Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morda

Jarek Janiszewski, felietonista
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Narodziny brytyjskiego potomka rodziny królewskiej ujawniły skrajne zidiocenie współczesnego świata, a dokładnie jego europejskiej części, która uzurpuje sobie prawo do intelektualnego przywództwa. Bombardowano nas zewsząd lawiną informacji, tak, jakby ponownie miał na świat przyjść Zbawiciel.

Można przejść do porządku dziennego nad ogłupiałymi od mediów Anglikami, ale gdy rodzima prywatna stacja informacyjna (nazwy przez współczucie nie wymienię) przez kilka dni permanentnie pokazuje fasadę szpitala, mającego przyjąć poród, rodzi się pytanie: czy nas, skromnych zjadaczy chleba nie uważa się za debili? Zmęczony durnymi relacjami zacząłem przełączać się na jakiekolwiek inne kanały. Gotowy byłem oglądać nawet Magdę Gessler, a to już zahacza o męczeństwo.

Wiem, że trzeba czymś wypełnić czas antenowy, ale pompatyczne obrazki z wymokłymi reporterami koczującymi pod szpitalem są objawem skrajnego braku szacunku dla polskich odbiorców. Prawda jest jednocześnie prosta i okrutna - urodziło się kolejne dziecko mające ogromne znaczenie dla Anglików, a nie dla nas. Poddani królowej będą je przecież utrzymywać przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Nieskomplikowany, szalejący ze szczęścia narodzin mieszkaniec Albionu nie zdaje sobie sprawy, że to z jego wylanego potu na budowie, niemowlę zamówi kiedyś unikatowy samochód, ekskluzywne ubrania i jacht. Wyrośnięty potomek otworzy szalenie drogiego szampana i pomacha z balkonu bezrobotnym.

Nikt nie wie, co z niego wyrośnie. Może geniusz, a może osobnik wpatrujący się tygodniami w nieduże bagno. Jedno jest pewne - przez życie przejdzie lekko, łatwo i przyjemnie.

Cofnijmy się teraz do początków rasy ludzkiej. Przypuszczalnie dawno temu żyliśmy w grotach, związani wspólnotą plemienną. Zapewne przez długi czas nie było podziałów na lepszych i gorszych, czyli tych niby szlachetnie urodzonych i tych przeznaczonych do prostych, wykańczających prac. Wszyscy rodzili się w brudzie i błocie.

Aż nadszedł okres, gdy najsilniejszy i najbardziej bezczelny osobnik doszedł do prostego wniosku, że jeżeli komuś z plemienia da w mordę, ten wykona za niego wszelkie prace i jeszcze przyniesie jedzenie. Tak się narodziła monarchia.

Kolejne pokolenia plemiennego gbura nie musiały już rano wstawać i szukać pożywienia. By utrzymać w ryzach dawnych pobratymców, zwanych obecnie gawiedzią, stworzono wojsko. Teraz to ono przejęło prawo do dawania w mordę.
I tak mniej więcej monarchia dotrwała do naszych czasów. Nie ma dzisiaj takiej mocy sprawczej jak niegdyś, ale przyzwyczajenia w postaci słodkiego nieróbstwa kultywowane są z nienaganną starannością.

Angielscy cwaniacy od promocji zapewne nieźle zarobią na narodzinach królewskiego potomka. Wypuszczą na rynek kubeczki, czapeczki, a nawet pampersy i nocniki z odpowiednim logo. Grosz, jak zwykle, zostanie przeznaczony na "szczytne" cele, a młody królewicz dalej będzie doić brytyjski budżet. I dobrze. Przecież poddani kochają swojego władcę. Cieszmy się, że nie mamy w Polsce monarchii. Minister Rostowski miałby o wiele większą dziurę do zatkania.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki