Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Kolejna część wystawy stałej gotowa [WIDEO, ZDJĘCIA]

Jarosław Zalesiński
Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w czwartek, 15 września zaprezentowała postęp prac budowlanych
Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w czwartek, 15 września zaprezentowała postęp prac budowlanych Przemek Świderski
Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Paweł Machcewicz, w czwartek zaprosił przedstawicieli mediów na spotkanie, podczas którego prezentuje ukończoną część wystawy stałej – ekspozycję dla dzieci „Podróż w czasie” - oraz postęp prac budowlanych i montażu wystawy stałej.

Wideo: Szymon Szewczyk

Czołg Sherman oraz czołg T-34, najbardziej znane i okazałe eksponaty Muzeum II Wojny Światowej, które mogłem znów zobaczyć na wczorajszej dziennikarskiej wycieczce po budowie, pokryły się budowlanym kurzem. Prace bardzo przyspieszyły - do 30 listopada firmy mają zejść z budowy. Do 20 grudnia będzie nastepnie trwało instalowanie wystawy stałej. Potem muzeum przejdzie przez odbiory, co może potrwać, jak dobrze pójdzie, do dwóch miesięcy. W lutym zatem gdańskie Muzeum II Wojny Światowej mogłoby otworzyć swoje podwoje.
Ale najpewniej w tym terminie otwarte nie zostanie.

Dozwolone do lat 12

Na razie plac budowy daje jedynie pojęcie o ogromie przyszłej wystawy.To 6 tysięcy metrów kwadratowych (dla porównania - wystawa Muzeum Powstania Warszawskiego zajmuje 3 tys. metrów), labirynt sal i mnóstwo kabli, do których w przyszłości zostaną podpięte elementy ekspozycji.

Jeden ciąg pomieszczeń jest już jednak prawie gotowy i dzięki temu pozwala wyobrazić sobie, jak w muzeum będzie w przyszłości przybliżana historia wojny. Te pomieszczenia to trzy pokoje, imitujące mieszkanie inteligenckiej rodziny w jakiejś warszawskiej kamienicy. W przyszłości będą mogły je zwiedzać dzieci do lat 12, dla których przemaszerowanie przez całą wystawę byłoby zbyt dużym obciążeniem, fizycznym, a pewnie i psychicznym. Tutaj dostaną historię wojny w małej, strawnej pigułce.

Pokój pierwszy to warszawskie mieszkanie w kilka dni po wybuchu wojny. Na stole leżą odbitki gazet, informujące o wciąż broniącym się Westerplatte, przez oparcie jednego z krzeseł przewieszony został, już niepotrzebny, tornister. Szpargały w uchylonych szafach komody i rodzinne zdjęcia na ścianach pozwalają poznać rodzinę państwa Jankowskich. Komputerowa animacja (niestety owe technologicznie zacofane animacje to bardzo słaby element wystawy) pokazuje za „oknem” warszawską ulicę.

Gdy przechodzimy do drugiego pokoju, wchodzimy w okupacyjną noc. Za „oknem” widać wywieszone na domach sztandary ze swastykami, w pokoju pojawił się piecyk, popularna koza, w podłodze i w stojącym zegarze lokatorzy zbudowali skrytki, w których schowano konspiracyjne ulotki. Z listów w szufladach komody można wywnioskować, że pan Jankowski dostał się do niewoli i przysyła listy z oflagu. Z drzwi w korytarzu zniknęła tabliczka z nazwiskiem Aleksandra Fryszmana, urologa, w to miejsce przykręcił tabliczkę ze swoim nazwiskiem Andrzej Władyka, folksdojcz, który objął mieszkanie po żydowskim lekarzu i jest w kamienicy dozorcą.

Pokój trzeci to czas bezpośrednio po wyzwoleniu Warszawy. W jednej ze ścian widnieje wielka wyrwa po pocisku, widać przez nią zrujnowaną Warszawę. Na stole leżą paczki z UNRY, zamiast łóżka na podłodze rozłożono siennik z pościelą. Na jednej z poduszek leży pluszowa zabawka.
Dzieje rodziny państwa Jankowskich będą „opowiadane” dzięki nagranym głosy dzieci. Wszystkiego będzie można dotknąć, wziąć do ręki, niemal posmakować.

Wojenna codzienność

Te trzy pokoiki, chociaż będą jedynie ubocznym elementem, pozwalają zrozumieć, na czym polegać będzie największy atut wystawy stałej. Będzie ona, tak wynika z wszystkich opisów, przybliżać przeszłość dzięki mnóstwo oryginalnych eksponatów, pokazywać historię niejako na wyciągnięcie ręki, a przy tym - nie wyłącznie, a nawet nie głównie w jej militarno-bitewnym wymiarze, tylko od strony życia codziennego. To założenie oponenci Muzeum II Wojny Światowej uważają za grzech pierworodny jego programu. Z co najmniej takim samym przekonaniem można by twierdzić, że na tym opierac się będzie jego sukces.

- Ani minister Gliński, ani minister Sellin ani razu nie odwiedzili naszego muzeum - utyskiwał na konferencji prasowej dyrektor MIIW prof. Paweł Machcewicz. - Wszystkie działania podjęto bez jakiegokolwiek kontaktu z nami.
Prof. Machcewicz potwiedził na konferencji, że uważa niedawną decyzję ministerstwa o połączeniu Muzeum II Wojny Światowej oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r. za „wadliwą prawnie”, potwierdził też, że jeśli minister kultury swoją decyzję podtrzyma, zaskarży ją w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. - Skarga nie straci mocy także wtedy, gdy zostanę odwołany - przypomniał.

Dyrektor MWII odniósł się także do argumentu ministerstwa, że o połączeniu muzeów zdecydowały względy oszczędnościowe. - Konieczność przeprowadzenia inwentaryzacji oznacza gigantyczne koszty - uświadamiał. - Trzeba będzie wstrzymać prace budowlane i montaż wystawy, czyli ponieść koszty przestoju około 800 pracowników. Zmienią się harmonogramy dostaw. Wszystko to razem oznacza straty, idące w wiele milionów złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki