Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Montepaschi Siena poza zasięgiem sopocian

Adam Suska
W akcji Daniel Ewing
W akcji Daniel Ewing Przemek Świderski
Czwartej porażki w szóstym meczu Euroligi doznali koszykarze Asseco Prokom. Sopocianie na własnym parkiecie musieli uznać wyższość trzeciej drużyny Europy ubiegłego sezonu Montepaschi Siena ..... Mimo tej porażki, mistrzowie Polski zachowali szanse na awans do fazy Top 16.

Zaliczani do faworytów rozgrywek goście ze Sieny bardzo poważnie potraktowali rewanżową konfrontację z mistrzami Polski. Przybyli dwa dni przed meczem i prosili o możliwość odbycia dodatkowych treningów w Hali 100-lecia Sopotu. Ich respekt podyktowany był zaledwie 9-punktową zaliczką z pierwszego spotkania oraz dobrą, szczególnie w obronie, postawą sopocian w poprzednich spotkaniach Euroligi.

Koszykarze Prokomu faworytami tego starcia nie byli i nie mieli w nim nic do stracenia. - Trzeciego zwycięstwa szukać będziemy w każdym następnym meczu - zapowiedział trener sopockich koszykarzy. - Aby wygrać ze Sieną, nie wystarczy doskonale bronić. - Musimy też wznieść się na wyżyny naszych możliwości w grze ofensywnej - dodał Tomas Pacesas.

Jego podopieczni rozpoczęli nerwowo, od strat Davida Logana i Daniela Ewinga. Po pierwszej z nich Terrell Mcintyre trafił "za trzy", ale Adam Hrycaniuk i Ronnie Burrel odpowiedzieli trafieniami spod kosza, które dodały pewności sopockiej drużynie. Sopocianie dobrze bronili, ale popełniali zbyt dużo błędów w ataku. Goście bezlitośnie wykorzystywali każdą okazję do kontrataku i po sześciu minutach Prokom przegrywał 6:13. Do końca kwarty sopocianie uciułali jeszcze trzy "oczka", nie tracąc przy tym żadnego.
Na początku drugiej kwarty przewagę Sieny rzutami z dystansu powiększyli Rimantas Kaukenas i Henry Domercant. Trener Pacesas, w poszukiwaniu optymalnego ustawienia, dokonywał częstych zmian, ale jego podopieczni grali w ataku zbyt statycznie, by odrobić straty. Ich rywale imponowali za to umiejętnością szybkiego przejścia z obrony do ataku. Szybciej operowali piłką, dzięki czemu mogli oddawać rzuty z lepiej przygotowanych pozycji. Na dużą przerwę sopocianie schodzili z deficytem 10 punktów (28:38).

W trzeciej kwarcie przyspieszyli, zaczęli nawet trafiać "za trzy" (Zamojski, Logan, Nesović), ale na przeszkodzie odrobienia strat staną im Mcintyre, który zdobył w tej kwarcie dla Sieny 12 punktów, trzy razy trafiając zza linii 6,25 m. Prokom ambitnie walczył do końca, ale tym razem rywale byli dla niego za mocni.

Po meczu powiedzieli

Simone Piaginiani (trener Montepschi) - zrobiliśmy ważny krok w walce o pierwsze miejsce w grupie. W Sopocie nie gra się łatwo, ale dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie i dzięki uważnej grze w obronie mogliśmy kontrolować jego przebieg.
Tomas Pacesas (trener Asseco Prokom) - 16 start, jakie popełniliśmy w tym meczu wystarczą za cały komentarz. Ponadto, nie wszyscy nasi wysocy gracze podkoszowi dobrze funkcjonowali w dzisiejszym meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki