18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mucha nie siada

Jarek Janiszewski
Jako baczny obserwator życia osobników uzależnionych od ziemniaków i białej kiełbasy podzielę się kilkoma refleksjami, które opanowały ostatnio mój płat czołowy.

Powrócę do niedawnego koncertu Madonny. Nie każdy z Czytelników wie, jak wygląda organizacja imprezy z udziałem światowej gwiazdy. Śpieszę z kilkoma informacjami.

Otóż organizator (przeważnie agencja artystyczna), który chce solidnie zarobić, wybiera artystę mającego przyciągnąć uwagę tysięcy słuchaczy. Następnie sprawdza wolne terminy i wysokość honorarium. By zmniejszyć ryzyko wpadki finansowej, agencja szuka sponsorów. Wysyła do mediów propozycje objęcia patronatów (nikt nie chce płacić za reklamę).

Gdy spłyną wszystkie informacje, firma kalkuluje ceny biletów. Wpływy powinny pokryć wynajem obiektu, gdzie wystąpi artysta, jego honorarium, obsługę techniczną (nagłośnienie, światła), ewentualne koszty reklamy i zysk organizatora. Tak to z grubsza wygląda.

Każdorazowo organizator bierze na siebie ryzyko finansowe. Jeżeli nie sprzeda odpowiedniej liczby biletów, musi z własnej kieszeni wyłożyć brakujący grosz.

Gdy grają gwiazdy największego formatu, sprawy finansowe mają się jeszcze inaczej. Na przykład w przypadku The Rolling Stones, by zarezerwować termin koncertu, trzeba zdeponować poważną kwotę na koncie zespołu. Jeżeli organizator się rozmyśli i w odpowiednim czasie nie odwoła występu, grosz przepada.

Okoliczności ostatniego koncertu Madonny są miodem dla każdego artysty, bowiem nie ma żadnego ryzyka, gdy budżet gwarantuje wypłatę honorarium. Taka sytuacja jest nie do pomyślenia za oceanem. Amerykański podatnik zmiótłby z powierzchni ziemi polityka wydającego społeczny grosz na wygibasy komercyjnej wokalistki. Rzecz jest prosta - w normalnych warunkach twoja sztuka kosztuje tyle, ile odbiorcy chcą zapłacić.

W Polsce sytuacja jest kuriozalna, bo nasze gwiazdy żądają światowych stawek, które w żadnym razie nie wynikają ze sprzedaży biletów. Te pieniądze wyciąga się z budżetu przy okazji różnego rodzaju imprez okolicznościowych. W takim kontekście tłumaczenia polityków o promocji Stadionu Narodowego poprzez kręcącą za miliony tyłkiem Madonnę są niczym brzęczenie natrętnych much, tych małych, co męczą muszle uszne.

Szkoda, że organizator nie dopłacił do koncertu z własnej, a nie naszej kieszeni. Tak się kiedyś stało, gdy wycofał się sponsor wrocławskiego koncertu Toma Jonesa. Biedny szef agencji musiał sprzedać mieszkanie, by zamknąć budżet. Na dużym minusie zakończył się także występ Lenny Kravitza. Nikt się takimi ciekawostkami nie chwali. Głośno jest tylko o ewidentnych sukcesach.

Często grywam koncerty w różnych składach. Chętnie zagrałbym za potworną kwotę gwarantowaną przez budżet. Nie trzeba by sobie zawracać głowy ani sprzedażą biletów, ani reklamą. Wyobrażam sobie, że pod sceną jest 10 osób, a ja nie mogę zmieścić honorarium w kartonie po lodówce.

Wydźwięk zaistniałej sytuacji jest zatrważający - otóż znienawidzona skarbówka może nas ścigać za kilkaset złotych, gdy w tym samym czasie w mętnych okolicznościach wypływają miliony.

Myśl Orwella o równych i równiejszych ma jeszcze większy sens niż kiedyś.

Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki