Pozostaje jeszcze stowarzyszenie GKŻ Wybrzeże, które jest właścicielem GKS Wybrzeże SA, a więc w prostej linii także spadkobiercą… zadłużenia. Osobą łącząca oba podmioty jest Tadeusz Zdunek. W ligowym zespole sponsor tytularny, a po pożegnaniu prezesa Roberta Terleckiego człowiek faktycznie zarządzający klubem. W stowarzyszeniu natomiast Zdunek jest prezesem. Trzeba też przyznać, że po sezonie, po odebraniu licencji, Zdunek jest jedyną osobą, która oficjalnie szuka rozwiązań w tej dramatycznej sytuacji.
W pierwszej wersji miała to być upadłość układowa spółki rozpisana na trzy lata restrukturyzacja i spłata zadłużenia z jednoczesnym utrzymaniem zespołu w I lidze żużlowej. Jak widać, jednak do tej koncepcji Zdunek nie znalazł partnerów gotowych do współpracy. Zmienił więc zdanie. Teraz mówi o upadłości spółki, przejęciu jej finansowych zobowiązań przez stowarzyszenie, przy jednoczesnej zgodzie PZM na przywrócenie licencji na straty zespołu prowadzonego przez GKŻ Wybrzeże w II lidze. Firmowana przez stowarzyszenie drużyna miałaby się opierać na młodych wychowankach gdańskiego klubu wzmocnionych związanym z nadmorskim żużlem od lat Renatem Gafurowem. Walki o awans należałoby oczekiwać w dalszej perspektywie. Pieniądze na tak skonstruowany zespół - z rocznym budżetem w granicach 1 miliona złotych - podobno by się znalazły, co wstępnie zaoferowali sponsorzy gotowi zostać przy gdańskim żużlu.
Taki scenariusz wymaga jednak akceptacji PZM. I w tej sprawie Tadeusz Zdunek wczoraj po raz pierwszy usiłował się porozumieć w Warszawie.
- To były bardzo wstępne rozmowy, ale dobrze, że do nich doszło - powiedział "Dziennikowi Bałtyckiemu" Zdunek. Szukałem rady, co zrobić, by uratować sezon 2015, startując w II lidze. Na razie poradzono mi, by złożyć biznesplan i potrzebne dokumenty. Konkretów brak, ale będziemy rozmawiać dalej - dodał z nutą optymizmu Zdunek.
Od lat żużel wspierany jest z kasy miejskiej, a dotacja ma tytuł "promocji Gdańska". Ta promocja, patrząc na sportowe wyniki, była w ostatnim sezonie więcej niż wątpliwa.
- Z jednej strony nie dopuszczamy do siebie myśli, aby żużel mający tysiące kibiców mógł zginąć z Gdańska, a z drugiej nie może być zgody, aby pieniądze z miejskiej kasy zostały wykorzystane na spłacanie długów wynikających z nieudolnego działania kierownictwa spółki prowadzącej w tym roku ligowy zespół. Przyglądamy się rozwojowi sytuacji, czekamy na dalsze kroki PZM, które mogą być decydujące nie tylko dla losów GKS Wybrzeża SA czy stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże, ale i tej najbliższej przyszłości żużla w Gdańsku - powiedział nam dyrektor biura prezydenta Gdańska ds. sportu Andrzej Trojanowski.
Pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość, chociaż czas wcale nie jest sprzymierzeńcem tych, którzy chcieliby reanimować gdański żużel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?