Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MŚ 2014 siatkarzy. Płamen Konstantinow: Mistrzostwa powinny być dla wszystkich [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Płamen Konstantinow, selekcjoner reprezentacji Bułgarii, wyjaśnia nam, dlaczego nie godzi się na umieszczanie turnieju na płatnych kanałach.

Czy wie Pan, że po nieudzieleniu wywiadu stacji Polsat zyskał Pan dużą przychylność sporej grupy Polaków?

- Coś tam słyszałem (śmiech). Nie miałem jednak czasu, aby przyjrzeć się temu bliżej.

Czy to jest aktualne, że nie chce Pan rozmawiać z Polsatem?

- Prawda jest taka, że mieliśmy jedną wymianę zdań w Krakowie. Nie chciałem zrobić reklamy tej stacji. Chciałbym tutaj podkreślić, że nie jestem przeciwny stacji telewizyjnej Polsat, ale przeciwko temu, że taka impreza jak mistrzostwa świata jest dostępna tylko na płatnych kanałach. To oznacza, że duża grupa widzów ich nie zobaczy. Myślę, że powinna być pewna granica. Zgodzę się, że niektóre komercyjne turnieje mogą być za dodatkową odpłatnością. Do takich można zaliczyć Ligę Światową w siatkówce czy koszykarską NBA, gdzie grają wielkie kluby tworzone przez prywatnych sponsorów. Rozumiem, że duży sport wiąże się z dużymi pieniędzmi. W tym wszystkim jest jednak pewna społeczna rola sportu. Myślę, że takie imprezy jak mistrzostwa świata czy igrzyska olimpijskie muszą być dostępne w bezpłatnych kanałach. Decyzja dotycząca Polaków jest dla mnie rodzajem dyskryminacji.

Czy identyczna sytuacja mogłaby się wydarzyć w Bułgarii?

- To niemożliwe. Nikt nie chciałby oglądać takich mistrzostw, gdyby znalazły się w płatnych kanałach telewizyjnych. Myślę, że trzeba spojrzeć na to szerzej, przez wzgląd na zasobność portfeli ludzi.

Dla Polaków to nowa sytuacja...

- Być może w Niemczech, gdzie średnia klasa stanowi 80 procent społeczeństwa, nie byłoby takiej dyskusji. Tymczasem postkomunistyczne państwa, takie jak właśnie Polska czy Bułgaria, wciąż się rozwijają. Nasza klasa średnia nie jest na poziomie krajów zachodniej Europy. W tym przypadku pewne imprezy, jak np. mistrzostwa świata, powinny być wspierane przez rząd. Wiem, że siatkówka jest bardzo ważna dla Polaków. Może nawet połowa społeczeństwa nie może zobaczyć turnieju mistrzowskiego, który jest rozgrywany w Polsce. Nawet my w hotelu nie możemy zobaczyć innych meczów.

Jak sobie z tym radzicie?

- Musielibyśmy chyba wykupić transmisję dla wszystkich w hotelu. Nie można nabyć licencji do jednego pokoju. Jakoś sobie jednak radzimy. Gorzej jest z kibicami. Jeśli siatkówka ma się rozwijać, to przy takich imprezach powinna być w każdym domu.

Wróćmy do sfery sportowej. Te mistrzostwa są dla Pana pierwszym tak poważnym sprawdzianem trenerskim. Łatwiej było na parkiecie jako zawodnik?

- Zdecydowanie. Po prostu stresu jest zbyt dużo [Konstantinow wypala sporo papierosów przed i po meczach - przyp. aut.]. Bycie trenerem nie jest wdzięcznym zajęciem. Zawodnikiem przestałem być kilka lat temu. Lubię jednak to nowe wyzwanie. To się wiąże z dużą dawką adrenaliny, co mi odpowiada.

A czego oczekują po waszym występie kibice w Bułgarii?

- Wszyscy chcą, abyśmy grali do samego końca, do finału. Jest jednak za wcześnie, aby o tym rozmawiać. Przed nami jeszcze sporo spotkań. Myślę, że mamy dobrą drużynę. Może nie najlepszą w tym turnieju, ale dobrą. Można nas umiejscowić blisko głównych faworytów. Minimum dla nas to wejście do ósemki. Jeśli ten cel osiągniemy, to stać nas na wiele, nawet na niespodzianki.

O pierwsze miejsce w grupie C bić mieliście się z Rosjanami. Przegraliście jednak 2:3 z Kanadą i wszystko się skomplikowało.

- Dla mnie nie jest niespodzianką, że Kanadę stać na dobrą grę. Myślę, że kanadyjska siatkówka w ostatnich latach mocno się rozwinęła. Jeśli więc nie gra się na maksimum możliwości, to wtedy ma się z nimi problemy. Na razie jest zbyt wcześnie, aby dokonywać podsumowań. Musimy skupić się na następnych spotkaniach, aby odzyskać te utracone punkty.

Na ile ocenia Pan zaangażowanie zawodników w meczu z Kanadą?

- Myślę, że pokazaliśmy różne oblicza w tym spotkaniu. To nie było tak, że cały czas graliśmy tak samo. Mieliśmy po prostu dobre momenty, a po nich słabsze. I to musi się zmienić. Chciałbym, abyśmy grali równo w trakcie meczu.

Kibice w Trójmieście czekają na wasz niedzielny mecz z Rosją. Zapowiada się ciekawie. W ubiegłym roku w mistrzostwach Europy przegraliście w Gdyni 1:3. Co może stać się teraz?

- Teraz nie chcę nawet myśleć o Rosjanach. Prawda jest taka, że musimy się skupić na dwóch następnych meczach. Trudniejsze wydaje się bowiem powrócenie na dobrą drogę. Nie możemy już nic stracić w konfrontacjach z Chinami i Egiptem. W tych meczach będziemy faworytami, a na nich zawsze ciąży dodatkowa presja. Jeśli uzbieramy dużo punktów, to z Rosją możemy zagrać bez psychicznego obciążenia, a to tylko nam pomoże. Wówczas stać nas na ciekawy wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki