Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadmorskie bary. Inspektorzy tropią grzechy sezonowej gastronomii

Ksenia Pisera
Karolina Misztal
Bary przy plażach prześcigają się, by zwabić do siebie jak największą licznę klientów. Czy dbają również o porządek i świeże produkty?

- Co roku kładziemy duży nacisk na kontrolę punktów sezonowych - zapewnia Marian Piaskowski z gdyńskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdyni. - Zwracamy największą uwagę na stan sanitarno-epidemiologiczny obiektów i jakość przyrządzanych dań. W tym roku nie nałożyliśmy jeszcze kar, będziemy pilnować gastronomii - obiecuje Piaskowski.

Rękę na pulsie trzymają również pracownicy sopockiego sanepidu. W kurorcie prowadzą kontrole od kwietnia, bo w Sopocie sezon zaczyna się w zasadzie już w pierwszych dniach maja. W tym roku, podobnie jak i w poprzednich, nie trafili na rażące uchybienia gastronomów.

- W sezonie wakacyjnym jesteśmy nastawieni na kontrole głównie sezonowych lokali. Turyści w zasadzie już przy wejściu do lokalu mogą ocenić, czy bezpiecznie tam zjedzą. Jeśli jest czysto na zewnątrz, to najprawdopodobniej i na zapleczu obsługa dba o higienę - zauważa Ewa Maziarka z sopockiego sanepidu.

Gdański sanepid także prowadzi kontrole. Tutejsi pracownicy podkreślają jednak, że na razie, w przypadku lokali sezonowych, trwają głównie kontrole odbiorowe.

Inspektorzy nie próżnują też w terenie. Ponad 60 sezonowych barów gastronomicznych na Mierzei Wiślanej mają do skontrolowania inspektorzy sanepidu w Nowym Dworze Gdańskim. W nadmorskich barach nie ujawniono na razie żadnych poważnych nieprawidłowości.

Trochę problemów było za to w Łebie, popularnym miejscu wypoczynku nad Bałtykiem.

- W kilku lokalach stwierdziliśmy nieporządek, niewymalowane pomieszczenia, nacieki na ścianach - mówi Zbigniew Barański, dyrektor sanepidu w Lęborku. - Co do żywności, to podczas długiego weekendu majowego, stwierdziliśmy w lokalach kilka przypadków przeterminowanych produktów. Wypisaliśmy mandaty.

Zdaniem sanepidu, główne grzechy właścicieli nadmorskich barów to m.in. zły podział ról w kuchni, brudny sprzęt do przygotowania posiłków, brak separatorów na tłuszcze i przeterminowane jedzenie. Kontrolerzy zwracają też uwagę na niewłaściwe przechowywanie czy segregowanie żywności. Czasem w jednej lodówce leżą dosłownie jedno na drugim ryby, mięso, owoce i ser. Najgorsze jest jednak to, gdy jedzenie jest stare lub po prostu niedobre.

- Statystycznie najgorzej jest w typowych barach sezonowych - mówi Henryk Pszczoliński. - Tego typu obiekty są nastawione przede wszystkim na szybki zarobek. Właściciele takich punktów patrzą tylko na swoją kieszeń, nie interesuje ich standard i smak podawanych potraw. Tak jest najczęściej tam, gdzie jeden właściciel ma więcej punktów gastronomicznych. Zatrudnieni są tam ludzie, którzy akurat zgłosili się do pracy i nie mają żadnego wykształcenia w gastronomii.

W takich lokalach lepiej nie jeść. I nie chodzi już nawet o możliwość zatrucia, ale czy jest sens jedzenia podgrzanej w mikrofalówce bułki z tanią parówką, która udaje hot-doga, a kosztuje nawet 10 złotych! Bo ceny w sezonowych barach są na ogół wyśrubowane do granic możliwości.

wsp. ABE, kag, R.Gębuś

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki