W trzech leśnictwach na Mierzei Wiślanej rocznie ścina się około 15 tys. metrów sześciennych drzew. Praca drwali zawsze była ciężka i niebezpieczna. Nowoczesne maszyny okazują się o wiele bardziej ekonomiczne, a co najważniejsze - niegroźne dla ich operatorów.
Nadleśnictwo Elbląg, odpowiedzialne za lasy na mierzei, korzysta teraz z usług renomowanej firmy, dla której najważniejsza jest szybkość pracy i bezpieczeństwo ludzi.
- Od wielu lat ciężko jest znaleźć mężczyzn chętnych do wyrębu wyznaczonego drzewostanu - mówi nadleśniczy Witold Charmier-Ciemiński. - Większość najlepszych drwali wyjechała do pracy na Zachód lub po prostu nie chce pracować w lesie. Byliśmy zmuszeni do tego by wynająć firmę, pracującą na nowoczesnych maszynach. Jest to dla nas bardziej opłacalne. Jednak nie chodzi tutaj tylko o koszty. Najważniejsze jest to, że praca tych maszyn jest bezpieczna dla ich operatorów.
Ścinanie drzew i ich ładowanie do wywozu zawsze należało do bardzo groźnych i wyczerpujących prac. Wielu drwali nie doczekało się emerytury, tracąc przedwcześnie życie lub zdrowie.
- Praktycznie niemożliwe jest, aby operator nowoczesnej maszyny miał wypadek podczas pracy - mówi Stanisław Szyc, właściciel sprzętu. - Urządzenie zastępuje pracę przynajmniej kilkunastu silnych mężczyzn. Mało tego, robi to szybciej, taniej i skuteczniej. Ścina drzewa na pożądane wymiary, tak jak tylko chcemy. Harvester Valmet przeznaczony jest do ścinania drzew iglastych, takich jak sosny i modrzewie. Maszyna wycina odstające gałęzie, pozostawiając główny pień.
15-metrowa sosna może być pocięta na bale w czasie krótszym niż minuta. Druga maszyna Forwarder Valmet jest specjalistycznym dźwigiem, który doskonale radzi sobie ze zbieraniem i układaniem ściętych bali drewna. Na Pomorzu jest tylko kilka takich maszyn. W Skandynawii już całkowicie zrezygnowano z ciężkiej pracy ludzi.
- Ścinamy rocznie kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych drzew, ale kilkakrotnie więcej sadzimy. Dlatego nikt nie powinien się martwić o to, że kiedyś nasz las zostanie ogołocony - mówi Artur Rostkowski, leśniczy z Kątów Rybackich.
Nie wszędzie maszyny tną drzewa
Marcin Szydlarski, nadleśniczy Nadleśnictwa Kartuzy:
- Zastąpienie człowieka maszyną to trend ogólnoświatowy i będzie się rozwijał coraz bardziej. Jednak specyfika prac leśnych uniemożliwia wykorzystanie maszyn tam, gdzie występuje głównie buk, brzoza, dąb, których na Kaszubach jest bardzo dużo. Tak więc drwale na razie w naszych lasach będą mieli pracę. Jest ona ciężka i nienadzwyczajnie płatna, ale wciąż jest. I w lasach liściastych oraz mieszanych będzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?