Nic zatem dziwnego, że przeciętny rodak, oglądając choćby wieczorną prognozę pogody w telewizji, dochodzi do wniosku, że jesteśmy pępkiem świata. Jednym z opłakanych skutków takiego stanu rzeczy jest niemal całkowity brak zainteresowania rodaków sprawami zagranicznymi. Poza może dwoma wyjątkami - kiedy zerkamy na lewo, w stronę Brukseli, skąd oczekujemy pieniędzy, i w prawo, w stronę Smoleńska i Moskwy, skąd oczekujemy wszystkiego najgorszego.
Zasadniczo jednak problematyka zagraniczna - pominąwszy doraźne relacje z katastrof, zamachów, demonstracji (szczególnie Femenu) czy legalizacji czegoś, co u nas jest niedozwolone - uchodzi za mało interesującą i traktowana jest po macoszemu.
Gdzie te czasy, kiedy Gospodarz z podkrakowskiej wsi zagadywał Dziennikarza słowami: "Co tam, panie, w polityce?". I od razu, w drugim zdaniu, precyzował, że przede wszystkim zainteresowany jest problematyką dalekowschodnią ("Chińczyki trzymają się mocno?"). W dodatku było to w tym czasie zainteresowanie czysto teoretyczne. Pytający nie miał na sobie garnituru z chińskiej bawełny ani eleganckich butów za 30 złotych. Z gęby nie jechało mu chińskim czosnkiem, podobno dużo gorszym od polskiego, a jednak dostępnym w każdym zieleniaku. A do tańca w sąsiedniej izbie przygrywali żywi muzykanci, a nie lewe kompakty z odtwarzacza "made in China". I nikt nie klął z powodu spóźnienia gości, którzy nie dojechali na czas, bo konsorcjum COVEC zawaliło terminowe oddanie autostrady.
Dziś Chińczyki trzymają się bez porównania mocniej. Mało tego - trzymają większość świata, w tym Stany Zjednoczone, w kieszeni. Ale to już nie interesuje ani polskich gospodarzy, ani - niestety - większości dziennikarzy. No chyba że chodziłoby o jakiegoś Chińczyka, który mieszka w Sosnowcu i zadawałaby się z nim "mamamadzi". Tymczasem liczbę chińskich emigrantów na świecie szacuje się na 150 milionów osób. Wielu z nich trafiło tam zresztą za błogosławieństwem rządu - jako administracyjne i robocze wsparcie chińskich inwestycji, a przy okazji praktyczne rozwiązanie problemu biedy i bezrobocia, jakie panują w wielu regionach Państwa Środka. Są cierpliwi, pracowici, z reguły dorabiają się nie najgorszych pieniędzy, prawie w ogóle się nie asymilują i cały czas czują silną więź z krajem. Nic zatem dziwnego, że wielu obserwatorów przewiduje, że Pekin wkrótce będzie rozdawać karty skuteczniej od Waszyngtonu. W dodatku wedle reguł wcale nie tak poczciwego "chińczyka" - pędzimy do celu i zbijamy wszystkich, którzy stoją nam na drodze, uśmiechając się przy tym i powtarzając: "Człowieku, nie irytuj się".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?