Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w Urzędzie Miejskim w Gdyni? Pracownicy skarżą się na szefową Wydziału Geodezji

Szymon Szadurski
Tomasz Bołt
Część pracowników Wydziału Geodezji gdyńskiego magistratu skarży się na niewłaściwe traktowanie ze strony szefowej. W Urzędzie Miejski w Gdyni powołano specjalną komisję, która ma zbadać sprawę.

Dyrekcja Urzędu Miasta Gdyni ma poważne kłopoty. Część pracowników jednego z najważniejszych wydziałów - geodezji - popadła w konflikt ze swoją przełożoną. Zawiadomili przedstawicieli związków zawodowych, piszą też skargi, oskarżając kobietę o mobbing.

Czytaj komentarz redaktora: UM w Gdyni. Mniej ufać, bardziej kontrolować [KOMENTARZ]

Niezdrowa atmosfera ciągnie się od kilku tygodni, wobec czego dyrektor urzędu Jerzy Zając w drugiej połowie maja postanowił powołać specjalną komisję ds. wyjaśnienia zajść w Wydziale Geodezji. Jej prace cały czas trwają. Oprócz dyrektora Zająca w komisji zasiadają także radca prawny, społeczny inspektor pracy, pracownik referatu kadr i przedstawiciel związków zawodowych.
- Przesłuchaliśmy już kilkanaście osób - mówi Jerzy Zając. - Jest możliwe, że ostateczne wnioski sformułujemy jeszcze w tym tygodniu.

Czytaj także: Gdańsk: Nie było mobbingu w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków

Byli i aktualni pracownicy Wydziału Geodezji, do których udało nam się dotrzeć, opowiadają o nietypowych zachowaniach pani naczelnik.
- Jeden z kierowników referatów wydziału należał do jej ulubieńców, nagle jednak zaczęła podważać jego kompetencje - mówi urzędnik z gdyńskiego ratusza. - To dziwne zachowanie, bo - moim zdaniem - przynajmniej w pracy, nie dał jej powodów do takiego postępowania. Generalnie w wydziale panuje fatalna atmosfera. Znam wielu pracowników, którzy tylko marzą, aby geodeta miasta wyjechała znowu służbowo do Warszawy. Tylko wtedy mogą liczyć na spokój.

Współpracownicy geodety miejskiego określają też kobietę jako osobę bardzo wymagającą i nakładającą na podwładnych zadania przerastające ich siły. Jak nam przekazali, naczelnik zdarzały się również niestosowne odzywki i aluzje do życia prywatnego urzędników. Dyrektor Jerzy Zając twierdzi jednak, iż nic nie słyszał, aby geodeta miasta miała wulgarnie odzywać się do pracowników, używać wobec nich obraźliwego słownictwa bądź pozwalać sobie na niestosowne uwagi.
- Faktem jest jednak, że część urzędników, przesłuchiwanych przez komisję, stwierdziła, iż pracuje się im niekomfortowo - mówi Jerzy Zając. - Ale sprawa na pewno nie jest jednoznaczna. Inne osoby nie potwierdzają tych doniesień. Jedna z nich od razu wyszła z posiedzenia komisji, stwierdzając, że plotkami i głupotami nie będzie się zajmować.

Cały artykuł publikujemy w czwartkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z dnia 12 czerwca 2014 r. Gazeta jest również dostępna w wersji elektronicznej na www.prasa24.pl

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki