Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Komunię coraz częściej gruba koperta

J. Surażyńska/E. Okoniewska
Tablety, iPhony i konsole do gier zastąpiły medaliki, różańce i Biblie. Uroczystość to spory wydatek dla rodziców i gości. W kopertach przynoszą od 200 do tysiąca zł.

Komunijny sezon czas rozpocząć. Goście prześcigają się w prezentach, a handlowcy zacierają ręce. To wszystko jednak najbardziej niepokoi księży. Coraz częściej święto religijne przysłania komercja. Tablety, iPhony i konsole do gier zastąpiły medaliki, różańce i Biblie. W wielu rodzinach inaczej niż dawniej wygląda sama uroczystość. Coraz częściej przyjęcie ma być „na bogato”.

- W najbliższą niedzielę wybieram się na przyjęcie chrześnicy - mówi Karolina Lisiecka z Kościerzyny. - Czeka mnie ogromny wydatek. Najpierw zrobiłam rozeznanie wśród rodziny i znajomych, ile trzeba włożyć w kopertę. Byłam przerażona. Okazuje się, że chrzestni kupują dobrej jakości rower, laptop lub drogi telefon. Tysiąc złotych nie wystarczy. Podobno miejsce w lokalu trzeba było zamówić już trzy lata temu. Sama mam małe dziecko i już teraz boję się, co mnie czeka, gdy nadejdzie czas komunii. To zapewne duży wydatek nie tylko dla rodziny, ale i dla gości.

Wielu rodziców zapomina o tym, co jest tego dnia najważniejsze. Często zatraca się istotę tej uroczystości.

- To bardzo smutne i w jakimś stopniu rzeczywiście przerażające, że takie osoby dają się wciągać w wir reklam, a co za tym idzie, wchodzić na drogę konsumpcjonizmu - mówi ks. Zbigniew Wysiecki, proboszcz parafii w Rekownicy.- A to niestety powoduje podążanie za wartościami tego świata, a zatraca dążność do wartości nieprzemijających, czyli szczęścia i życia wiecznego. Posłużę się tu jednym z przesłań św. Jana Pawła II, który w roku 1987 na Westerplatte powiedział m.in. tak: „Lepiej być, niż mieć”. A zatem potrzeba, by organizujący uroczystości komunijne, ale także inne sakramentalne (chrzty, śluby itd.) zrozumieli, że rzeczy materialne nie są w życiu najważniejsze.

W najlepszych lokalach miejsca zarezerwowane są na kilka lat do przodu. Rozchwytywane są kucharki i kelnerki. Prawdziwe żniwa przeżywają także handlowcy. Pierwsza Komunia Św. coraz częściej staje się świętem handlu. Znaczenie religijne schodzi na dalszy plan. Sklepy odzieżowe, elektroniczne, spożywcze czy księgarnie liczą zyski.

- Sukienki schodzą jak świeże bułeczki - mówi właścicielka sklepu odzieżowego w Kościerzynie. - Właściwie nie ma drugiego takiego okresu w roku pod względem sprzedaży. Kobiety, zarówno matki, jak i zaproszeni goście, chcą się pokazać. Sama sukienka już nie wystarcza. Ważne są dodatki, a zatem torebki, biżuteria, odpowiednie buty. Obserwując rynek raczej nikt nie chce tego dnia wyglądać skromnie. Mnie akurat to bardzo cieszy.

Coraz mniej przyjęć komunijnych organizowanych jest w domach.

- Terminy mamy zarezerwowane już nawet na 2019 rok - mówi Joanna Męczykowska, właścicielka Zajazdu nad Stawem w Grabówku w gm. Nowa Karczma. - Zazwyczaj w przyjęciach, które organizujemy, uczestniczy ok. 30-40 osób, ale bywają też naprawdę duże uroczystości, nawet po 70 osób. Rodzice dużą uwagę przywiązują do menu. Chcą zapewnić atrakcje dzieciom, dlatego też w naszej ofercie jest animator. Taka osoba zajmuje się dziećmi, organizuje im atrakcje. Dodatkowo jedną z nich są postaci z bajek. Dzięki temu rodzice mogą skupić się na rozmowach, nie martwiąc się o bezpieczeństwo dzieci.

Oblegane są też kosmetyczki, fryzjerzy, dekoratorzy wnętrz, krawcowe, animatorzy przyjęć. Spóźnialscy nie mają najmniejszych szans, by w ostatniej chwili zarezerwować lokal. O tym trzeba pomyśleć nawet trzy lata wcześniej. Wydatki nie omijają też gości. Moda na coraz droższe prezenty rujnuje ich kieszeń.

Gdy już większość szczegółów związanych z organizacją przyjęcia jest dopięta na ostatni guzik, pozostaje kwestia prezentów. Goście mają pole do popisu. Na topie wciąż są rowery, laptopy, telefony, quady, tablety, biżuteria czy skutery. Zdarza się, że gości nie stać na taki wydatek i kupują na raty, które potem spłacają przez cały rok. Niektórzy rodzice z góry sugerują, że mile widziana będzie koperta z wkładką.

- Nie żałujemy pieniędzy na przyjęcie, chcemy, aby wszystko było zapięte na ostatni guzik - mówi Piotr Nowak z Kościerzyny. - Znajomi śmieją się, że organizujemy małe wesele, ale to jedyna taka uroczystość w życiu naszego dziecka. Poza tym, goście wydają sporo pieniędzy na prezenty i chcielibyśmy, aby wyszli zadowoleni i najedzeni. Chrzestni dają przeważnie po tysiąc złotych, dalsza rodzina - od 200 do 500 złotych.

- Dawniej dzieci rzeczywiście przeżywały tę uroczystość w sposób duchowy - mówi Jolanta Kosakowska z Kościerzyny. - Nie było wytwornych przyjęć, drogich prezentów i tłumu gości. To była skromna uroczystość i nikt z nas nie jest przez to gorszy. Cieszyliśmy się z zegarka czy najzwyklejszego roweru, a teraz ludziom się poprzewracało w głowach.

Problem zauważają też księża i apelują o zachowanie umiaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki