- Badania są konieczne, bo bez nich trening czy zawody mogą się skończyć tragicznie - ostrzega dr Jadwiga Jurkowska, pediatra i orzecznik medycyny sportowej. Lekarka przyznaje, że w poradni medycyny sportowej u zawodników wykryła już wiele wad serca czy kręgosłupa, które przy intensywnym wysiłku mogły doprowadzić nawet do trwałej niepełnosprawności czy śmierci.
Dyrektorzy szkół sportowych i trenerzy nie chcą natomiast brać odpowiedzialności za życie i zdrowie swoich podopiecznych, dlatego w tej kwestii są stanowczy. - U nas uczeń bez „zdolności” z poradni sportowej nie może ćwiczyć - przyznaje Mirosław Plutowski, wicedyrektor ds. sportowych w Zespole Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 17 w Gdańsku. - W poradniach sportowych są takie kolejki, że wielu uczniów ma duże kłopoty, by się tam dostać.
To sprawia, że są w Trójmieście klasy sportowe, gdzie w treningach nie uczestniczy nawet połowa uczniów. To oburza rodziców, którzy skarżą się, że są poradnie, gdzie środki z NFZ wyczerpały się już w czerwcu i od tego czasu nie przyjmują pacjentów. Inne ustawiają pacjentów zaś w długie kolejki, np. w gdańskim Etermedzie na pierwsze badania sportowe czekać trzeba do marca. Prezes przychodni tłumaczy, że ma personel i odpowiednie zaplecze, by przyjmować więcej sportowców, ale ograniczają go limity z NFZ. - Na początku października zwróciliśmy się do NFZ z prośbą o zwiększenie kontraktu, lecz nie spotkaliśmy się ze zrozumieniem - mówi Andrzej Lato.
Cały artykuł przeczytasz w wydaniu Dziennik Bałtycki Plus: Młodzi sportowcy bez badań, bo skończyły się limity NFZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?