Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My wcale nie w środku

Dariusz Szreter, szef magazynu Rejsy
Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Geopolityczny pech niejedno ma oblicze. Nad niefartownym położeniem Polski, na równinie między Wschodem a Zachodem Europy, uroniono już niejedną łzę. To jednak nie wyczerpuje rejestru naszych geograficznych nieszczęść. Polska nie tylko fatalnie leży na kontynencie europejskim, ale też źle się sytuuje na mapie. Tak się bowiem utarło, że na większości map centralnie umieszcza się Europę. A w środku Europy leży? Oczywiście Polska!

Nic zatem dziwnego, że przeciętny rodak, oglądając choćby wieczorną prognozę pogody w telewizji, dochodzi do wniosku, że jesteśmy pępkiem świata. Jednym z opłakanych skutków takiego stanu rzeczy jest niemal całkowity brak zainteresowania rodaków sprawami zagranicznymi. Poza może dwoma wyjątkami - kiedy zerkamy na lewo, w stronę Brukseli, skąd oczekujemy pieniędzy, i w prawo, w stronę Smoleńska i Moskwy, skąd oczekujemy wszystkiego najgorszego.

Zasadniczo jednak problematyka zagraniczna - pominąwszy doraźne relacje z katastrof, zamachów, demonstracji (szczególnie Femenu) czy legalizacji czegoś, co u nas jest niedozwolone - uchodzi za mało interesującą i traktowana jest po macoszemu.
Gdzie te czasy, kiedy Gospodarz z podkrakowskiej wsi zagadywał Dziennikarza słowami: "Co tam, panie, w polityce?". I od razu, w drugim zdaniu, precyzował, że przede wszystkim zainteresowany jest problematyką dalekowschodnią ("Chińczyki trzymają się mocno?"). W dodatku było to w tym czasie zainteresowanie czysto teoretyczne. Pytający nie miał na sobie garnituru z chińskiej bawełny ani eleganckich butów za 30 złotych. Z gęby nie jechało mu chińskim czosnkiem, podobno dużo gorszym od polskiego, a jednak dostępnym w każdym zieleniaku. A do tańca w sąsiedniej izbie przygrywali żywi muzykanci, a nie lewe kompakty z odtwarzacza "made in China". I nikt nie klął z powodu spóźnienia gości, którzy nie dojechali na czas, bo konsorcjum COVEC zawaliło terminowe oddanie autostrady.

Dziś Chińczyki trzymają się bez porównania mocniej. Mało tego - trzymają większość świata, w tym Stany Zjednoczone, w kieszeni. Ale to już nie interesuje ani polskich gospodarzy, ani - niestety - większości dziennikarzy. No chyba że chodziłoby o jakiegoś Chińczyka, który mieszka w Sosnowcu i zadawałaby się z nim "mamamadzi". Tymczasem liczbę chińskich emigrantów na świecie szacuje się na 150 milionów osób. Wielu z nich trafiło tam zresztą za błogosławieństwem rządu - jako administracyjne i robocze wsparcie chińskich inwestycji, a przy okazji praktyczne rozwiązanie problemu biedy i bezrobocia, jakie panują w wielu regionach Państwa Środka. Są cierpliwi, pracowici, z reguły dorabiają się nie najgorszych pieniędzy, prawie w ogóle się nie asymilują i cały czas czują silną więź z krajem. Nic zatem dziwnego, że wielu obserwatorów przewiduje, że Pekin wkrótce będzie rozdawać karty skuteczniej od Waszyngtonu. W dodatku wedle reguł wcale nie tak poczciwego "chińczyka" - pędzimy do celu i zbijamy wszystkich, którzy stoją nam na drodze, uśmiechając się przy tym i powtarzając: "Człowieku, nie irytuj się".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki