Po wojnie mająca jak wielu lwowiaków ormiańskie korzenie rodzina Jakubowiczów musiała opuścić Lwów, by osiąść w Tarnowskich Górach na Śląsku. Tam przyszedł na świat Karolek, kształcony w polskich szkołach, w tym w krakowskiej Akademii Rolniczej. Jako inżynier rolnik przez 7 końcowych lat dogorywającego Peerelu kierował państwową fermą drobiu i po zmianie ustroju starał się o dzierżawę swego miejsca pracy. Ale układy temu nie sprzyjały i ferma przypadła jednemu z zakonów. Rozgoryczony pan Karol, mąż stuprocentowej Górnoślązaczki pani Ewy, wyemigrował z nią do RFN i na podstawie tzw. pochodzenia, jako mniemany potomek poddanych cesarza Wilhelma II, bo urodzony w ongiś niemieckim Tarnowitz, uzyskał z marszu obywatelstwo z całym dobrodziejstwem - legalną pracą, kredytem na zakup mieszkania, uznaniem za swojego w nowym otoczeniu. Przy okazji zgubił polską końcówkę "wicz" i stał się Herr Jacobsem.
Córka państwa Jacobsów w szkole i w dorosłym życiu zawsze czuła się Niemką i tylko raz we Francji podała za Polkę, trafnie wyczuwając sympatie i antypatie swego pracodawcy. Wyszła za Niemca, mieszka w Berlinie, a jej roczny synek o germańskim imieniu nie będzie mieć pojęcia o polsko-ormiańskich korzeniach. Nie ma chyba szans, by w nim odżyła niespodziewanie polskość, jak ongiś w pruskim kadecie Adalbercie von Winklerze, późniejszym Wojciechu Kętrzyńskim herbu Cietrzew, wieloletnim dyrektorze Ossolineum we Lwowie, żarliwym patriocie. Na pociechę dodam, że setki tysięcy z niemiecka brzmiących nazwisk choćby w spisach abonentów świadczą o przetaczaniu krwi także w odwrotną, tym razem polską stronę.
P.S. Polskie i niemieckie nazwiska bohatera tej historii są nieco zmienione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?