Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień

Jerzy Konopka
Sprawiedliwości stało się zadość. To słowa naszego młociarza Szymona Ziółkowskiego na wieść o dopingu olimpijskim Białorusinów Dewiatowskiego i Tichonia.

Obaj stracą zdobyte w Pekinie medale, a "Ziółek" dobrze wie co mówi, bo od dawna ich podejrzewał o nieczystą grę na rzutni. Niestety, na czarnej iście amatorów niedozwolonego wspomagania znalazł się i polski sportowiec, kajakarz Seroczyński. Z Kujawskim był czwarty w stolicy Chin w wyścigu dwójek. Medalu nie było, więc go nie oddadzą, niesmak jednak pozostał.

Seroczyński oczywiście się wypiera, by brał cokolwiek, ale tak twierdzi każdy przyłapany, Honorowo jednak oświadczył, że rezygnuje z uprawiania sportu. Bez względu na wynik kontrekspertyzy. Ale ta była dla niego także niekorzystna.
Choć od zakończenia igrzysk minęły dwa tygodnie, to przez czas jakiś odsłaniane będzie to gorsze ich oblicze. Trzeba więc z akceptacją wszelkich osiągnięć się wstrzymać, póki nie nadejdzie ostateczny komunikat świadczący o czystości olimpijskiej rywalizacji.

A ta i tak przebiega różnie, niekiedy wręcz humorystycznie, ale na pewno też niegodna naśladowania. Niejaki Uchow, halowy mistrz Rosji w skoku wzwyż, niedawno w Lozannie puszkę Redbulla napełniał sobie zgoła inną substancją. Kompletnie pijany lekkoatleta nie był w stanie poradzić sobie nawet z najniższą wysokością. Ten rodzaj dopingu nie pomógł Iwanowi, ośmieszył go i chyba nie znajdzie - przynajmniej na stadionie - kontynuatorów.

Wystarczy, że tacy są wokół sportowców. Agresywni, wulgarni, żądni nawet krwi i mordu. Zwykła dzicz, którą delikatnie określa się mianem pseudokibiców. W tym tygodniu dali popis w stolicy. Reakcja służb porządkowych i władz była jednak błyskawiczna i może wreszcie znajdzie się sposób na drani zakłócających innym widowisko.

Na granicy Gdańska i Sopotu powstaje sportowa hala. Ogromna jakiej dotąd na Pomorzu nie było. W niej mają być rozgrywane najbardziej prestiżowe imprezy. Ale jeden "szczegół" zdaje się nie tylko budowniczym umykać z oczu. Drogi dojazdowe do tego obiektu nie istnieją i - być może - nigdy nie zaistnieją. Przecieram oczy ze zdumienia: to po co ta hala bez wejścia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki