Stoi jednak przed nimi niełatwe zadanie, gdyż ich rywalem będzie sensacyjny mistrz Polski, Piast Gliwice, który przyzwoicie, a już na pewno dużo lepiej od żółto-niebieskich, radzi sobie także w aktualnych rozgrywkach. Początek tego spotkania wyznaczono na stadionie miejskim przy ul. Olimpijskiej w Gdyni na godz. 12.30.
CZYTAJ TAKŻE: Top 50 najbardziej znanych sportowców, którzy wywodzą się z Pomorza, a usłyszał o nich świat
Piast jest klubem, który nie należy do ligowych potentatów ani w kontekście wysokości budżetu, a tym bardziej patrząc na jego tradycje, czy liczbę kibiców. W swoim regionie przez dziesięciolecia był w cieniu takich marek, jak Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, GKS Katowice i inni. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich latach to właśnie gliwiczanie świętują najbardziej spektakularne sukcesy ze wszystkich ekip z Górnego Śląska.
Już w sezonie 2015/2016 kibice przecierali oczy ze zdumienia obserwując, jak Piast długo prowadził w ligowej tabeli, by do końca rozgrywek bić się z faworyzowaną Legią Warszawa o tytuł mistrzowski. Ostatecznie gliwiczanie zajęli w rozgrywkach drugie miejsce, jednak - jak fani doskonale pamiętają - nie wiadomo, jakby skończył się ich pojedynek z bogatszym przeciwnikiem, gdyby zespołowi z Warszawy w kilku meczach niesprawiedliwymi decyzjami nie pomogli sędziowie.
CZYTAJ TAKŻE: Piękne polskie WAG's
Kolejne sezony dla Piasta nie były już tak udane, gdyż w batalii 2016/2017 zajął on 10. miejsce w ligowej stawce, a w następnych rozgrywkach ledwie uniknął spadku, ratując się dopiero w ostatniej kolejce zwycięstwem 4:0 nad Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Kibicom wydawało się wówczas, że fenomenalna postawa tego zespołu sprzed dwóch lat była jedynie dziełem przypadku i już się więcej nie powtórzy. Kto jednak tak sądził, ten się mocno pomylił. Piast ponownie zadziwił fanów i ekspertów w ubiegłym sezonie. W takich okolicznościach trudno jest już wierzyć w przypadek, a raczej trzeba sądzić, że jest to po prostu sensownie budowany zespół, który podobnie, jak dla przykładu Jagiellonia Białystok, czy Cracovia, coraz częściej będzie zamierzał rozgościć się w ligowej czołówce. Tym bardziej, że prowadzony jest przez jednego z najbardziej doświadczonych szkoleniowców w Polsce, Waldemara Fornalika.
Gliwiczanie, choć przed sezonem stracili trzech ważnych zawodników, Patryka Dziczka, Aleksandara Sedlara i Joela Valencię, to nadal znajdują się w górnej części tabeli, prezentując solidną grę. Na dodatek jest to rywal, który w ostatnich latach z Arką zazwyczaj wygrywał i to czasami wysoko. Pokazuje to wszystko, że w niedzielę żółto-niebieskich czeka trudny mecz.
Arkowcy będą chcieli jednak potwierdzić zwyżkę ligowej formy po zwycięstwie 4:1 na wyjeździe z ŁKS-em. Trener gdynian Jacek Zieliński mówił, że ten triumf go cieszy, ale trzeba pójść za ciosem w następnych meczach.
- ŁKS to już historia - stwierdził szkoleniowiec Arki. - Złapaliśmy co prawda oddech i podnieśliśmy głowy, ale musimy to jeszcze poprawić w kolejnych spotkaniach.
Arka nadal ma problemy kadrowe w obronie, jednak coraz lepiej wygląda jej gra w ofensywie. Dawit Schirtladze, Michał Nalepa, Maciej Jankowski i Marko Vejinović w Łodzi zaczęli rozumieć się na boisku i zagrali kilka dobrych akcji. Na tym kibice z Gdyni mogą opierać swój optymizm przed meczem z mistrzem Polski.
Lotta Lemon - piękna trenerka personalna zachwyca i inspiruje tysiące ludzi
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?