Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekspert: szara strefa stanowi ok. 50 proc. polskiego rynku bukmacherskiego, co oznacza, że co drugi Polak gra u nielegalnego operatora

Maciej Badowski
Maciej Badowski
Wideo
od 16 lat
– W branży zakładów bukmacherskich działa w Polsce ok. 20 operatorów, a rynek ten wygenerował w 2021 roku ok. 10,6 mld zł – mówi nam Adam Lamentowicz, prezes Zarządu Superbet, a z drugiej strony przyznaje, że presja na budżety domowe może wpłynąć negatywnie na rynek. Innym problemem branży jest szara strefa. – Nasze estymacje wskazują, że szara strefa stanowi ok. 50 proc. polskiego rynku – podkreśla.

Na ile obecnie wyceniany jest rynek w Polsce? Jak podaje resort finansów, w zeszłym roku przychody branży hazardowej wzrosły w Polsce o 52,5 proc. i wyniosły ponad 14,18 miliarda złotych. O 45 proc. wzrosły też przychody z legalnych salonów gier na automatach.

Adam Lamentowicz: W branży zakładów bukmacherskich działa w Polsce ok. 20 operatorów, a rynek ten wygenerował w 2021 roku ok. 10,6 mld zł. Na poziomie tzw. gross gaming revenue, czyli GGR – na którym uwzględniamy przychód spółek pomniejszony o wypłaty wygranych dla graczy – było to ok. 2,4 mld zł.

Warto zauważyć, że zakłady bukmacherskie stanowią, poza kasynami retailowymi (czyli działającymi stacjonarnie, nie online), jedyną część rynku, która nie jest w Polsce objęta monopolem państwa. Legalne prywatne firmy bukmacherskie mają jednak trudne zadanie: muszą konkurować z międzynarodowymi operatorami, działającymi na naszym rynku nielegalnie, którzy nie płacą w Polsce podatku od gier, bardzo zresztą wysokiego.

Jak wygląda rynek bukmacherski w Polsce? W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia ze sporymi zmianami?

Kanał stacjonarny, tzw. retail, notuje dwucyfrowe spadki. Dzieje się tak dlatego, że punkty bukmacherskie nie są w stanie konkurować z nielegalnymi alternatywami w internecie. Presja na obniżanie marż, spowodowana dużą konkurencją ze strony firm działających poza prawem, sprawia, że jeśli porównamy tylko pierwszy kwartał tego roku do czwartego kwartału roku 2021, okaże się, że rynek retail zmalał w Polsce o 38 proc.

Natomiast w kanale online branża bukmacherska stopniowo rośnie. Trzeba jednak przy tym dostrzec istotne zjawisko. Jeśli weźmiemy pod uwagę prawdziwe depozyty klientów, okaże się, że także rynek online nie notuje w Polsce dużej dynamiki, a jego wzrost jest częściowo pozorny. Dane uwzględniają bowiem środki bonusowe przyznawane przez operatorów, od których odprowadzają oni podatek od gier - ale realne depozyty graczy wcale nie zwiększają się w takim tempie, jak może się wydawać np. regulatorowi.

To wszystko pokazuje, że rynek bukmacherski osiągnął pewien poziom, z którego ciężko będzie już pójść dalej, jeśli nie nastąpią reformy fiskalne. Tylko one dałyby polskim firmom realną szansę na pozyskanie tych graczy, którzy obecnie obstawiają w szarej strefie. Taka migracja klientów do legalnych operatorów oznaczałaby zarazem skierowanie do budżetu państwa dodatkowego strumienia pieniędzy z podatków, których firmy z szarej strefy skutecznie unikają.

No właśnie, w którym kierunku zmierza rynek? Jaka jest jego kondycja?

Polski rynek bukmacherski to dziś „czerwony ocean”. Mamy dużo firm, małą skalę GGR i jeszcze mniejszą skalę NGGR - czyli GGR po opłaceniu podatku od gier, wynoszącego w Polsce 12 proc. od obrotu, czyli najwięcej w Europie. Firmy legalne konkurują między sobą obniżając swoje marże i rentowność – co powoduje, że operatorzy mniejsi lub pozbawieni zaplecza międzynarodowych grup mogą tej walki nie przetrwać. Inaczej mówiąc: trzeba się liczyć z upadkiem niektórych podmiotów. Jest już na rynku kilka przypadków firm, które albo już z niego zniknęły, albo szukają dla siebie nabywców.

Długofalowo jest to bardzo zły sygnał dla regulatora i Ministerstwa Finansów. Zdrowy rynek to taki, na którym działa dużo firm stabilnych finansowo i generujących zyski, inwestowane następnie w nowe technologie i w polski sport. Dlatego mam nadzieję, że regulator widzi wszystkie negatywne sygnały i wyciąga wnioski, patrząc na sytuację nie tylko przez pryzmat podatku, który wpływa dziś, ale także mając na względzie długofalowe przychody budżetu państwa oraz ochronę graczy, której klienci w szarej strefie nie mają. W innym przypadku może się okazać, że dla wielu firm ewentualne reformy fiskalne nadejdą zbyt późno.

Jak pandemia wpłynęła na ten rynek? Jak bardzo przyspieszyła jego cyfryzację?

Pandemia na pewno przyspieszyła cyfrową ewolucję biznesu bukmacherskiego. Część punktów detalicznych w pandemii nie wytrzymała próby czasu. A potem okazało się, że niektórzy klienci nie wrócili już do placówek stacjonarnych, definitywnie migrując do rynku online.

Ile punktów bukmacherskich obecnie działa w kraju? Tendencja jest spadkowa? Jak bardzo?

Dzisiaj w Polsce jest ok. 1,1 tys. punktów bukmacherskich. Kilka lat temu było ich grubo ponad 2 tys. Punktów ubywa z roku na rok i już tylko kilka firm realnie prowadzi działalność w ten sposób. O niektórych przyczynach tego zjawiska już mówiłem. Na duże koszty i mniejszą liczbę klientów nakłada się także niemożność rozwoju w stronę modelu, w którym w placówkach, oprócz zawierania zakładów bukmacherskich, klienci mogliby również zagrać na maszynach typu EGM (slotowych) – czyli modelu powszechnego w tego typu miejscach w większości krajów na świecie. Efekt? Polskie punkty mają ograniczoną ofertę produktową i mniejsze szanse rozwoju niż kanał internetowy.

Mam nadzieję, że także i ten fakt dostrzega regulator. Za każdym punktem bukmacherskim znikającym z mapy kryją się problemy ludzi – pracowników lub franczyzobiorcy, którzy wraz z jego likwidacją tracą źródło dochodów.

W lipcu 2017 r. rząd wprowadził rejestr domen zakazanych Jak to wpłynęło na rynek i jak to wygląda z perspektywy czasu?

Początkowo legalny rynek bukmacherski mocno urósł – ale nie dlatego, że rejestr domen jest skuteczny w blokowaniu nielegalnych stron, lecz dlatego że w 2017 roku kilku dużych graczy, którzy prowadzili tu działalność nielegalnie, postanowiło ją wstrzymać. Wtedy klienci migrowali do firm legalnych. Nadal jednak wielkość szarej strefy w Polsce szacowana jest na ok. 50 proc. rynku – to oczywiście lepiej niż 90 proc., które mieliśmy w 2017 roku, ale nadal jest to jedna z większych szary stref w Europie i na świecie.

Na stronach rządowych możemy przeczytać, że „szara strefa w Polsce, zarówno w zakładach wzajemnych, jak i w grach kasynowych online, jest poniżej średniej UE”. Z danych wynika, że spadła z 79,7 proc. w 2016 roku, do 17,9 proc. w 2021.

Z badań firmy H2Gambling Capital, czyli źródła chętnie cytowanego przez regulatora, wynika, że w Polsce ponad 1,2 mln osób deklaruje grę u nielegalnych operatorów… Jak to się ma do szacowania szarej strefy na poziomie zaledwie 17,9 proc. - nie mam pojęcia… Jest to przecież horrendalnie wysoka liczba osób, które same oficjalnie potwierdzają, że uprawiają grę nielegalną – co oznacza, że realna liczba takich klientów może być jeszcze większa.

Nasze estymacje wskazują, że szara strefa stanowi ok. 50 proc. polskiego rynku. Przypuszczam, że gdyby taką wielkość miała np. luka w VAT, regulator bardziej aktywnie szukałby rozwiązania. Niestety, chęć reformowania branży hazardowej wydaje się znacznie mniejsza. Wielka szkoda, bo kraje, które podeszły do sprawy najlepiej, odnotowują co roku wzrost przychodów budżetowych z tego tytułu często liczony w setkach procent. Nie mówiąc już o wspomnianej wcześniej ochronie graczy i o zasadach odpowiedzialnej gry, które wtedy mogą być stosowane na znacznie szerszą skalę.

Dlaczego korzystamy z usług operatorów nielicencjonowanych?

Głównym powodem są obciążenia fiskalne. Klient firmy legalnej, obstawiając 100 zł, realnie gra za 88 proc. tej kwoty, bo podatek od gier to 12 proc. liczone od całego obrotu. Dodatkowo, jeśli jego wygrana u takiej firmy przekroczy 2280 zł, to jest jeszcze obarczana 10-procentowym podatkiem od wygranej. To jedna strona układanki. Druga jest taka, że blokowanie nielegalnych bukmacherów okazuje się nieskuteczne.

Ani blokowanie domen, ani płatności nie zdaje w pełni egzaminu. W rezultacie nielegalne strony bukmacherskie i kasynowe, prowadzone w języku polskim, są łatwo dostępne i mogą oferować wyższe kursy i wygrane – bo tych marek polskie podatki nie dotyczą. To trudny przeciwnik. Krótko mówiąc: działamy w warunkach nieuczciwej konkurencji między legalnymi firmami i ich nielegalnymi konkurentami.

Jak Polacy postrzegają ten rynek?

Jest to rozrywka i zabawa powiązana ze sportem i dostarczająca pozytywnych emocji. Na pewno coraz więcej osób widzi w zakładach szansę na dodatkowy zastrzyk adrenaliny podczas oglądania meczu. Stały rozwój technologiczny powoduje, że bukmacherzy oferują coraz lepszej jakości produkty, w tym gry free to play – tak, jak ma to miejsce w przypadku Superbet. Mówimy tu o grach za darmo, które pozwalają pobawić się w typowanie bez żadnego ryzyka finansowego.

Rynek przestał być stygmatyzowany. Kiedyś bukmacher w Polsce budził pewną podejrzliwość – dzisiaj widać nasze legalne marki na koszulkach sportowców w rozgrywkach klubowych i w telewizji w trakcie transmisji meczów. Bukmacherzy angażują się w coraz więcej różnych dyscyplin sportu – to już nie tylko piłka nożna – wspierając ich rozwój.

Jak obecna sytuacja w kraju wpływa na branżę? Pytam w kontekście zarówno wojny na Ukrainie, jak i inflacji? W związku z zaciskaniem pasa i pewnym niepokojem rezygnujemy z tego typu rozrywki?

Presja na budżety domowe może wpłynąć negatywnie na rynek – zwłaszcza, jeśli chodzi o zakłady sportowe. Ponieważ są one postrzegane przez klientów jako rozrywka, to znaczy, że walczymy o ich budżet z innymi alternatywami z dziedziny rozrywki - takimi jak np. kino czy wyjście na piwo. Presja inflacyjna na pewno nas nie oszczędzi, czas pokaże, w jakim stopniu ją odczujemy.

Jak hazard łączy się z grami online? Rynek otwiera się na młodsze osoby?

Gry online to bardzo duży rynek – zarówno te darmowe, jak i te, za które się płaci. Konkurują one także z zakładami bukmacherskimi. Zakłady z kolei starają się uatrakcyjniać swoją ofertę produktową, aby móc proponować klientowi rozrywkę nawet wtedy, gdy akurat nie ma on na koncie środków na grę. Temu służy właśnie gamifikacja i różne inne elementy: rozbudowane statystyki, opcje oglądania meczów w aplikacjach czy gry free to play.

Zgodnie z danymi Centrum Badania Opinii Społecznej ponad 37 proc. Polaków powyżej 15. roku życia uprawia hazard, a z szacunków wynika, że ponad 27 tys. uprawia hazard patologiczny. Jak branża się do tego odnosi? Co alarmujące, problem z hazardem mają młodzi ludzie między 18. a 24. rokiem życia.

Jeśli chodzi o ryzyko uzależnienia, zakłady bukmacherskie są najbezpieczniejszą i najniżej klasyfikowaną i formą hazardu,. Wymagają wiedzy o sporcie i interesowania się nim, a na wynik zakładu czeka się czasem kilkanaście minut lub nawet kilka dni. To powoduje że gra bukmacherska jest dużo mniej uzależniająca niż tzw. szybkie gry kasynowe czy choćby 5-minutowe gry loteryjne, jak Keno – to fakt potwierdzony przez międzynarodowe badania.

Nie oznacza to jednak, że należy bagatelizować problem. Gdy szukamy przyczyn tego, że tak duża liczba osób niepełnoletnich jest uzależniona od hazardu, tropy ponownie prowadzą do szarej strefy. U legalnego operatora nikt w Polsce poniżej 18 roku życia nie zagra – gdyż musi przejść ścisłą weryfikację przed grą. W przypadku bukmacherów i kasyn off-shore często wystarcza adres e-mail aby zagrać i wpłacić pieniądze. Weryfikacja nierzadko następuje dopiero przy wypłacie wygranej, jeśli takowa jest… Legalne firmy respektują zasady odpowiedzialnej gry i monitorują pod tym kątem zachowania swoich klientów, czego o firmach działających nielegalnie na pewno nie można powiedzieć.

Co generuje największe obroty? Jakie wydarzenia?

Z całą pewnością duże turnieje piłkarskie, szczególnie, gdy grają w nich Polacy. Polski klienci wtedy obstawiają nie tylko głową, ale i sercem. Oprócz tego - oczywiście zmagania klubów Bundesligi, La Ligi, no i rozgrywki europejskie w rodzaju Champions League. Około 80 proc. obrotów firm bukmacherskich to przyjmowanie zakładów na piłkę nożną, ale w okresie letnim ważnym sportem jest również tenis, a zimą w Polsce - sporty zimowe, w tym skoki narciarskie. Stąd właśnie nasz nowy projekt sponsoringowy - Superbet został oficjalnym partnerem PZN i polskiej narodowej kadry skoczków.

Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Katarze, na jakie obroty liczy rynek?

Mamy wielkie nadzieje na ciekawy i mocny czwarty kwartał. Ale mistrzostwa po raz pierwszy nakładają się na normalne mecze regularnych kolejek ligowych – i ciężko przewidzieć, jak to wpłynie na obroty i czy taka kumulacja zdarzeń to dobra, czy zła sytuacja z punktu widzenia budżetów klientów.

Dodatkowo jest to zima – dość dziwne godziny meczów mogą utrudniać klientom ich oglądanie lub obstawianie na żywo. Dochodzi do tego presja inflacyjna, o której już mówiliśmy. Krótko mówiąc, sporo niewiadomych.

Myślę, że będzie to także kwartał próby dla kilku firm na rynku – tych, które liczą że może Mistrzostwa Świata skłonią regulatora do reakcji na problem szarej strefy, co zaowocuje jakimiś zmianami. Jeśli tak się nie stanie, to spodziewam się, że dla paru mniejszych firm mundial może być ostatnim wydarzeniem tej rangi, bo do Euro 2024 mogą po prostu nie doczekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki