Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moody's - czy warto się oburzać?

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Oburzenie komunikatem agencji ratingowej Moody's, dotyczącym polskiego sektora bankowego, jest niemal powszechne. Słusznie czy niesłusznie?

Sprawa ma przynajmniej trzy aspekty. Pierwszy to meritum sprawy. Moody's obniżył ocenę perspektywy rozwojowej polskiego sektora bankowego. Oznacza to, że w niedalekiej przyszłości możliwe będzie obniżenie ratingu (oceny) tego sektora. Komunikat agencji jest dość spokojny w tonie. Nie ma tam słowa o tym, że polskie banki są zagrożone, słabe, grozi im niewypłacalność itp. Przeciwnie, chwali się ich sytuację finansową, podkreślając solidność podstaw. Są natomiast prognozy na przyszły rok, który wedle Moody's będzie gorszy niż obecny. Trudno byłoby czepiać się tego, co tam napisano. Szkopuł w tym, że chyba mało kto ten komunikat czytał.

Media błyskawicznie podjęły temat, eksponując głównie przymiotnik "negatywna", choć nie dotyczył on oceny bieżącej sytuacji, a tylko sugerował, że rating może być obniżony. To, że nie wywołało to paniki Polaków, zawdzięczamy po części temu, że większość z nas nie czyta gazet i nie ogląda wiadomości, ale przede wszystkim dzięki szybkiej reakcji szefów Komisji Nadzoru Finansowego i NBP. Niektórzy eksperci komentowali te reakcje jako emocjonalne i nieuzasadnione. Jestem innego zdania. Być może, patrząc li tylko na treść komunikatu, wypowiedzi prezesów Jakubiaka i Belki były niepotrzebnie nerwowe. Ale nie treść była przedmiotem ich reakcji, ale przekaz wyemitowany przez wiele mediów. "Czarno nas widzą", "czarno o bankach", "negatywna ocena" - to poszło do opinii publicznej. Szczegółowych spraw ludzie nie zapamiętali i pewnie nie rozumieli. W tej sytuacji nawet gwałtowne reakcje broniące opinii polskich banków były zdecydowanie na miejscu.

Aspekt trzeci to sam fakt wydania przez Moody's tego komunikatu. Tuż po ogłoszeniu bardzo pozytywnych wyników polskich banków w III kwartale. Trudno się oprzeć wrażeniu, że agencje ratingowe prowadzą swoją politykę, jednak proamerykańską i chyba jednak nie do końca wiarygodną. Niestety, ich głos nadal, mimo wielu wpadek, liczy się w świecie finansów. Siła ich ocen i opinii wciąż ma ogromne znaczenie, bo ratingi upraszczają skomplikowane zagadnienia, sprowadzając je do prostych "stopni" wystawianych poszczególnym podmiotom. Nie znaczy to, że Moody's prowadzi jakąś antypolską grę. Zapewne nie na rękę jej jest wydawanie niezłych opinii o gospodarkach uznawanych za gorsze od amerykańskiej. A kłopoty gospodarek europejskich wydają się teraz wdzięcznym tematem, odwracającym uwagę od problemów gospodarki amerykańskiej.

W komunikacie Moody's warto zwrócić uwagę na pewną niekonsekwencję. Agencja ocenia, że plusem polskich banków jest to, że mają stabilne źródła zasilania finansowego w postaci central spółek-matek, którymi są wielkie banki europejskie. A zaraz potem stwierdza, że ewentualne gorsze perspektywy rozwoju polskiego sektora mogą wynikać właśnie z perturbacji, jakie mogą zaistnieć na europejskim rynku finansowym. Obie te opinie są jednak prawdziwe. Wynika z nich, że z jednej strony ewentualne pogorszenie sytuacji nie będzie efektem czynników wewnętrznych. Z drugiej jednak każe poważnie zastanawiać się, czy to kapitałowe uzależnienie od zagranicy przynosi więcej dobrego niż złego?

Wielki konkurs Dziennika Bałtyckiego. WYGRAJ Mieszkanie za czytanie!

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki