"Moja pani od matematyki ma zbierać truskawki?". Komentarze rolników po słowach ministra

Nauczyciele do pracy w polu? Ta poniedziałkowa wypowiedź szefa resortu rolnictwa nie spodobała się wielu osobom.

- Rozmawiałem z panem ministrem Ardanowskim i on uznał tę wypowiedź za niefortunną. (...) Jakiekolwiek zdanie, które mogą świadczyć o tym, że ktoś w niewłaściwy sposób potraktował godność nauczycieli, są absolutni niedopuszczalne, dla mnie nie ma najmniejszego pola do kompromisu. Oczywistą rzeczą jest, że nauczyciele to zawód, który jest jednym z najbardziej szanownych zawodów w społeczeństwie - stwierdził premier Mateusz Morawiecki.

Przypominamy: Minister rolnictwa zwrócił się do nauczycieli z apelem, aby w wakacje pomagali rolnikom w zbiorach

Jest ciąg dalszy. Minister rolnictwa przeprosił nauczycieli, ale skierował przy tym piłeczkę w postaci otwartego listu - w stronę Sławomira Broniarza, który stoi na czele Związku Nauczycielstwa Polskiego.

"Czy zareagował pan, kiedy w mediach społecznościowych ukazywały się krytyczne wypowiedzi z pana środowiska o różnych formach pomocy finansowej, dla rolników, których szczególnym, wykoślawionym przejawem, było chodzenie na czworakach przez nauczyciela przebranego za krowę. Czy takie zachowania nie uwłaczają nauczycielom? Gdzie jest pana reakcja na zachowania, które uwłaczają nauczycielom pokazując ich jako ludzi niechętnych wobec osób pracujących w rolnictwie", wskazał Jan Krzyszof Ardanowski.

Sprawdźmy, co sądzi o pomyśle pracy nauczycieli na polach, polska wieś.

Zdania w jednej z najpopularniejszych grup rolniczych na Facebooku, są podzielone. Jedni są oburzeni, drudzy nie widzą niczego złego w słowach ministra. Jeszcze inni wskazują - nie dajmy się skłócić.

- A może wszystkich posłów wysłać do truskawek? - pyta z przekąsem pan Paweł.

- Nie zauważyłam, w żadnej z wypowiedzi nauczycieli, żeby nie doceniali rolnika - podkreśla pani Magdalena.

- Chłop jest gorszy? Niech każdy zobaczy, jak zarabia się na chleb na polskiej wsi - stwierdza inna osoba.

- Moja pani od matematyki ma zbierać truskawki? - pyta kolejny internauta.

- W mojej miejscowości są nauczycielki (żony rolników) które pracują na równi z innymi. Ujmy nie ma, czy to przy zbiorze truskawek, czy warzywach, jabłkach. To normalne - wskazuje pani Monika.

Pan Marcin opisuje: Myślę, że to nie nauczyciele są naszymi wrogami. Nie oszukujmy się, nie po to się tyle uczyli, żeby teraz zbierali truskawki, bo rząd nie jest w stanie zapewnić im pracy. Równie dobrze nam - rolnikom będą mogli powiedzieć: wszyscy, którzy dostają grosze za mleko czy żywiec, mogą a nawet powinni, iść do pracy do kurników.

- Ja też jestem wykształcony i prowadzę gospodarstwo - kwituje kolejna osoba. Pan Leszek dodaje: Korona z głowy by im nie spadła.

- Nie dajcie się wpuścić w maliny. Od paru dni czytam komentarze i jest pyskówka. Że rolnicy to krezusi, bo mają dopłaty z Unii, a nauczyciele to święte krowy, które mają emeryturkę 5-6 tys. zł... Pochodzę z rodziny rolniczo-nauczycielskiej. Moja mama po całym życiu przepracowanym w szkole ma ledwo ponad tysiąc zł emerytury (nauczyciel dyplomowany, dwujęzyczny, całe lata szkoleń za własną kasę, nigdy nie miała dla nas czasu bo robota, zryte zdrowie, przygłucha, itd, mogłabym wymieniać w nieskończoność). (...) Przestańcie wierzyć w te mity o rolnikach, nauczycielach, górach pieniędzy, na których wszyscy śpią - podkreśla pani Ewa.

Wtóruje jej kolejna rozmówczyni: Nareszcie głos rozsądku. Ciągle tylko skakanie sobie do gardeł, kto ma gorzej, podpuszczanie siebie nawzajem.

- Szanujmy każdą grupę zawodową - czy to są nauczyciele, rolnicy czy górnicy - apeluje pan Krzysiek. Kolejny internauta dodaje: Nie dajcie się skłócić. (...) Nikogo nie bronię, ale nie dajmy się skłócić i podzielić. Każdy wybrał swój zawód i każdy ma inną specyfikę.