Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Lot ku władzy zawsze jest przyjemny. Gorzej bywa z lądowaniem. Byli posłowie z Pomorza twierdzą jednak zgodnie, że bycie... byłym nie boli. Może i tak. Zwłaszcza, że większość zapewniła sobie miękkie lądowanie, nie odcinając łączącej ich z polityką pępowiny.
Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?
piotr hukalo

Andrzej Jaworski był jedną z gwiazd Prawa i Sprawiedliwości. Przed czterema laty wziął jednak rozbrat z polityką. Po odejściu z Sejmu najpierw „robił” w ubezpieczeniach, potem w cukrze, a teraz zajął się... branżą odzieżową. Jak mówią złośliwi, Jaworski jest jak kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie boi.

Jego ostatnia posada to prezesura w prywatnej firmie Vistula Retail Group, w której znajdują się takie odzieżowe marki jak: Vistula, Wólczanka, Bytom czy Deni Cler. Prezesem został tuż po ostatnich prezydenckich wyborach.

Jaworski to jeden z ciekawszych przypadków polityka, który umie zadbać o życie pozapolityczne. Bo mimo że nie studiował ekonomii - z wykształcenia jest etnologiem - nie przeszkadzało mu to sprawować najwyższych stanowisk w różnych spółkach państwowych i nie tylko. Nawet kiedy był posłem, w rubryce zawód wpisywał: menedżer.

Karierę polityczną zaczynał w późnych latach 90. w zapomnianej nieco AWS. Po porażce tego ugrupowania w wyborach parlamentarnych w 2001 r., zaangażował się w działalność Prawa i Sprawiedliwości. Na tyle skutecznie, że w czasie kiedy Lech Kaczyński był prezydentem Warszawy, Jaworski wyjechał do stolicy. I tam zaczął zbierać doświadczenie w publicznych spółkach, najpierw jako prezes miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Maszynami Budownictwa, a kilka lat później jako członek rady nadzorczej PKP Intercity.

Kiedy PiS we wrześniu 2005 r. wygrało wybory parlamentarne, Jaworski znalazł się najpierw w radzie nadzorczej Stoczni Gdańsk, a w 2006 r. został jej prezesem. Nie przeszkadzało mu to, że nie miał doświadczenia w tej niełatwej i podupadającej branży. I to za czasów jego prezesury sprywatyzowano stocznię.

Były poseł nigdy nie ukrywał, że blisko mu do środowiska skupionego wokół Radia Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka. W latach 2009-2016 kiedy był jeszcze parlamentarzystą PiS, uważano go za „łącznika” pomiędzy partią Jarosława Kaczyńskiego, a środowiskiem ojca redemptorysty. Ale w maju 2016 r. Jaworski złożył mandat poselski. Jak się wkrótce okazało, po to, aby zostać członkiem rady nadzorczej PZU. Media potem informowały, że w ciągu zaledwie roku zarobił w tym państwowym gigancie 2 mln zł. Z PZU w 2017 r. trafił do zarządu Krajowej Spółki Cukrowej.

Jaworski trzykrotnie ubiegał się o fotel prezydenta Gdańska. Z PiS-em, jak pisano, poróżnił się jednak po tym, kiedy partia w 2018 r. postawiła na Kacpra Płażyńskiego. Zawiedziony polityk swojego niezadowolenia nie ukrywał, a nowego kandydata głośno krytykował. Z powodu tej „nielojalności” został zawieszony w prawach członka partii, czego miał się domagać sam Jarosław Kaczyński.

Dzisiaj Andrzej Jaworski na pytanie, czy już na zawsze rozstał się z polityką, odpowiada nie wprost, że każdy kto płaci podatki musi żyć z polityką.

Na stwierdzenie, że on miał bardzo przyjemne lądowanie po odejściu z Sejmu, odpowiada ze śmiechem:

- A czy ja kiedykolwiek narzekałem?

Jeśli się jest optymistą i wie się, że to co się robi, robi się dobrze, to można sobie w życiu poradzić.
Podczas rozmowy przyznaje, że nadal działa mocno w Toruniu przy ojcu Rydzyku.

- Jestem przewodniczącym rady Instytutu Jana Pawła II i dodatkowo jeszcze prezesem Izby Gospodarczo-Handlowej Rynku Spożywczego - mówi z dumą w głosie.

Niechętnie ocenia rządy Prawa i Sprawiedliwości. Przyznaje tylko, że nie żałuje, iż nie ma go w Sejmie. Bo sprawy, które teraz się dzieją, wymagają dużego samozaparcia od rządzących i podejmowania trudnych i ryzykownych decyzji, które nie są przyjmowane z wdzięcznością - tłumaczy ostrożnie.

Ale za to jako trzykrotny kandydat na prezydenta Gdańska, wykorzystuje okazję, żeby wbić szpilę w lokalną władzę, opowiadając, że jest przerażony tym, co się dzieje w Gdańsku. Co prawda, bywa tu głównie w weekendy, bo siedziba VRG jest w Krakowie, ale niepokoi go smród jaki się niesie z wysypiska śmieci w Szadółkach. - To problem, z którym nie dali sobie rady kolejni prezydenci miasta. Nigdy nie zapomniałem o Gdańsku i zawsze będę zwracał bacznie uwagę na to, co się dzieje w naszym mieście - zamyka rozmowę.

Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?
Karolina Misztal

Pewnie, że tęsknię

Dorota Arciszewska-Mielewczyk
w polskiej polityce była przez 22 lata. I nie w cieniu ale na pierwszej linii politycznego frontu, jako jedna z bardziej rozpoznawalnych twarzy. W 2019 roku przegrała w wyborach do Senatu. Można powiedzieć, że do izby wyższej startować nie chciała i nie musiała, ale wystartowała.

Pytanie, czy nie czuje goryczy po porażce, ucina krótko, że o goryczy z mediami nie rozmawia.

- Nie mogę mieć pretensji do wyborców, ponieważ otrzymałam bardzo dużo głosów. Wielu wyborców nie mogło zrozumieć, dlaczego nie ma mnie na liście do Sejmu. Ale ja się na demokrację nie obrażam. Umiem przegrywać - wyjaśnia.

Po wyborczej porażce nie została na lodzie, tylko raczej na... wodzie, zajmując fotel prezesa Polskich Linii Oceanicznych.
Na pytanie o rozbrat z życiem politycznym odpowiada, że polityka zawsze będzie jej towarzyszyć. To siła wyższa.

- Moje dzieci mówią: - Mamo, miało być lepiej, a jest gorzej. Bo ja teraz jeszcze bardziej śledzę wszystko to, co się dzieje w życiu politycznym. Poza tym nadal dzwonią do mnie moi wyborcy, tak jakbym była w polityce. I proszą o wskazanie jakiejś ścieżki, która pozwoli im na załatwienie ich trudnych spraw. Często wtedy słyszę: - Szkoda, że pani nie ma już w Sejmie - opowiada.

Na pytanie - czy prezesowanie w PLO to łatwy kawałek chleba, odpowiada : - Nie.

I mówi o odpowiedzialności za firmę, przypomina w jak trudnej sytuacji przejęła Polskie Linie Oceaniczne i co się z PLO działo przez ostatnie 30 lat. Dodaje, że to za jej prezesury udało się kupić pierwszy od 30 lat statek. Dziesięcioletni, co prawda, ale to jednak zakup.

Nadal jest w Prawie i Sprawiedliwości. Pytana czy tęskni za polityką, odpowiada: - Pewnie, że tęsknię. Trudno było „spakować” 22 lata pracy w biurze poselskim. To było jak przeprowadzka po latach z jednego mieszkania do drugiego. Ale ten rozdział zamknęła.

Czy myśli o ponownym powrocie do polityki?
- Nie mówię nie - kończy.

Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?
Tomasz Bolt

Miękkie lądowanie

Grzegorz Furgo był posłem jednej kadencji, w latach 2015-2019. Szybko stał się politykiem rozpoznawalnym. Między innymi dlatego, że startując do parlamentu z list Nowoczesnej, stał się po pewnym czasie jej największym krytykiem. Kiedy go zawieszono w partii, przeszedł do Platformy Obywatelskiej.

W 2019 roku kandydował do Sejmu ponownie, już z list PO. Ale sukcesu wyborczego nie powtórzył.
Przed polityką, przez lata, Furgo był producentem dużych eventów kulturalnych. Podczas rozmowy mówi z żalem, że jego branża kulturalna właśnie przestaje przez COVID-19 istnieć.

On zaliczył jednak miękkie lądowanie. Dwa tygodnie po wyborach został szefem Centrum Informacyjnego Senatu.
Nawet miejsca pracy nie musiał zmieniać. Było w tym samym budynku przy ulicy Wiejskiej.

Informując na Twitterze o swojej nowej posadzie, pisał m.in., że „praca dla całego Senatu i Marszałka T. Grodzkiego to dla mnie bardzo duży zaszczyt. W szczególności, że to w Senacie bije dziś serce polskiego parlamentaryzmu”.

Na stwierdzenie, że teraz jest raczej urzędnikiem, niż politykiem, odpowiada: - No tak, ale pracując w Senacie, który jest taką jedyną placówką opozycyjną, człowiek chcąc nie chcąc, znajduje się w samym epicentrum polityki.

Na początku października tego roku media poinformowały o dymisji Grzegorza Furgo ze stanowiska dyrektora CIS.
Pytany, co teraz robi, odpowiada, że jest głównym radcą w Senacie. Kiedy dociskam, co się za tym kryje, słyszę, że to jest awans, najwyższe stanowisko urzędnicze w Senacie. Enigmatycznie mówi o tym, że doradza w sprawach związanych z mediami i informacją.

Przyznaje, że jemu udało się odnaleźć po wyborach. Bo wielu byłych posłów opozycji jest dziś bez pracy.
- Dzisiaj polityka to jeszcze większa szarpanina, niż w poprzedniej kadencji. I na razie nie przynosi efektów, bo wszyscy muszą grać cały czas na podwórku PiS - ocenia. Twierdzi, że teraz może więcej, niż kiedy był parlamentarzystą. Poseł opozycji tylko głosował i zawsze przegrywał. A w Senacie jednak wiele rzeczy udało się zrobić. - Ja to nazywam naszym małym Westerplatte, które dzielnie się broni - puentuje.

Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?
Tomasz Bolt

Polityka inaczej

Małgorzata Zwiercan też była posłanką w poprzedniej kadencji. Do parlamentu dostała się z list Kukiz’15. Później przeszła do koła Wolni i Solidarni, które założył zmarły w ubiegłym roku Kornel Morawiecki. W ostatnich wyborach bezskutecznie starała się o mandat poselski z list Prawa i Sprawiedliwości.

Była parlamentarzystka jest kojarzona z pewnym wydarzeniem z kwietnia 2016 roku, kiedy Sejm wybierał nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Poza oddaniem głosu za siebie, Małgorzata Zwiercan zagłosowała także za nieobecnego na sali Kornela Morawieckiego.

Sprawą „głosowania na dwie ręce” - jak mówiono - zajęła się prokuratura. Posłanka tłumaczyła, że nie wiedziała, iż takie działanie jest niezgodne z przepisami. Ale do sądu trafił jednak akt oskarżenia.

Pytana o to, co teraz robi, Małgorzata Zwiercan potwierdza, że jest ekspertem w biurze kancelarii premiera. I doradza w sprawach, które zawsze były jej bliskie. Będąc przewodniczącą komisji polityki senioralnej, zajmowała się problemami osób starszych, wykluczonych. I tym zajmuje się dziś.

Czy brakuje jej czynnej polityki? - Ależ ja w polityce cały czas jestem, tylko po prostu inaczej. Ale również służę ludziom - twierdzi.

Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?
Piotr hukalo

Takie jest życie

Ewa Lieder w 2015 roku do Sejmu weszła szturmem z list Nowoczesnej. W ostatnich wyborach już się nie udało.
- Nie nazwałabym mojego lądowania miękkim, ale takie jest życie - zaczyna i opowiada, że wróciła do swojego zawodu. - Byłam księgową i jestem. Co prawda nie na etacie, ale daję sobie radę.

Przyznaje otwarcie, że wolałaby być w Sejmie. Nie pielęgnuje jednak w sobie poczucia głębokiej straty, bo musi skupić się na domu, rodzinie. - Mam troje dzieci i pełne ręce roboty. Nadrabiam teraz czas z dziećmi, po tym jak częściej bywałam w Sejmie, niż w domu.

Wszystkich nitek z polityką jednak nie przecięła. Nadal jest w zarządzie Nowoczesnej. Bywa też na posiedzeniach niektórych komisji w Sejmie i monitoruje sprawy, którymi się wcześniej jako posłanka zajmowała, jak chociażby prawami zwierząt. Dlatego cieszy się z ustawy „Piątka dla zwierząt”. Na pytanie, czy teraz przybiłaby sobie piątkę z Jarosławem Kaczyńskim, odpowiada ze śmiechem: - Tak, ale tylko w tej sprawie.

Czego najbardziej brakuje jej z tego politycznego życia? Mediów - przyznaje. - Lubiłam brać udział w gorących dyskusjach. Ale bez tego też można żyć.

Na politycznym odwyku. Czym się obecnie zajmują byli posłowie z Pomorza?
Karolina Misztal

Troszeczkę w polityce

Magdalena Błeńska do Sejmu weszła w 2015 roku razem z Kukiz 15, a w trakcie kadencji Pawła Kukiza wymieniła na Jarosława Gowina i jego Porozumienie. Nie chciała ponownie kandydować. Przez cztery lata oglądała politykę od środka i... wystarczy.

Przyznaje, że wielu się od polityki uzależnia. Tak jak inni od sportów ekstremalnych.

- Ale mnie po czterech latach wystarcza to, że uprawiam sport i to niekoniecznie ekstremalny - żartuje.
- Teraz jestem zdecydowanie spokojniejsza. Jako polityk czułam stres, nie tylko wtedy, kiedy występowałam w mediach. Poseł jest cały czas na świeczniku. A ja na świeczniku niezbyt dobrze się czułam - tłumaczy.

Co więc robi? Wróciła częściowo - jak to określa - do zawodu. Pracuje nad zleceniami architektonicznymi.
- Ale w polityce też jeszcze jestem troszeczkę. Tylko w innej roli, jako doradca od budownictwa w ministerstwie rozwoju (któremu szefuje Jarosław Gowin). Staram się dokończyć reformę dotyczącą budownictwa, nad którą zaczęliśmy pracować jeszcze w poprzedniej kadencji.

W ministerstwie jest lepsze pole do działania, niż w Sejmie - kończy rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki