Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morsowanie na sucho w Polsce sprowadza się do zdobycia Śnieżki. - To wyzwanie dla doświadczonych morsów - mówi Adrian Hoffman

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Trener z Gdańska Adrian Hoffman wspólnie z przyjacielem zdobył Śnieżkę... w szortach
Trener z Gdańska Adrian Hoffman wspólnie z przyjacielem zdobył Śnieżkę... w szortach Adrian Hoffman
Wejście na Śnieżkę praktycznie bez ubrań to jedno z wyzwań, przed którym stają wytrenowani i zaprawieni w przebywaniu na zimnie ludzie. Wyczynu tego dokonał wspólnie z przyjacielem m.in. Adrian Hoffman, znany gdański propagator morsowania.

Morsowanie na sucho na szczycie Śnieżki

- Suche morsowanie określam swoją nazwą, czyli spacerami na krótko. Przede wszystkim chodzi o to, że jest to przebywanie zimą, w minusowych temperaturach w okrojonym stroju. U niektórych są to tylko buty zimowe, czapka oraz rękawiczki. Od dwóch lat ten trend mocno się rozwija za sprawą Wima Hofa (holenderski mors znany z rekordowej odporności na zimno, zwany także „Człowiekiem lodu” – przyp.), który robi obozy instruktażowe dla instruktorów w Polsce. Jako element zaliczenia jego kursu jest wejście na Śnieżkę w szortach. Hof ma ponad dwadzieścia rekordów związanych z zimnem. To on wypracował autorską metodę składającą się z trzech filarów: ekspozycja na zimno, ćwiczenia oddechowe oraz nastawienie umysłu - wylicza Adrian Hoffman, trener osobisty, który regularnie morsuje w Zatoce Gdańskiej.

Wejście zimą bez ubrań na Śnieżkę stało się sposobem na sprawdzenie swojego organizmu. To opcja dla odpowiednio przygotowanych osób, które muszą pamiętać o wielu aspektach i nie bagatelizować zagrożeń.

- Ludzie znają Śnieżkę i ona jest celem wielu morsów, którzy się na to porywają. Ci, którzy wchodzą na Śnieżkę, to także regularne morsy. I to bez względu na miejsce, w którym mieszkają. W Polsce jest kilka grup, które wprowadzają ludzi w morsowanie na sucho. Śnieżka jest rozreklamowana. Jest pięknie położona. Nie jest trudna technicznie do wejścia, co jest istotne. Jest to jeden z ciekawszych szczytów w Polsce. Przy odpowiednim przygotowaniu i sprzęcie zabezpieczającym każdy powinien sobie z tą górą poradzić - przekonuje Hoffman.

Morsowanie na sucho wymaga odpowiedniego przygotowania ciała do przebywania w zimnych temperaturach. Nie ma tutaj drogi na skróty. O czym trzeba pamiętać, porywając się na taką wyprawę?

- Numer jeden w tym wyzwaniu to zdrowie i kondycja fizyczna. To wymagający wysiłek. Trzeba być przygotowanym na to, żeby móc dwie godziny iść bez przerwy pod górę. Istotna jest też adaptacja do zimna i nie mówię o kimś, kto trzy razy morsował w Bałtyku i spędził za każdym razem minutę-dwie w zimnej wodzie. Mówimy o osobach, które miały możliwość stopniowo poddawać się przebywaniu na zimnie. Jeśli ktoś chce tego spróbować, to stopniowo powinien wydłużać czas na spacerze. Na moich obozach dzielimy się na grupy i dajemy możliwość ubrania się po 20-40 minutach. Jeśli ktoś chce, to może spróbować 60 minut. Numer trzy to przygotowanie techniczne. Na pewno trzeba mieć dobre ubrania na przebranie się, herbatę, batony energetyczne, raki, kijki, apteczkę na wypadek czarnego scenariusza. Na szlaku, bez względu na ubiór, możemy skręcić kostkę, wywrócić się, komuś może zrobić się słabo. Czwarty element związany już stricte ze Śnieżką, to sprawdzenie warunków pogodowych. Ten szczyt jest o tyle zdradliwy, że warunki zmieniają się na nim szybko, a siła wiatru dochodzi nawet do 120 km/h. Żaden kozak nie dałby rady wejść w takich okolicznościach. Trzeba wstrzelić się w okienko pogodowe - wylicza gdański trener osobisty.

Śnieżka, czyli najwyższy szczyt Karkonoszy według oficjalnych danych ma wysokość 1602 metrów n.p.m. Mimo wielkiego doświadczenia Adrian Hoffman zdecydował się wybrać na zdobycie Śnieżki bez ubrań dopiero niedawno. Wyprawę z sukcesem zakończył w grudniu 2021 roku.

- Od roku zdobycie Śnieżki bez ubrań chodziło mi po głowie. Prowadziłem obozy, na których wprowadzałem ludzi w morsowanie na sucho. Co jakiś czas robiłem spacery. Regularnie morsuję od 10 lat. Dodatkowo stosowałem ćwiczenia oddechowe. Kiedy obudziliśmy się o 5 rano i wyruszyliśmy na trasę, to czułem się, jakbym szedł na skazanie. Spodziewałem się najgorszego i na wiele byłem gotowy. Po pięciu minutach spaceru było mi już strasznie zimno w ręce. W głowie pojawiła się syrena, która kazała zawracać. Było już na skraju lekkiej paniki. Gdybym nie umiał nad tym panować i nie znał swojego ciała, to rzeczywiście mógłbym się tego wystraszyć. Wiedziałem, że mogę spróbować przez to przejść. Po 40-50 minutach spaceru ciało zaczęło już współpracować. Miałem wrażenie, jakby na skórze pojawiła się druga powłoka, a wszystkie pory się zamknęły. Głowa świetnie się resetuje, pojawia się taki stan nieważkości. Poza wspomnianymi dłońmi nie czułem później tego zimna. Mimo tego, że na szczycie było minus 11 stopni Celsjusza, to nawet nie miałem potrzeby ubierania się - opowiada Adrian Hoffman.

Morsowanie z Adrianem Hoffmanem. "Nawet jeśli morsowanie jes...

- Na Śnieżkę, na którą szedłem z przyjacielem, zabraliśmy po dwa termosy. W jednym była letnia woda, wymieszana z zimną. Ma to na celu to, aby nie dostarczać wyziębionemu organizmowi zbyt dużo ciepła. Drugi był termosem awaryjnym, gdzie była herbata z cytryną, miodem i imbirem. Nie można zgrywać bohatera. Jeśli ciało danego dnia nie chce współpracować, jeśli pogoda jest słaba, to zdecydowanie bezpiecznie odstawić ego na bok i spróbować innym razem. To wyzwanie, które fajnie zrobić, ale nie jest to coś, przy czym można ryzykować zdrowie i życie - dodaje propagator morsowania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki