Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miriam Gołębiewska, trenerka zwierząt, w pożarze straciła wszystko. Jak na sytuację kryzysową zareagowały jej psy?

Dorota Abramowicz
Miriam Gołębiewska, jej mąż, dzieci i zwierzęta stracili w pożarze wszystko
Miriam Gołębiewska, jej mąż, dzieci i zwierzęta stracili w pożarze wszystko Karolina Misztal
O tym, jak zwierzęta reagują na kryzysowe sytuacje, czy potrafią przeczuć katastrofę i co później musi zrobić człowiek, by sytuacja wróciła do normy - z Miriam Gołębiewską, behawiorystką i trenerem zwierząt, rozmawia Dorota Abramowicz.

Na tydzień przed Wigilią całkowicie spłonął wasz dom. Straciliście wszystko. Na szczęście twojej rodzinie nic się nie stało, udało się wam także uratować wszystkie przebywające w domu zwierzęta. Jak psy reagują na tego typu nagłe, kryzysowe sytuacje?
Przeważnie są mocno zdezorientowane i przestraszone, a ich zachowania mogą być zupełnie nieprzewidywalne. Bywa, że w popłochu reagują paniczną ucieczką. To wszystko może spotęgować dodatkowo ryzyko towarzyszące takim zdarzeniom. I tak po wypadkach samochodowych bardzo często pies wydostaje się z auta i pędzi na oślep przed siebie. Także pożar stwarzał niebezpieczeństwo, że przestraszone psy uciekną tak daleko, że nie będą w stanie wrócić w miejsce, gdzie stał ich dom, i zaczną się błąkać po okolicy.

Rankiem 17 grudnia całkowicie spłonął dom w Lubaniu znanej behawiorystki i trenerki psów

Spłonął dom Miriam Gołębiewskiej. Na tydzień przed Wigilią z...

Trudno je potem wyłapać?
Niełatwo, bo pies może się zachowywać w sposób zaskakujący nawet właściciela. Przy próbie zatrzymania będzie się wywijał, warczał, a nawet może próbować się odgryźć.

Ucieczka przed siebie, jak najdalej od zagrożenia, zapewne wynika z instynktownej próby ratowania życia - instynkt nie podpowiada najlepszego wyjścia?
W tym przypadku nie. Psy, podobnie jak ludzie, wpadając w panikę, tracą zdolność logicznego myślenia. Tymczasem najlepsze wyjścia muszą zostać wcześniej przemyślane. Jeśli spotykamy się z sytuacją ekstremalną, taką, w której nigdy wcześniej się nie znaleźliśmy, nie mieliśmy okazji przećwiczyć zachowania, grożą nam irracjonalne wybory. Spójrzmy na ratowników współpracujących z psami ratującymi np. ofiary trzęsienia ziemi - tu człowiek i zwierzę dokładnie wiedzą, co mają robić, by bezpiecznie wyprowadzić ludzi z zagrożonych miejsc. Brak wyćwiczonych wcześniej nawyków uniemożliwia skuteczną akcję ratowniczą.

Czego muszą się nauczyć psy biorące udział w tego typu akcjach?
Przede wszystkim poruszania po niestabilnym gruncie, gruzach, odpowiedniej reakcji, gdy ziemia znów zaczyna się trząść. Zwierzęta są stopniowo przyzwyczajane do różnych sytuacji, do dźwięków, zapachów, a nawet do strachu otaczających ich ludzi (jak już mówiłam wiele razy, psy odznaczają się wysokim poziomem współodczuwania emocji człowieka) i zdobywają doświadczenie akcja po akcji. Bardzo ważny w tym wszystkim jest spokój przewodnika. Jeśli przewodnik wpadnie w panikę, to samo stanie się z psem.

Musiałaś w ciągu kilku minut opuścić dom z małymi dziećmi na rękach. Jak udało ci się nie dopuścić do paniki u psów i wyprowadzić je na zewnątrz?
Zanim ogień zaczął się rozprzestrzeniać, wypuściłam dorosłe psy z domu. Natomiast suka, która przebywała na piętrze z szóstką szczeniąt, nie wiedziała, że wyniosłam jej dzieci. Próbowała do domu wrócić. Zaczęła wpadać w panikę. Musiałam wziąć ją na ręce i zamknąć w ustawionym dalej od domu samochodzie.

Co się stało z psami wypuszczonymi na podwórko?
Rozpierzchły się po okolicy. Na szczęście zaraz wróciły. Przyjechała koleżanka i pomogła pozamykać je w samochodach. To było konieczne ze względu na poziom stresu - ogień ogarniał kolejne partie domu, widok był groźny i psy nie wiedziały, jak mają się zachować. Jeden z nich, zamknięty na oddalonym od miejsca pożaru placu szkoleniowym, ukrył się głęboko w tunelu, będącym częścią toru przeszkód dla psów. Ta suczka była mocno przerażona, choć praktycznie nic jej nie groziło. Zresztą dla wszystkich psów sytuacja była jasna, zrozumiała i przerażająca.

Nadal się boją?
Dopiero teraz, a od pożaru minęło już kilkanaście dni, zaczynają wracać do normy. Sprzyja temu fakt, że większość naszych psów znalazła schronienie wraz z nami, u naszej rodziny. Te, które musiały trafić do naszych znajomych, którzy zaraz po pożarze zaoferowali pomoc, mają bardzo dobre warunki, a obecni opiekunowie przysyłają nam zdjęcia psich pogorzelców, leżących w łóżkach. Nie jest im źle.

Od czego zależy szybki powrót do psychicznej stabilizacji czworonoga?
Od tego, co się dzieje zaraz po katastrofie. Jeśli warunki są dobre, obok nadal jest kochający właściciel, a dodatkowo jeszcze czworonożny przyjaciel, z którym wcześniej mieszkał, to i pies zaczyna znów czuć się dobrze. Psy, w przeciwieństwie do ludzi, nie rozpamiętują. Nie mają też poczucia straty. Dla nich szybciej, niż dla ludzi, świat staje się znów piękny.

Psy, w przeciwieństwie do ludzi, nie rozpamiętują. Nie mają też poczucia straty. Dla nich szybciej, niż dla ludzi, świat staje się znów piękny.

I trauma nie pozostaje w zwierzęciu?
Bywa tak, gdy miejsce, w którym się znajduje, eskaluje ten stres. Pies nie ma czasu się wyciszyć, wypocząć, przyjemnie spędzić czas. Zdarza się także, że zwierzę pamięta negatywne doświadczenia. Topiło się - to unika wody, widziało pożar - boi się ognia albo po wypadku samochodowym odmawia wejścia do wnętrza pojazdu. To zarówno kwestia osobnicza, jak i związana ze skalą negatywnych doświadczeń. Gdyby pies się poparzył, byłaby to dla niego większa trauma niż obserwowanie płonącego domu.

Rozczulamy się nad psem?
Pies nie zrozumie naszego rozczulenia nad nim i ogólnie naszych intencji. Jedynie stworzenie odpowiedniego środowiska do życia może ten stres zniwelować. Musimy zmienić jego otoczenie, poświęcić więcej czasu na spacery, dawać kolejne zadania do wykonania. I na wszelki wypadek warto wcześniej przemyśleć plan działania w sytuacjach kryzysowych.

Zdarza się także, że zwierzę pamięta negatywne doświadczenia. Topiło się - to unika wody, widziało pożar - boi się ognia albo po wypadku samochodowym odmawia wejścia do wnętrza pojazdu.

Jesteśmy z reguły optymistami. Kryzysy nas nie dotyczą.
Oby tak było. Proponuję jednak wyobrazić sobie, co powinniśmy kolejno robić, jeśli nawałnica zerwie dach, przewróci drzewo na podwórku, ulewny deszcz zaleje piwnicę lub wybuchnie pożar. Takie spokojne przemyślenie kolejnych kroków może bardzo ułatwić nam życie. I jeśli w razie potrzeby spokojnie będziemy mogli przetransportować psa z zalanego domu, to nasza panika nie udzieli się zwierzęciu. Nie ucieknie gdzieś przerażony, będzie bezpieczniejszy. A my wraz z nim.

Proponuję wyobrazić sobie, co powinniśmy kolejno robić, jeśli nawałnica zerwie dach, przewróci drzewo na podwórku, ulewny deszcz zaleje piwnicę lub wybuchnie pożar. Takie spokojne przemyślenie kolejnych kroków może bardzo ułatwić nam życie.

Znam przypadki, gdy człowiek wpadał w panikę, a pies ratował mu życie. Pies znajomych ostrzegł ich przed pożarem.
Nie wiadomo, skąd się biorą zachowania psów, potrafiących rozpoznać zagrożenie i ruszających człowiekowi na ratunek. Bywało, że pies wyczuwał obecność właściciela pod gruzami i nie ruszył się z miejsca, póki nie przyszła pomoc. Albo wyciągał topiącego się opiekuna z wody lub wskazywał drogę do zagubionego w lesie dziecka.Te nadzwyczajne zdolności naszych czworonożnych przyjaciół pojawiają się w psim gatunku. U jednych psów w większym stopniu, u innych w mniejszym. Człowiek potem wykorzystuje je przy szkoleniu psów ratowniczych do różnych zadań.

Czytaj również:

Pomoc dla rodziny Miriam

Miriam Gołębiewska wraz z mężem i dwoma małymi synkami oraz 16 psów stracili dom w pożarze. W gospodarstwie w Lubaniu na Kaszubach zostały zwierzęta gospodarcze, pogorzelcy z psami znaleźli schronienie u rodziny. Dziś próbują jak najszybciej odbudować dom. Pomóc można, wpłacając nawet małe kwoty. Podajemy adres strony, gdzie zbierane są pieniądze dla pogorzelców: Kliknij TUTAJ!

Pomóc można też oferując materiały budowlane. Tel. do Filipa Gołębiowskiego 695 84 13 58.

Przez ostatnie trzy lata, w niemalże każdą sobotę  Miriam - autorka wydanej przed naszą gazetę  książki "Szkoła na czterech łapach"
Przez ostatnie trzy lata, w niemalże każdą sobotę Miriam - autorka wydanej przed naszą gazetę książki "Szkoła na czterech łapach" - na łamach "Dziennika Bałtyckiego" i innych gazet grupy Polska Press pomagała miłośnikom psów zrozumieć ich ulubieńców. archiwum PP/G.Król

Czytaj więcej:

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki