeniu kolorów i stylów, jak i różnorakość rozwiązań zaskakuje. Mroczne, trwożne są podwoje toaletowe u Józefa K. (Sopot), ale i intrygujące, jak sam Franz Kafka. Co więcej - przy dłuższej wizycie w pozycji siedzącej dana jest tu przybyszowi zajmująca lektura na odwrocie drzwi.

Cafe Ferber (Gdańsk) - to posmak Orientu i przepych bizantyjski w jednym. Coś, co powoduje, że chce się tam zostać dłużej - bajka! Swojska ludyczność toalety w pubie Duszek (Gdańsk) rozwesela, wręcz rozrzewnia przez prostotę i ciepło: Szwejk czyniący swą powinność nad wodzem rewolucji - Leninem - to czysty absurd. Zaś w toalecie w Cafe Kultura (Sopot) panuje nastrój rustykalny. Przenosimy się tam w idyllę wiosny budzącej się do życia, wokół sedesu flora i fauna (jest tam prawdziwy karmnik, więc muszą bywać i ptaki!). Przybysz ma przedsmak raju utraconego! Albo cóż za śmiałe zestawienie dominujących czerni z radosnym kwieciem rozsypanym na ścianach w toalecie Spółdzielni Literackiej (Sopot)! Freski te godne są Kaplicy Sykstyńskiej, a do tego z boku - jak od plastra miodu - pada ciepły poblask luksferów.
Niczego nie brakuje w tym bukiecie trójmiejskich toalet. W cafe Clabe (Gdynia) przenosimy się jakby na statek kosmiczny z roku 2030. Nieco marsjańska umywalka, a obok muszla wyrywająca się do lotu z czerni glazury. Ale spokojnie! Mocno jest przytwierdzona do ściany - sprawdziłem. W restauracji chińskiej Moon (Gdynia) w toaletach są przestrzenie i elegancja zaakcentowana sztandarowymi kolorami Chin - czerwienią i czernią oraz charakterystycznym mebelkiem przypominającym pagodę. Zaś w restauracji Santorini (Gdynia) miejsce, dokąd król chodzi piechotą, dorównuje finezją reszcie lokalu - akcenty śródziemnomorskiego azzurro sąsiadują z plejadą śmiało dobranych kolorów, a kunsztowna drobna mozaika nadaje miejscu harmonijny charakter i kieruje myśli ku sztuce.

Kiedy zamykam oczy, wspominam me peregrynacje przez te dyskretne miejsca odosobnienia: przechodzę z jednej toalety do drugiej jak w transie. I jeszcze pobrzmiewają mi melodyjne dźwięki mowy włoskiej w klubie Wieloryb (Sopot) - w męskiej lecą tam na okrągło lekcje języka włoskiego. Come bello ragazzi! Doznałem tam uczucia zachwytu innego rodzaju: na ścianach akty "naszych babć" z początku XX wieku czynią to miejsce niewinnym. A u pań: gibkie torsy półboskich atletów w otoczeniu pobudzającej czerwieni. Napięcie rośnie.

Czy ta wymyślność ma kres? Zamyślam się pod palmą tropikalną w Cafe Soho (Sopot), przenosząc się mentalnie do Tajlandii czy też Polinezji. Nie chce mi się wracać.

Zapraszam więc do innego wymiaru, do świata samego w sobie: wnętrza niektórych trójmiejskich toalet dostępne są teraz dla Państwa (oczu) bez potrzeby wychodzenia za potrzebą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki