Na casting zgłosił mnie mąż - wywiad z Pauliną Fortas

Dlaczego zdecydowałaś się na udział w gali "Dziennika Bałtyckiego"?
O castingu przeczytałam w gazecie, ale sama nigdy nie odważyłabym się wziąć w nim udziału. Zgłosił mnie mój mąż i zapewnił, że na pewno sobie poradzę. Przywiózł mnie do Gdyni w wyznaczonym terminie. Wiedział, że moim marzeniem była nauka w Państwowym Policealnym Studium Wokalno-Aktorskim im. D. Baduszkowej w Gdyni, abym mogła potem występować na scenie Teatru Muzycznego. Niestety, wybrałam inną ścieżkę życiową i nie próbowałam nawet się tam dostać. Mąż postanowił więc, że pomoże mi spełnić moje największe marzenie. Teraz mówię, że jest moim czarodziejem.
Skoro już spełniasz marzenia, to czemu nie zająć się muzyką na poważnie?
Myślę, że jestem już na takim etapie życia, że raczej nie będzie to możliwe. Chociaż gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział mi, że wystąpię na wielkiej scenie Teatru Muzycznego w Gdyni - nie uwierzyłabym mu.
Co to za etap życia?
Na co dzień jestem pełnoetatową mamusią ponadrocznej Elizki. Jest wspaniała, często jej śpiewam. Potrafi już nawet powtórzyć za mną prostsze melodie, więc może pójdzie w moje ślady. Poza tym staram się działać lokalnie. Jestem współtwórczynią projektu "Zielona wyspa", który zakłada powstanie placu sportowo-rekreacyjnego w Drewnicy. To jest teraz moim głównym zajęciem.
Czym się zajmowałaś przed urodzeniem córki?
Grałam w teatrze dla dzieci Picorello. Cudownie wspominam ten czas, nigdy nie zapomnę atmosfery i tych ludzi, wiele tam się nauczyłam. Przedstawienia wystawiane były przeważnie w Domu Harcerza, ale graliśmy też w innych miejscowościach. Na pewno sukcesem było zaproszenie nas do Warszawy. Obecnie staram się angażować we wszystkie artystyczne projekty w naszej miejscowości, dzięki temu mam szansę się realizować.