Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz znowu jest liderem

Waldemar Gabis
30:18 Ronnie Burrell po raz pierwszy atakuje kosz Polpharmy. Prokom prowadzi 2:0
30:18 Ronnie Burrell po raz pierwszy atakuje kosz Polpharmy. Prokom prowadzi 2:0 Przemek Świderski
Uczynimy wszystko, co się da, by wygrać - mówił nam trener Mariusz Karol przed spotkaniem jego Polpharmy w Sopocie z Asseco Prokom. Choć starogardzianie jeszcze nigdy nie wygrali w hali 100-lecia, to Karol nie mógł mówić inaczej, bo przecież jego zespół jeszcze w środę o 19.30 był liderem Polskiej Ligi Koszykówki. Pewny swego był natomiast Tomas Pasecas.

- Trudno nam się gra z Polpharmą, ale... w Starogordzie. We własnej hali kłopotów z wygrywaniem raczej nie mamy. Dzisiaj nie mamy innego celu jak wygrać i nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że może być inaczej - twierdził szkoleniowiec Prokomu.

Obaj panowie inaczej też reagowali na wydarzenia na boisku, przynajmniej w pierwszej fazie spotkania. Karol spokojnie przyglądał się wydarzeniom na parkiecie, przechadzając się wzdłuż linii bocznej. Z kolei Pacesas był niezwykle żywiołowy. Cały czas gestykulował, nawoływał coś do swoich zawodników. Najbardzej oberwało się Aniekanowi Archibongowi, którego sopocki szkoleniowiec zrugał, jak małego chłopca. Koszykarz usiadł tylko na ławce dla rezerwowych i cichutko czekał na kolejną szansę.

W miarę upływu czasu napięcia nie wytrzymywał Karol. Po raz pierwszy energicznie zareagował, gdy jeden z sopoc- kich koszykarzy wkroczył z piłką na własną połowę boiska. Ruszył z pretensjami do sędziego, ale ten dostrzegł błąd i akcję rozpoczęli zawodnicy Polpharmy. Potem Karol miał pretensje do swoich rozgrywających, którzy przy wyprowadzaniu piłki spod własnego kosza nie zauważyli po drugiej stronie boiska nie pilnowanego przez nikogo Erica Colemana.
O zwycięstwie Prokomu tak naprawdę zadecydowała pierwsza kwarta, w której goście ze Starogardu oddawali rywalom zbyt dużo swobody. W jednej z akcji sopocianie podawali sobie piłkę po obwodzie, ta w końcu trafiła do Ronniego Burrela, który miał jeszcze tyle czasu, by spojrzeć w dół, czy przypadkiem nie przekracza linii oznaczającej 6,25 metra, po czym podniósł głowę i przymierzył. Piłka wylądowała w koszu.

Koszykarze Polpharmy w tej części gry zbyt często pudłowali a celne rzuty z dystansu, jak ten z 5. minuty Courtneya Eldridge'a należały do rzadkości. W końcu trener Karol zadecydował, że trzeba indywidualnie pokryć Davida Logana. Miał się tym zająć Erick Barkley, ale zaczął tak niefrasobliwie, że lider Prokomu w okolicach połowy boiska odebrał mu piłkę, popędził do przodu i wsadem zdobył kolejne punkty dla mistrzów Polski. Gości dobiły pod koniec pierwszej kwarty dwie "trójki" Przemysława Zamojskiego.

Mniej efektownie zaprezentowali się wczoraj Logan w Prokomie i Eldridge w Polpharmie. Ten pierwszy już w 20. minucie miał cztery faule na koncie, dotrwał co prawda do końcowej syreny, ale nie szarpał gry tak mocno, jak zazwyczaj. Eldridge tym razem oddał palmę pierwszeństwa Barkley'owi, który był najskuteczniejszy w swojej drużynie.

W Prokomie świetny mecz rozegrał Pat Burke, którego wszędzie było pełno. Walczył niczym rozwścieczony lew, pod koszem nie było na niego mocnych, o czym świadczy ilość zebranych piłek - 14. Chłopcy trenera Pacesasa po wczorajszej wiktorii ponownie wygodnie usadowili się na fotelu lidera PLK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki