W serii do czterech zwycięstw koszykarze trenera Tomasa Pacesasa powalczą o ósme z rzędu mistrzostwo.
- Przed finałem mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, a mianowicie: Turów jest w grze. Siedem pojedynków z Treflem doskonale przygotowało ten zespół do rywalizacji z Asseco Prokomem. Zawodnicy ze Zgorzelca są ograni i znajdują się w dobrej formie fizycznej, co potwierdziło środowe spotkanie numer siedem - mówi Mirosław Noculak, komentator TVP Sport.
- Jeśli zaś chodzi o Asseco Prokom, to od 17 kwietnia czekają oni na przeciwnika. Na tym etapie rywalizacji trening nigdy nie zastąpi meczów o stawkę. Może się więc zdarzyć, że w pierwszym meczu w lepszej dyspozycji będzie Turów - ocenia Noculak.
Gdynianie sami zafundowali sobie długą przerwę, wygrywając swój półfinał z Energą Czarnymi już po pięciu meczach. Po zamknięciu tamtej serii koszykarzom trenera Tomasa Pacesasa pozostało tylko regenerować siły i uważnie oglądać mecze dwóch potencjalnych rywali.
- Cały czas trenowaliśmy, najpierw ciężko, potem nieco lżej. Do środy nie znaliśmy finałowego rywala, więc dopiero od trzech dni przygotowania są skoncentrowane na konkretnym przeciwniku - mówi "Dziennikowi" Krzysztof Szubarga.
Rozgrywający Asseco Prokomu nie uważa, że długa pauza przed finałem wybiła jego zespół z rytmu.
- Faktycznie, przerwa w grze może podziałać różnie, ale myślę, że jesteśmy gotowi do walki na najwyższych obrotach. Turów pokazał w serii z Treflem charakter, a Torey Thomas jest ich motorem napędowym. Nie ma jednak zmiennika na swoją pozycję i musimy go męczyć w obronie. To może się okazać kluczem do sukcesu.
Zespół Turowa wraca do finału ekstraklasy po jednym sezonie przerwy. Zgorzelczanie grali o mistrzostwo z Asseco Prokomem, występującym jeszcze wtedy w Sopocie - w latach 2007, 2008 i 2009. Za każdym razem lepsi byli koszykarze z Trójmiasta i także teraz będą faworytami.
- Jesteśmy w dobrej formie psychicznej i fizycznej. Uważam jednak, że nie powinniśmy zbyt mocno liczyć na zmęczenie Turowa, tylko patrzeć na siebie. Damy z siebie wszystko - obiecuje prezentujący ostatnio bardzo dobrą formę Adam Hrycaniuk.
Ambitny zespół z przygranicznego miasta nie zamierza jednak być w tym finale tylko tłem dla obrońców tytułu. Sądząc po wypowiedziach zgorzelczan po wygranej z Treflem, ich apetyt na sukces tylko wzrósł.
- Jedziemy do Gdyni bić się o złoty medal - zadeklarował trener Jacek Winnicki, który jeszcze rok temu poprowadził koszykarki Lotosu Gdynia do mistrzostwa żeńskiej ekstraklasy. - Sezon się dla nas nie skończył i nie myślimy o zrealizowaniu planu minimum czy maksimum. Będziemy walczyć. Jesteśmy w gazie i zmęczenie nie ma tutaj znaczenia. Przed nami olbrzymia szansa - dodaje popularny w Trójmieście "Ślimak".
To, że zgorzelecki Turów jest dla Asseco Prokomu rywalem niewygodnym, pokazały dwa mecze rundy zasadniczej. W Zgorzelcu gospodarze pewnie wygrali 72:63, z kolei na gdyńskim parkiecie po dramatycznym widowisku gdynianie zwyciężyli różnicą zaledwie jednego "oczka" (73:72).
- W tamtych spotkaniach udowodniliśmy, że wielokrotnemu mistrzowi kraju można się postawić i pomieszać w jego planach. Mam nadzieję, że nam się uda - mówi środkowy Turowa Robert Tomaszek.
Dodajmy jeszcze, że w pierwszym spotkaniu finału trójmiejska publiczność nie będzie mogła liczyć na popisy zespołu Cheerleaders Prokom. Gdyńskie tancerki, robiące w ostatnich tygodniach międzynarodową karierę, występują w ten weekend na turnieju Final Four Euroligi w Barcelonie.
Początek pierwszego meczu w sobotę o godz. 20.30 w Gdyni. Bezpośrednią relację przeprowadzi TVP Sport.
Kolejne zaplanowane terminy to poniedziałek 9 maja (Gdynia), 12 i 14 maja (Zgorzelec) oraz ewentualnie - 17 maja (Gdynia), 20 maja (Zgorzelec), 23 maja (Gdynia).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?