Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moda na małe kina wraca. Szkoda, że teraz, gdy zamieniono je na sklepy

Gabriela Pewińska
Gabriela Pewińska
Muzeum Miasta Gdyni
Nadeszła era mediów społecznościowych i zaczęły - jak grzyby po deszczu - powstawać fora, dzięki którym pamięć o dawnych kinach, w tym o Warszawie, odżyła. - Może już nasyciliśmy się dobrami dyskontów, może już zakupy przestały być tak atrakcyjne jak kiedyś? - mówi Michał Miegoń z Muzeum Miasta Gdyni.

Gabriela Pewińska: Budynek przy Jaśkowej Dolinie we Wrzeszczu, w którym niegdyś było kino Bajka, z czasem stał się sklepem meblowym, a teraz, dla odmiany, spożywczym. Co możemy powiedzieć o społeczeństwie, które zamienia kina na sklepy?

Michał Miegoń: W kontekście ogólnopolskim to zjawisko charakterystyczne dla czasu sprzed lat 30., okresu transformacji ustrojowej i przyjęcia wolnorynkowej gospodarki, kiedy to wschód próbował dogonić zachód, a Polacy, zresztą nie tylko Polacy, zachłysnęli się konsumpcją. Wraz z ustrojem zmieniliśmy nasze przyzwyczajenia i styl życia, przestaliśmy na przykład chodzić do kina, a rozrywkę przenieśliśmy na grunt domowy. Niektórzy uważają, że to filmy na dvd, a nie multipleksy, zabiły małe kina. Ale moda wraca... I my, po latach, zatęskniliśmy za małymi kinami. Zwłaszcza że, choćby w Trójmieście, większość tych obiektów to były perły architektury, dziś to budynki, w których kłębi się od sentymentalnych wspomnień.

Sklep stanął w miejscu gdyńskiego kina Warszawa, podobny los spotkał popularne Kino Polonia w Sopocie.

Kino Warszawa to niemal symbol tamtych zmian. Przypomnijmy, że powstało pod koniec przedwojennego kinowego boomu w Gdyni, który rozpoczął się od kina Czarodziejka. Stało ono na ulicy 3 Maja, w miejscu obecnej kamienicy bankowej, tam, gdzie dziś mieści się kawiarnia Cyganeria. Ponoć na otwarcie działy się tam sceny niczym z czasu początków światowej kinematografii. Myślę o słynnym pokazie niemego filmu „Wjazd pociągu na stację w La Ciotat” braci Lumière. Legenda mówi, że kiedy film został po raz pierwszy pokazany publicznie, widownia przerażona widokiem jadącego wprost na nich pociągu w popłochu uciekła...

Przed wojną w Gdyni było kilkanaście obiektów kinowych. To, które jeszcze niedawno znaliśmy pod nazwą Warszawa, otwarto 3 marca 1938 roku. Było najnowocześniejszym kinem w Gdyni. Na widowni mogło zasiąść tysiąc osób, było wyposażone w wygodne, miękkie siedzenia, a nawet klimatyzację. W foyer stał bar z fontanną, wnętrze zdobiły marmurowe zdobienia, salę ogrzewano gorącym powietrzem. Wszystko to dzięki genialnej myśli technicznej inżyniera Józefa Langiewicza, twórcy obiektu, który początkowo, o czym pewnie wielu gdynian nie pamięta, nosił nazwę Gwiazda.

Warto w tym miejscu przywołać wielkie nazwisko w historii polskiego kina Helenę Grossównę.

To jej Bodo i Dymsza śpiewają słynną kołysankę „Ach śpij, kochanie” w filmie „Paweł i Gaweł”.

Znała inżyniera Langiewicza, po obejrzeniu projektu kina miała ponoć powiedzieć, że będzie to prawdziwa... gwiazda wśród pomorskich kin. Stąd nazwa. Ciekawostką jest, jak kształtowały się tam ceny biletów. Paradoks, im bliżej ekranu, tym droższe. Zupełnie inaczej niż dziś, wtedy to pierwsze rzędy były prestiżowe. Kino cieszyło się popularnością, także wśród mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska. Zwłaszcza podczas projekcji zagranicznego filmu „Zeznania szpiega”, który - z racji tematyki związanej z działaniem ówczesnego wywiadu - był zakazany w kinach niemieckich. W czasie II wojny światowej kino zachowało kształt projektu inżyniera Langiewicza. Niemiecki właściciel Georg Schmitt z szacunku dla jego myśli kinematograficznej, mimo nacisków okupanta, zdecydował się pozostawić przedwojenną bryłę. Zmianie uległa jedynie nazwa.

Moda na małe kina wraca. Szkoda, że teraz, gdy zamieniono je na sklepy
Muzeum Miasta Gdyni

Ale kina to nie tylko filmy.

To, oczywiście, historie ich bywalców i burzliwe dzieje miasta.

W czasie wojny, w sali kinowej późniejszej Warszawy przetrzymywano zestrzelonych aliantów. Z kolei w 1981 roku, podczas przebudowy obiektu, w stropie odkryto pocisk lotniczy, który utknął w części nośnej budynku, i tkwił przez lata nad głowami widzów...

Ale kino! - chciałoby się powiedzieć...

Wtedy to, podczas remontu, na skutek nowych dyrektyw przeciwpożarowych, zmniejszono liczbę miejsc z tysiąca do 801. Warto wspomnieć również epizod, który wydarzył się w latach 50., kiedy to ówczesną, pierwszą powojenną nazwę kina - Bałtyk - chciano przemianować na... Moskwa. Gdynianie ostro sprzeciwili się, wymusili wręcz na decydentach, by nazwać kino - Warszawa, w hołdzie miastu - symbolu odnowy w duchu socjalizmu. Podziałało...

Gdynianie walczyli o kino, a potem, już w wolnej Polsce, przestali doń chodzić?

Aż do zamknięcia, w 2003 roku było miejscem w Gdyni znaczącym. Tu nawet odbywały się wybrane projekcje Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Znajomy widok gazowego neonu długo cieszył oczy mieszkańców.

I co się stało?

Główną przyczyną likwidacji kina była systematycznie malejąca frekwencja i coraz większe problemy z uzyskaniem kopii filmowych od rodzimych dystrybutorów. Chwilę wcześniej w Gdyni uruchomiło działalność kinowe centrum Gemini. Tą drogą wkrótce podążył Gdańsk, otwierając wyposażone w przestronne wnętrza, wygodne fotele i nowoczesną technikę multipleksy. Kopie premierowych filmów trafiały najpierw tam, z czasem oferta małych kin z nieco siermiężnym, staromodnym wnętrzem i spóźnionym repertuarem po prostu przestała być atrakcyjna.

Ostatni seans kina Warszawa był symboliczny.

Miał miejsce 3 marca, dokładnie 65 lat od dnia otwarcia obiektu. Zgromadzeni kinomani na pożegnanie obejrzeli film „Frida”. Jako bywalec tego miejsca do dziś pamiętam wydanie „Panoramy Gdańskiej”, która pokazała relację z tego ostatniego pokazu, przed kamerą wypowiadał się m.in. wieloletni kinooperator Warszawy, Maciej Mokros, współtwórca późniejszego klubu filmowego w Gdyni. Tak więc frekwencja to była główna przyczyna krachu kin gdyńskich. Zniknęły: Fala, Marynarz, Goplana, spośród kilkunastu gdyńskich kin, które działały jeszcze po wojnie, żadne nie przerwało do dziś. Od niedawna niektórzy podejmują heroiczne próby reaktywacji tych obiektów.

Bo moda na małe kina wraca. Smutne jest to, że doceniamy ich urok wtedy, gdy już ich nie ma. Ale znaczące było też to, że gdynianie opętani szaleństwem konsumpcjonizmu dość szybko zapomnieli o Warszawie. Aż nadeszła era mediów społecznościowych i zaczęły - jak grzyby po deszczu - powstawać fora, dzięki którym pamięć o dawnych kinach, w tym o Warszawie, odżyła. Może już nasyciliśmy się dobrami dyskontów, może już zakupy przestały być tak atrakcyjne jak kiedyś?

Ubiegłoroczna wystawa towarzysząca festiwalowi filmowemu - „Kino Warszawa i inne obiekty, które stały się Biedronkami” to próba spojrzenia kuratorów Muzeum Miasta Gdyni i Instytutu Designu w Kielcach, Agnieszki Drączkowskiej, Dominiki Janickiej, Olgi Grabiwody i mojej osoby, na problem birutyzacji, od słowa Biruta - tak nazywała się słynna niegdyś kielecka kawiarnia, która została przerobiona na dyskont. Na Pomorzu zachowały się pojedyncze małe kina, w Ustce Delfin czy Żeglarz w Jastarni, obiekty funkcjonują, choć trudno powiedzieć, że mają się świetnie. To wciąż jest jednak walka o przetrwanie. Podczas tamtej wystawy towarzyszącej FPFF, pewna mieszkanka Bydgoszczy rzuciła pomysł, by reaktywować kultowe, bydgoskie kino Pomorzanin. Choć nie stało się ono dyskontem, zostało zamknięte, a mury przez lata świeciły pustkami. Grupa dawnych miłośników obiektu wymarzyła sobie, by wróciła tam kultura, dopięli swego i Pomorzanin nie podzielił losów gdyńskiej Warszawy.

Gdzie się podziały fotele z kina Warszawa?

Większość wyposażenia wnętrza, niestety, skończyła na śmietniku. Ale znaleźli się pasjonaci, którzy część sprzętu wyrwali ze szponów powolnej zagłady tego obiektu, a związana z rodziną ostatnich właścicieli kina Malwina Klimaszewska uratowała kinowy neon. Zachowały się też stare bilety...

Legendę każdego kina tworzy jednak przede wszystkim pamięć o nim, ta w przypadku wielu gdyńskich kin, niestety, się zaciera, ale Warszawę wciąż pamiętamy, z dawnych wypadów na seans z rodziną, z randek, na które tu się chodziło... Ja wychowałem się na tym kinie. Zawsze, gdy wchodzę do istniejącego tam teraz sklepu, wypatruję dawnego ekranu. Daremnie...

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki