Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moda na Euro 2012: Jęk z głębin futbolowej szafy

Tomasz Rozwadowski
Tomas Skuhravy
Tomas Skuhravy fot. materiały prasowe
Piłkarze należą do społeczeństw, które reprezentują, są podatni na wpływy z zewnątrz, a i sami miewają wpływ na innych. Doskonale widać to na przykładzie futbolowej mody. Problemowi przyjrzał się Tomasz Rozwadowski

Piszący te słowa pamięta wielu piłkarskich elegantów, pierwszym z nich był jeden z gwiazdorów reprezentacji Republiki Federalnej Niemiec, mistrzów świata z 1974 r., Paul Breitner. Trzeba przyznać, że był to skok na głęboką wodę - jasny szatyn z fryzurą afro i bujnym zarostem. Jego hipisowsko-zbójecki wygląd szokował zresztą nie tylko małych chłopców z Gdańska, ale także budził kontrowersje wśród niektórych zachodnich kibiców i komentatorów. Za bardzo kłócił się z obowiązującym wcześniej wizerunkiem zadbanego i nieco bezosobowego sportowca. Wystarczy popatrzeć na oficjalne fotografie drużyn piłkarskich jeszcze z lat 60. ubiegłego wieku - niektóre wyglądają, jakby składały się z samych braci, może z niewielkim dodatkiem kuzynów.

Zobacz także: Moda na Watykanie

A Breitner oprócz tego, że nosił się nader niekonwencjonalnie, to poza boiskiem chętnie wypowiadał się na tematy polityczne i społeczne w duchu radykalnie lewicowym. Słowu zresztą pozostał wierny do dzisiaj, będąc cenionym komentatorem piłkarskim. I może jest jakiś specjalny wyczyn, ale jako dziennikarz okazał się o wiele bardziej rozsądny i wyważony od kolegi z tych samych mistrzostw, bramkarza reprezentacji Polski Rzeczpospolitej Ludowej Janka Tomaszewskiego. Nawiasem mówiąc, w latach piłkarskiej świetności też noszącego się dość oryginalnie, z tenisową opaską na wysokim czole.

Mundur i to, co na głowie
Moda piłkarska jest zjawiskiem pozornie prostym. Jednakowe stroje to niemal mundury, ale przecież każdy z piłkarzy jest autonomiczną jednostką wyglądającą nieco inaczej. O tej indywidualności piłkarza i jego potencjale modowym decyduje głowa. I to nie tylko twarz. Właściwie twarz, jeśli nie jest wybitnie piękna, lub - odwrotnie - szpetna, nie ma takiej siły wyrazu jak fryzura i zarost (lub ich brak). Tu znajduje się wspaniałe pole do popisu.

Do lat 60. dominowały krótkie i praktyczne fryzury: na jeża, czesane na bok, do góry lub z prostą grzywką. Zdarzali się piłkarze łysawi lub, o wiele rzadziej, z ogolonymi głowami. Bywały epoki, w których używano powszechnie fryzjerskich pomad, zwłaszcza słynnej brylantyny. Pewnie czesano się i na cukier. Wszystko to było, ale brakowało jeszcze nuty indywidua- listycznego szaleństwa, tak widocznej dzisiaj.

W latach 60. telewizja była już rozpowszechniona na prawie całym świecie, co miało silny wpływ na wygląd piłkarzy, zwłaszcza tych pokazywanych w transmisjach, a zwłaszcza gwiazd - wybrańców zapraszanych do studia. Drugim czynnikiem był coraz większy udział pieniądza w piłkarstwie. Jeszcze w pierwszej połowie lat 60. większość piłkarzy w najstarszej i czołowej lidze świata, lidze angielskiej, zarabiała na poziomie robotników wykwalifikowanych w przemyśle, a część z nich poza boiskiem pracowała w fabryce, w urzędzie, w handlu. Upowszechnienie się zawodowstwa sprawiło, że piłkarze, także ci średnio znani, zaczęli zarabiać dobrze. I w konsekwencji się stroili.

Przeczytaj również: Najstarsza w Europie skórzana piłka znaleziona w Gdańsku

Najważniejszym czynnikiem przełomu była jednak rewolucja w modzie. Moda młodzieżowa oddzieliła się na trwałe od "dorosłej", swoje dołożył także rock, rewolucja seksualna i kontrkultura. Więc nagle, mniej więcej po roku 1965, na głowach piłkarzy zaczęły dziać się cuda. Długie czupryny, trwałe w stylu afro, wąsy (praktykowane już wcześniej), baczki, brody.

Niezmienne komponenty
Boiskowy strój piłkarza jest pozornie niezmienny od przeszło stu lat. Patrząc od dołu, składa się z butów piłkarskich, getrów, krótkich spodenek i koszulki, która w zależności od pogody może mieć krótki albo długi rękaw. Od początku chodziło o jak najlepsze wyniki, strój miał być więc jak najbardziej funkcjonalny, maksymalnie chroniący ciało zawodnika, wygodny i nie- krępujący ruchów. Bardzo prędko stroje ujednolicono, by odróżniały graczy danego klubu od pozostałych. Barwy klubowe stały się wartościami samymi w sobie.

Choć części stroju nie zmieniły się zasadniczo do dziś, stale trwa ewolucja technologiczna poszczególnych jego fragmentów. Wierzchnia koszulka i spodenki już od kilku dziesięcioleci są wykonywane z syntetycznych tkanin, a w produkcji butów używane są wręcz kosmiczne tworzywa i technologie. Dawne bawełniane stroje można było z powodzeniem nosić na co dzień, obecne są poza boiskiem mało funkcjonalne. Dlatego też firmy sportowe produkują mnóstwo odzieży i obuwia inspirowanego jedynie futbolem, często sprzedając też repliki strojów z przeszłości.

Roczny cykl rozgrywek ligowych i pucharowych dał się idealnie zgrać z rytmem sezonowych zmian kolekcji mody. Od kilkunastu lat normą jest regularna, coroczna zmiana wzoru kostiumu klubowego, a premiery strojów mają nierzadko charakter regularnych pokazów mody. Najbardziej lukratywne kontrakty z popularnymi klubami i reprezentacjami przynoszą producentom wielomilionowe dochody, a one same walczą o atrakcyjne umowy z pasją porównywalną z tą z najlepszych boisk.

Ważni panowie
Na zakończenie należy się chociaż kilka zdań o tych, którzy nie są piłkarzami, a w sportowym spektaklu grają eksponowane role, czyli sędziach i trenerach.
Strój sędziego jest najbardziej niezmienny. Najczęściej jednolicie czarny lub w pasy z dużym udziałem ciemnych kolorów, ma odróżniać arbitra od reszty przebywających na boisku i dodawać mu powagi. Zewnętrznie dodaje, rzeczywiście.
Całkowicie niesformalizowany jest za to strój trenera. Istnieje w dwóch zasadniczych odmianach - garnitur lub dres. Nie ma przepisów narzucających trenerom noszenie jednego lub drugiego, wygląd menedżera jest więc kwestią jego osobistego wyboru i stylu. Dawne fotografie, zapisy filmowe i wideo pokazują, że jeszcze do niedawna trenerzy nosili się dość przeciętnie. W najlepszym przypadku garnitur był poprawny, ale dominowały tanie, źle uszyte i pomięte lub tragicznie niemodne i w złym guście. Nawet majętni trenerzy o gwiazdorskim statusie ubierali się byle jak.

Przełomową figurą stał się argentyński szkoleniowiec Cesar Luis Menotti, mistrz świata z 1978 r. Wzorcowy dżentelmen z lat 70., szczupły (jego przydomek to El Flaco, czyli "Chudy"), zawsze w dobrze skrojonym garniturze, z charakterystyczną przydługą fryzurą i bokobrodami. Od początku lat 80. zaczęło się pojawiać coraz więcej dandysów na trenerskich ławkach. Wciąż nie jest to typ dominujący, ale do elegantów można zaliczyć między innymi Niemca Franza Beckenbauera, Holendrów Leo Beenhakkera i Marco van Bastena, Szweda Svena-Görana Erikssona. Oni jednak byli zaledwie prekursorami, dwie różne odmiany wersji 2.0 reprezentują Portugalczyk Jose Mourinho, drugi selekcjoner kadry Niemiec Joachim Loew. Pierwszy należy do typu techno-kratyczno - korporacyjnego, drugi, hm..., metroseksualnego. To jak dotąd ostatnie słowa w branży trenerskiej, ale z pewnością ktoś niebawem powie następne. I ciekawe, jakie.
Wielki wybieg modowy pod nazwą Euro 2012 możemy uważać niniejszym za otwarty.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki