Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Można myśleć o Top 16?

Adam Suska
Naciera Pat Burke
Naciera Pat Burke Przemek Świderski
Pierwsze zwycięstwo w pierwszym na własnym terenie meczu Euroligi odnieśli koszykarze Asseco Prokomu Sopot. Mistrzowie Polski pokonali w hali Olivii SLUC Nancy 91:62. Gra, którą zademonstrowali w drugiej połowie tego spotkania, daje nadzieję na awans sopocian do fazy Top 16.

Choć to dopiero początek fazy grupowej, każdy kto orientuje się w układzie sił europejskiej koszykówki, przed meczem Prokomu z Nancy nie miał wątpliwości, że dla sopockich koszykarzy jedynie korzystny wynik dawał nadzieję na późniejszy awans do rundy Top 16.

Debiutujący w rozgrywkach Euroligi mistrzowie Francji uważani byli za najsłabszą drużynę w grupie B i porażka z nią na własnym terenie do minimum ograniczałaby szanse sopocian na zajęcie lokaty w pierwszej czwórce.

Stawka meczu na początku sparaliżowała koszykarzy obu drużyn, którzy mieli spore problemy z trafianiem piłką do kosza. Pierwszy nerwy opanował David Logan i po jego trafieniach sopocianie objęli prowadzenie 12:8. Końcówka kwarty należała jednak do gości, którzy po "trójce" Lamayne'a Wilsona odskoczyli Prokomowi na pięć punktów (14:19).

W drugiej kwarcie kapitalną zmianę drużynie mistrzów Polski dał Patrick Burke. Irlandzki środkowy z łatwością mijał rywali i raz po raz rzutami spod tablicy "dziurawił" kosz Nancy. Pod koniec kwarty sopocianie wygrywali 32:26, ale ostatnie słowo znów należało do gości, którzy po kolejnej "trójce" Wilsona i penetracji Ricardo Greera odrobili pięć "oczek" (32:31).

Po przerwie do sopockich snajperów Logana i Burke'a dołączył Daniel Ewing. Rozgrywający Prokomu w trzeciej kwarcie cztery razy trafił zza linii 6,25 m i do ostatniej części gry podopieczni trenera Tomasa Pacesasa przystępowali już z przewagą 13 punktów (60:47).

- Trener powiedział mi, abym grał swoje, więc zagrałem jak umiałem, no i dopisało mi szczęście - powiedział Ewing, bohater sopockiej drużyny. - Mamy dobry zespół i myślę, że awansujemy do Top 16 - dodał Amerykanin.

Na początku finiszowej kwarty goście rzucili się jeszcze do pościgu, ale zastopowały ich kolejne "trójki" Ewinga i Filipa Dylewicza. Pacesas zaczął dawać sygnały z ławki, aby jego podopieczni szanowali piłkę. Wiedział, że losy meczu są już rozstrzygnięte.

- W pierwszej połowie toczyliśmy równorzędną walkę. Po przerwie doprowadzaliśmy do pozycji rzutowych, ale przestaliśmy je wykorzystywać i to była główna przyczyna tak wysokiej porażki - stwierdził po spotkaniu trener Nancy Jean-Luc Monschasu.

- Na początku spotkania mieliśmy kłopoty, gdyż nie potrafiliśmy zapanować w walce na tablicach. W drugiej połowie zagraliśmy już tak, jak oczekiwałem. Cieszy mnie wysokie zwycięstwo, bo w końcowym rozrachunku małe punkty też mogą być ważne - powiedział trener Pacesas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki