Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na bankowych rachunkach Polacy mają prawie bilion złotych. Nieruchomości to instynktowny wybór dla szukających dobrej lokaty. Co wybierają?

Aleksandra Chomicka
Aleksandra Chomicka
Tworzone przez człowieka założenia wodne odgrywaja w ogrodach główną rolę już od czasów starożytności. W ostatnich dekadach Polacy pokochali nie tylko oczka wodne, ale rónież sztuczne strumienie z kaskadami.  (fot. Osiedle Botanica, Gdańsk Jelitkowo)
Tworzone przez człowieka założenia wodne odgrywaja w ogrodach główną rolę już od czasów starożytności. W ostatnich dekadach Polacy pokochali nie tylko oczka wodne, ale rónież sztuczne strumienie z kaskadami. (fot. Osiedle Botanica, Gdańsk Jelitkowo) Materiały prasowe, Invest Komfort
Jeszcze kilka miesięcy temu głośno mówiło się o tym, że być może w 2020 roku Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na podniesienie stóp procentowych. Tymczasem ubocznym skutkiem pandemii jest trzykrotne ich obniżenie w ostatnich trzech miesiącach (17 marca, 8 kwietnia i 28 maja). Jeszcze przed tym ostatnim posunięciem RPP (na koniec kwietnia br.) Polacy mieli na rachunkach bankowych prawie bilion złotych. I suma ta ciągle rożnie. Nowe pieniądze - to zjawisko pojawiło się również w wyniku pandemii.

Skąd się biorą nowe pieniądze w czasach pandemii i załamania rynku? Bo mimo dużych wypłat gotówkowych Polacy mają w bankach coraz więcej pieniędzy!

Na rachunki przedsiębiorców trafiają sumy wypłacane w ramach pomocy rządowej, w efekcie - mimo że tylko w kwietniu rodacy wypłacili z banków 46 miliardów złotych - to i tak per saldo oszczędności przybyło.

Dziewięćset sześć miliardów złotych - tyle na koniec marca tego roku wynosił stan rachunków bankowych Polaków. Tymczasem w efekcie podwójnego cięcia stóp procentowych na koniec kwietnia 2020 r. średnie oprocentowanie lokat wynosiło zaledwie 0,9 proc. Po uwzględnieniu „podatku Belki” oraz inflacji przekładało się to na realną stratę na poziomie ponad 2 proc.
Przypomnijmy, to dane sprzed trzeciego, majowego cięcia stóp, obecnie właściciele lokat tracą jeszcze więcej.

Nieruchomości to instynktowny wybór dla inwestorów

Jeżeli lokaty są nieopłacalne i trzeba szukać innych źródeł lokaty kapitału - nieruchomości są jednym z pierwszych, instynktownych, wyborów. Szczególnie dla tych, którzy posiadają na tyle duży kapitał, że myślą o zabezpieczeniu jego wartości w dłuższym horyzoncie czasowym (czyli mówiąc inaczej - w skali pokolenia, a nie jednego cyklu koniunkturalnego na rynku).
Kluczowe znacznie będą mieć najbliższe miesiące.

Już dzisiaj widać, że - o ile nie dojdzie do eskalacji liczby zachorować, m.in. na skutek znoszenia związanych z epidemią obostrzeń - straty spowodowane blokadą gospodarki można szybko odrobić m.in. w dziedzinie turystyki krajowej. A to oznacza, że rynek nieruchomości zamiast zapowiadanych (np. przez państwowy bank PKO BP) spadków cen może kontynuować wzrosty. Taki scenariusz wspierać powinny rekordowo niskie stopy procentowe, które z jednej strony zniechęcają do trzymania oszczędności w bankach, a z drugiej zachęcają do korzystania z kredytów hipotecznych. Zachęcają przede wszystkim... bogatych.

Największe szanse na kredyt hipoteczny mają bowiem te osoby, które deklarują wysoki wkład własny. Przed pandemią Kowalski, który chciał kupić pierwsze samodzielne mieszkanie, miał szansę na kredyt przy wkładzie własnym na poziomie 10 proc., mimo że już wówczas oficjalnie banki wymagały 20 proc. Obecnie niektóre instytucje finansowe za dolny próg „wejścia” uważają już kwotę 30 proc. wartości kupowanej nieruchomości. Biednych banki raczej nie (po)kochają w najbliższej przyszłości. Tymczasem ceny - póki co – wcale nie spadają, natomiast wzrastają oczekiwania kupujących. Przede wszystkim tych, którzy kupują mieszkania i apartamenty dla siebie. To kolejny widomy znak zmian, które są skutkiem epidemii koronawirusa.

Rynek nieruchomości ewoluuje szybciej niż kiedykolwiek

Mamy za sobą już trzy miesiące życia w zupełnie nowych warunkach, co związane jest ze światową pandemią. Silniej niż kiedykolwiek odczuwamy, że stopniowe zagęszczanie zabudowy w aglomeracjach miejskich z jednej strony ogranicza ingerencję człowieka w przyrodę, z drugiej - czyni z miast... pułapki, gdzie zamknięci we własnych czterech ścianach zostaliśmy odcięci od świata zewnętrznego, pozbawienie niemal zupełnie możliwości kontaktu z naturą. Widać już, że to doświadczenie skłania wiele osób do poszukiwania nowych form atrakcyjnego zamieszkiwania, na granicy pomiędzy różnymi przestrzeniami (tą zurbanizowaną i szeroko pojętą naturą).

Wykorzystanie walorów ekonomicznych i krajobrazowych takiego połączenia robi od lat w urbanistyce zawrotną karierę. Dzisiaj jednak możliwość mieszkania wśród zieleni, posiadania w niej własnej przestrzeni to imperatyw życiowy.

Ceniąc sobie bliski kontakt z naturą, nie poprzestajemy na jej hojności. Pamiętamy o najpiękniejszych ogrodach świata, gdzie zieleń roślin, kolory i zapachy kwiatów są nierozerwalnie związane z wodą - ją również chętnie widzimy w naszej przestrzeni.

Na długo przed tym, gdy problem małej retencji stał się wyborczym hasłem (i obietnicą kolejnych rządowych pieniędzy do pozyskania) deweloperzy uczynili z wody (w postaci oczek wodnych, zbiorników retencyjnych, sztucznych strumyków i kaskad)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki