Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mowy końcowe i koniec procesu Karnowski kontra dziennikarze za "aferę sopocką". 30 stycznia usłyszymy prawomocny wyrok [zdjęcia]

wie
30 stycznia usłyszymy prawomocny wyrok w głośnej sprawie pozwu prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego przeciw byłemu dziennikarzowi i b. redaktorowi naczelnemu "Rzeczpospolitej". W czwartek 25 stycznia w mowach końcowych pełnomocnik pozwanych przekonywał, że sama publikacja przeprosin to koszt setek tysięcy złotych, a reprezentantka polityka – że publikacje dziennika poprzedziły zarzuty, które ostatecznie okazały się nieprawdziwe.

Finiszujący proces to efekt apelacji jaką od wyroku pierwszej instancji wniosły obie strony sporu. Prezydent Sopotu domaga się od byłego dziennikarza "Rzeczpospolitej" Piotra Kubiaka i b. redaktora naczelnego pisma Pawła Lisickiego przeprosin w prasie i 100 tys. zł zadośćuczynienia za cykl kilkudziesięciu artkułów dotyczących tzw. afery sopockiej, w której niemal wszystkie zarzuty ostatecznie nie obroniły się w sądzie. Pozwani chcą z kolei oddalenia powództwa w całości.

Na wstępie czwartkowej rozprawy pełnomocnik dziennikarzy, adwokat Michał Majkowski, przekonywał, że wartość publikacji przeprosin wynosi ok. 200 tysiecy złotych – na dowód złożył cennik ogłoszeń w "Rzeczpospolitej". - Jest to taki koszt albo nawet wyższy – przekonywał.

- W tej sytuacji zarówno Jacek Karnowski jak i Włodzimierz Groblewski są ostatecznie uniewinnieni – zaznaczyła z kolei reprezentująca prezydenta Sopotu, mec. Joanna Grodzincka, która opowiadała o odrzuconej dzień wcześniej przez Sąd Najwyższy kasacji prokuratury na wyrok uniewinniający od najpoważniejszego – korupcyjnego zarzutu, o czym więcej piszemy tutaj.

Jak przekonywała mec. Grodzicka "Rzeczpospolita" i jej dziennikarz Piotr Kubiak mieli potężny wpływ na organy ścigania, a dziennikarz miał być dobrym znajomym Sławomira Julkego, który jeszcze przed pierwszą publikacją na temat tzw. Afery sopockiej miał przelać na jego konto 5 tys. zł. Sopocki przedsiębiorca, w jej opinii, obciążając włodarza mógł kierować się tym, że magistrat z kurortu zakazał umieszczania Julce rekalm na należących do niego budynkach przez co biznesmen mógł stracić około 300 tys. zł.

- Gazeta skazała pana Jacka Karnowskiego – mówiła adwokat podkreślając, że sensacyjna publikacja na pierwszej stronie dziennika pojawiła się jeszcze przed postawieniem politykowi zarzutów czy wszczęciem śledztwa i zastrzegła, że "Rzepa" bazowała na nagraniach z dyktafonu, który później ich autor celowo zniszczył.

- Postepowanie karne w stosunku do prezydenta Jacka Karnowskiego zostało wszczęte na długo przed publikacją – odpowiedział jej mec. Michał Majkowski, który przypomniał, że Karnowski był w sprawie zatrzymany i "jakoś mu się udało uniknąć aresztu". Prezydent miał także usłyszeć 8 zarzutów. - Prasa nie dysponuje takimi narzędziami jak prokuratura, prasa operuje na źródłach – mówił. - W cywilizowanych krajach Europy Zachodniej takie sprawy nawet nie trafiają do sądów – przekonywał i porównał tę sprawę do "Afery Rywina". Zastrzegł jednak, że autorzy tekstów bazowali na źródłach m.in. z prokuratury i "dochowali szczególnej staranności". - Mój klient Piotr Kubiak nie był autorem tego tekstu i wielu innych tekstów na ten temat. Był tylko członkiem zespołu wyznaczonego przez redaktora naczelnego Pawła Lisickiego – mówił i przekonywał, że również Lisicki nie ponosi odpowiedzialności za publikację bowiem nie on osobiście nadzorował pracę dziennikarzy.

- W tym momencie mamy do czynienia z walką z wolnością prasy – zastrzegł.

Karnowski wskazywał tymczasem, że jego oponenci "kłamią" i "wprowadzają sąd w błąd" twierdząc, że tak naprawdę artykuły poprzedziły postawienie zarzutów. Zastrzegł, że Paweł Lisicki jest bardzo znanym autorem, a Piotr Kubiak pracuje w koncernie Energa, więc ich wysokie zarobki powinny umożliwić im zapłatę za publikację oświadczeń prasowych. - Gdyby ten proces odbywał się w Stanach Zjednoczonych to nie o takich kwotach byśmy mówili – zastrzegł polityk.

Chronologię zdarzeń podważała też mec. Grodzicka: - Śledztwo zostało wszczęte 3 dni po publikacji – powiedziała.

Z kolei w odpowiedzi mec. Majkowski przekonywał, że zawiadomienie o popełnieniu przestepstwa wpłynęło do prokuratury 8 lipca 2008 roku podczas gdy pierwszy tekst o "aferze sopockiej" w gazecie ukazał się 11 lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki