Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morsowanie z Adrianem Hoffmanem. "Nawet jeśli morsowanie jest tylko modą, to takie prozdrowotne zabiegi bardzo mnie cieszą"

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Przemysław Świderski
Rozmowa z Adrianem Hoffmanem, trenerem personalnym, który od kilku lat zachęca do morsowania w Morzu Bałtyckim. Jego grupa spotyka się w Gdańsku Brzeźnie, wejście na plażę na wylocie al. gen. Józefa Hallera, w każdą niedzielę o godz. 11.00.

Od kiedy pan morsuje i dlaczego w ogóle się pan na to zdecydował?
Zacząłem w styczniu 2014 roku. Wzięło się to z tego, że już jako młody chłopak powtarzałem, że chciałbym spróbować. Wiele osób ma podobną motywację do pierwszego zanurzenia. W Gdańsku morsowanie kojarzyło się z tym, że grupy rozpoczynały każdy Nowy Rok od zimnej kąpieli. Nie udawało mi się to, przekładałem tę chwilę. Poznałem jednak trenera Jakuba Krzyżaka, który już morsował. Podpytałem go o to i nagle dostałem impuls. Poczułem, że chcę to zrobić. Zrobiłem to, aby doświadczyć czegoś nowego. Chciałem zobaczyć, jak sobie z tym poradzę.

Co od tego czasu utwierdza pana w przekonaniu, że nadal warto morsować?
Latem, czy też późną wiosną energii dodaje nam słońce. W pozostałym okresie w roku, w dobrym stanie psychicznym, z dobrym poziomem energii, samopoczuciem pozwala mi zostać ta zimna woda. Pozwala mi przetrwać zimę. Psychicznie i fizycznie, bo rzeczywiście mogę potwierdzić z autopsji, że choroby się mnie nie imają. Nie mam z tym problemu.

Morsowanie z Igorem Janikiem w Gdańsku Jelitkowie odbywa się regularnie co niedziela o godz. 9.30

Morsowanie z Igorem Janikiem. "Jeśli ktoś chce zacząć zimowe...

Motywuje pan teraz do morsowania wiele innych osób. Co tutaj jest głównym magnesem, że tak wielu udaje się panu przekonać?
Jednym z moich ulubionych fimów jest „Skazani na Shawshank”. W nim wskazano, że nacisk i czas, to dwie rzeczy niezbędne, żeby coś zrobić. Kiedy z grupą morsujących zaczynałem, to chodziło 5-10 osób. Wraz z kolejnymi latami ta grupa się rozrastała. Początkowo myślałem, że robię to dla siebie, ale później zrozumiałem, że chodzi o coś więcej. Dostawałem sygnały od ludzi, że to jest ich ulubiony dzień tygodnia, że nie mogą się doczekać tej niedzieli. Zawsze staram się, aby ten czas był spędzony jak najmilej. Każdy z nas dźwiga jakiś bagaż doświadczeń, stresów, które leżą mu na głowie. Zależy mi bardzo na tym, chociaż w ciągu pół godziny, kiedy się spotykamy, żebyśmy mogli o tym wszystkim zapomnieć. Wydaje mi się, że to się nam udaje, bo atmosfera w grupie jest naprawdę super.

Przejrzałem pana profil na Instagramie i widziałem, że przekonał pan do morsowania Izu Ugonoha i jego siostrę Osi.
Tak. Z Izu jesteśmy przyjaciółmi. Jestem trenerem przygotowania motorycznego i tak zaczęła się nasza znajomość, że pomagałem Izu przez kilka lat w przygotowaniach do walk. Tak zostało, że w sumie znamy się z całą rodziną. Izu zawsze mi powtarzał, że czarni nie morsują. W jego przypadku ta zasada nacisku i czasu sprawdziła się. Nawet Izu spróbował tego raz w życiu.

Chce to powtórzyć czy raz już wystarczy?
Jest na to gotowy. Raczej nie będzie robił tego regularnie. Myślę więc, że to nie było jego ostatnie morsowanie. Tak mi wyjaśnił.

Morsowanie na wesoło - w internecie starcie zwolenników i przeciwników

Memy o morsowaniu bawią do łez! Kąpiel w lodowatej wodzie sk...

Szok wywołany zetknięciem z zimną wodą jest szalenie ważny przy regeneracji mięśniowej. Sportowcy znają to od lat. Teraz próbują tego także amatorzy. Mówi się o pewnej modzie. Czy to tylko kwestia chęci pokazania się w mediach społecznościowych w dobie pandemii? Jak pan na to się zapatruje?
Jeśli mam być kompletnie szczery, to nie ma to dla mnie znaczenia, czy ludzie robią to ze względu na modę, czy powodowani chęcią zdjęć w internecie. Bardzo bym chciał, aby takie trendy, nawet modowe czy związane z social mediami, podążały w takim właśnie kierunku. To kierunek prozdrowotny. Dla mnie, nawet jeśli to jest moda, to fenomenalna sprawa, że coraz więcej osób się do tego przekonuje, bo coraz więcej osób robi coś dla swojego ciała i ducha. Nałożyła się jeszcze na to kwestia pandemii koronawirusa i deficyt naszych relacji społecznych, spotkań z innymi ludźmi. Zauważyłem, że nie chodzi tylko o morsowanie, ale o poszukiwanie alternatywnych metod rozruszania się. Morsowanie jest oczywiście wyraziste i najbardziej widoczne. Daje pewną odskocznię, bo wiemy, jak ten rok był dla większości z nas bardzo ciężki. Mamy wspomniany deficyt relacji, ale także sytuacja ekonomiczna większości uległa znacznemu pogorszeniu. Na pewno pandemia wpłynęła więc na boom związany z morsowaniem.

Czy patrząc w przyszłość, można założyć, że duża grupa osób, która teraz rozpoczęła morsowanie, będzie chciała regularnie to robić w kolejnych latach?
Z mojego doświadczenia, z pracy z moją grupą, mogę powiedzieć, że większość osób zostaje przy morsowaniu. Różnie to oczywiście wygląda. Niektórzy robią to regularnie, a niektórzy będą wracać co jakiś czas. Wydaje mi się jednak, że większość osób, która tego spróbuje i na własnej skórze przekona się o pozytywnych właściwościach, będzie robić to dalej. Pandemia była pewnego rodzaju przebudzeniem dla wielu z nas. Zdrowie to nie jest coś, co mamy na zawsze, w pakiecie. To jest coś, co musimy pielęgnować. Mam nadzieję, że świadomość tego, nie dość, że się utrzyma, to jeszcze będzie wzrastała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki