Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister sportu Joanna Mucha skończyła z komunizmem? Pomorscy działacze ostrożni w ocenach

Rafał Rusiecki
Bartek Syta
- Dnia 29 stycznia 2013 roku w polskim sporcie skończył się komunizm - takimi słowami rozpoczęła minister Joanna Mucha wtorkowe spotkanie z dziennikarzami na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Związki sportowe muszą się odzwyczaić od otrzymywania środków finansowych na obecnych zasadach. Finansowanie będzie przeznaczone na wyraźnie i ściśle określone zadania i po spełnieniu określonych warunków.

O co dokładnie chodzi? Wielkość dofinansowań w tym roku nie będzie się różnić od ubiegłego - chodzi o ok. 175 mln złotych. Zmieni się jednak sposób ich podziału. Resort sportu zdecydował się bowiem podzielić dyscypliny na olimpijskie i nieolimpijskie, a wśród tych pierwszych wyszczególnił indywidualne i drużynowe. W lepszej sytuacji będą dyscypliny strategiczne dla polskiego sportu. Te niszowe dostaną z ministerstwa dużo mniej pieniędzy lub wcale. Urzędnicy ministerialni opierali się przy tych wyborach głównie o promocję kraju i szanse w rywalizacji międzynarodowej.

Lista ujętych dyscyplin jest dosyć długa. Jeśli chodzi o te najważniejsze, czyli olimpijskie, to ministerstwo przyjęło następujące rozgraniczenie. Sporty indywidualne podzieliło na strategiczne (grupa żółta), ważne (grupa srebrna), mało istotne (grupa brązowa) oraz o minimalnym znaczeniu (poza podium). I tak, wśród strategicznych znalazły się: kolarstwo, narciarstwo, pływanie, podnoszenie ciężarów, zapasy, żeglarstwo (utrzymanie dotychczasowego finansowania); lekkoatletyka, kajakarstwo i wioślarstwo (o 10 proc. mniej środków). Sporty ważne to: biathlon, judo, łyżwiarstwo szybkie, strzelectwo sportowe, szermierka, tenis (o 10 proc. mniej środków). Sporty mało istotne - badminton, boks, gimnastyka, łucznictwo, tenis stołowy, jeździectwo (o 20 proc. mniej). A sporty o minimalnym znaczeniu - akrobatyka sportowa, curling, golf, łyżwiarstwo figurowe, pięciobój nowoczesny, sporty saneczkowe, taekwondo, triathlon - (o 30 proc. mniej środków).

Gry zespołowe podzielone zostały natomiast na dwie grupy. W tej lepszej, w której ministerstwo "zapewni wysokie finansowanie", znalazły się - koszykówka, piłka ręczna, siatkówka i piłka nożna. Natomiast w grupie II, gdzie trafiły - hokej na trawie, hokej na lodzie, rugby - nastąpi zmniejszenie finansowania seniorów, a wspierane będą "ciekawe projekty szkolenia młodzieży". Finansowane będzie tylko rugby 7-osobowe (olimpijskie).

Ludzie sportu na Pomorzu na razie dosyć oszczędnie się wypowiadają o proponowanej reformie. Wszyscy podkreślają, że brakuje im szczegółów.

- Pieniędzy w budżecie jest mniej i trzeba to jakoś wytłumaczyć - zastanawia się Janusz Biesiada, były prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej. - Nie wiem więc czy to rewolucja, czy korekta budownictwa. Prawda jest też taka, że po roku olimpijskim pieniędzy zawsze było mniej. Tak było już według starych zasad. Poza tym za dużo pieniędzy przecieka w związkach w działania pozorne, czyli administrację i biurokrację. W sporcie nic nie rodzi się od razu. A my zawsze liczymy na cud. Może to dobry zaczątek reformy. Życzę jednak, aby reformatorom w starciu z polskim sportem starczyło konsekwencji.
Tymczasem Piotr Hlavaty, komandor SKŻ Ergo Hestia Sopot i wiceprezes ds. sportu Polskiego Związku Żeglarskiego, zaznacza, że podział pieniędzy w oparciu o wyniki finansowe na igrzyskach funkcjonował już od dawna.

- Wiemy, że wszędzie są cięcia, ale żeglarstwo zdobyło podczas igrzysk olimpijskich w Londynie piątą część medali dla Polski - mówi Piotr Hlavaty. - Spodziewaliśmy się więc, że ministerstwo nas doceni. Nie powinno być źle. Oczywiście nie da się uszczęśliwić wszystkich. Polska jest na jakimś swoim miejscu w Europie, jeśli chodzi o gospodarkę, a to ma też przeniesienie na sport. Są kraje bogatsze, w których sportowcy nie są tak wspierani przez państwo. Myślę tutaj o Stanach Zjednoczonych, gdzie wielu sportowców musi sobie radzić samemu. Państwo wspiera ich dopiero w ostatniej fazie przygotowań. To uczy samodzielności.

Z kolei Ryszard Sobczak, szef sekcji w klubie Sietom AZS AWFiS Gdańsk i członek zarządu Polskiego Związku Szermierczego, twierdzi, że polski sport był finansowany na średnioeuropej-skim poziomie jeszcze do 2008 roku. Po tym czasie nastąpiło zauważalne tąpnięcie.

- Francuska szermierka na igrzyskach w Londynie pierwszy raz w historii nie zdobyła żadnego medalu . I jak to traktować? - pyta retorycznie Ryszard Sobczak. - Jeśli ktoś działa nieprofesjonalnie, to i trzy czwarte budżetu nic nie da. W sportach walki musi być grupa, bo to z niej wyłania się najlepszy. Czekam na szczegóły zaproponowanych zmian. Jestem ciekaw, czy kierowano się dorobkiem danej dyscypliny czy jej rokowaniami. Istotne jest też, aby dyscyplina miała jakieś perspektywy, aby mogła awansować lub spaść w tej hierarchii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki