Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął rok od pożaru, w którym rodzina Miriam Gołębiewskiej, znanej trenerki i psiej behawiorystki, straciła wszystko. Jak sobie radzą?

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Miriam Gołębiewska z dziećmi na budowie domu w Lubaniu pod Nową Karczmą
Miriam Gołębiewska z dziećmi na budowie domu w Lubaniu pod Nową Karczmą materiały prywatne
Przed rokiem spłonął dom Miriam i Filipa Gołębiewskich w Lubaniu koło Nowej Karczmy. W ostatniej chwili uratowali siebie, dzieci i zwierzęta, ale stracili dosłownie wszystko. Wówczas z pomocą dla pogorzelców ruszyło wiele osób. Jak sobie dzisiaj radzi rodzina Gołębiewskich? Czy podnieśli się po pożarze?

Miriam Gołębiewska: "Dzięki takiej pomocy nie da się upaść"

Miriam Gołębiewska właśnie wróciła z piekarni w Nowej Karczmie. Śmieje się, że w byle jakich ciuchach i bez makijażu nie może pokazywać się we wsi. Nie ma bowiem szans, by przeszła niezauważona, by ktoś jej nie zaczepił i nie spytał, co już zbudowali, czego jeszcze nie mają, kiedy się wprowadzą i czy zdążą przed świętami.

Cierpliwie odpowiada: - Cały czas budujemy. Dom jest w stanie surowym. Jeszcze się nie wprowadziliśmy, ale mamy już zamontowany kominek. Przed świętami nie zdążymy, ale niedługo później chcemy się powoli przenosić.

Rok temu nie mieli nic. Rankiem, 17 grudnia 2018 r. z niewiadomych do dziś przyczyn ogień pojawił się w pracowni Filipa, męża Miriam. Rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Zdążyła wyciągnąć z łóżek zaspane dzieci, biegnąc niosła je w piżamkach do samochodu. Potem wróciła, by w koszu na bieliznę wynieść szczeniaki. Chciała jeszcze wrócić po dokumenty i pieniądze, ale dom zamienił się już w wielką, płonącą pochodnię. W kilkanaście minut wszystko, czego się dorobili, legło w gruzach. Zostali w piżamach, bez butów, ubrań, rzeczy mniej i bardziej ważnych.

- Najważniejsze, że nikt nie zginął - mówiła kilka dni później Miriam. - Ocalała cała moja rodzina, udało się uratować wszystkie zwierzęta.

Rankiem 17 grudnia całkowicie spłonął dom w Lubaniu znanej behawiorystki i trenerki psów

Spłonął dom Miriam Gołębiewskiej. Na tydzień przed Wigilią z...

"Musimy tu wrócić. To nasze miejsce do życia"

Zwierzęta dla Miram Gołębiewskiej, biologa, psiej behawiorystki i hodowcy psów rasy border collie były zawsze bardzo ważne. Miriam, autorka książki "Szkoła na czterech łapach", na łamach "Dziennika Bałtyckiego" przez lata odpowiadała na pytania wysyłane przez czytelników z całej Polski.

Mówiła o wychowaniu zwierząt, uczyła podstaw komunikacji, tłumaczyła na pozór dziwne zachowania czworonogów. Walczyła z mitami, przekonywała, że pies lub kot nie może być prezentem, zabawką, ale towarzyszem naszego życia. A przede wszystkim uczyła szacunku dla każdego stworzenia.

Przeczytaj koniecznie: Szkoła na czterech łapach. Na pytania odpowiada Miriam Gołębiewska, trenerka i psia behawiorystka >>>

Kiedy przed czterema laty odwiedziłam dom Gołębiewskich w Lubaniu pod Nową Karczmą, dowiedziałam się, że na farmie, prowadzonej przez Filipa Gołębiewskiego, architekta i znawcy koni, każde zwierzę miało swoje imię.

Ten ułożony świat, w którym żyli Gołębiewscy z małymi synkami, runął tamtego grudniowego poniedziałku.

I wtedy nagle okazało się, że Miriam i jej mąż nie pozostaną sami.

Mobilizowała się rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, obcy ludzie. Cała czwórka, bez ubrań, za to z szesnastoma psami znalazła schronienie w gdyńskim domu rodziców Miriam. Rozdzwoniły się telefony z Pomorza, Polski, Europy z pytaniami: - W czym możemy pomóc?

- Dostaliśmy mnóstwo karmy dla psów, ubrań dla dzieci. Jest tego tyle, że do dziś nie musimy kupować żadnych koszulek i spodni dla chłopców- mówi ze wzruszeniem Miriam.

Grupa przyjaciół zawiązała komitet, na stronie zrzutka.pl rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na budowę nowego domu Gołębiewskich. Ostatecznie zebrano ponad 61 tys. złotych.

Zmobilizowali się też mieszkańcy gminy Nowa Karczma. Do remizy znoszono dary przekazane przez mieszkańców, Ochotnicza Straż Pożarna pomogła w uprzątnięciu pogorzeliska, władze gminy ułatwiły załatwianie wszelkich formalności związanych z odbudową domu. Sąsiedzi pomagali w opiece nad pozostawionymi w gospodarstwie zwierzętami.

- Musimy tu wrócić - zadeklarowała przed rokiem Miriam. - To nasze miejsce do życia. Piękne, otoczone wspaniałymi sąsiadami. Życzliwymi ludźmi.

Artykuł o tym, co spotkało rodzinę Gołębiewskich, zamieszczony w ubiegłorocznym, świątecznym numerze "Dziennika Bałtyckiego" zakończyłam słowami:

"Przed trzema laty w świątecznym reportażu pisałam: "W Wigilię o 6 rano pierwszy wstanie Filip. Nakarmi, napoi zwierzęta, zabierze psy na spacer. Potem w kuchni zacznie krzątać się Miriam, wreszcie do rodziców dołączy Milan". W tym roku będzie inaczej. Ale w przyszłym?"

Rok później

Na działce w Lubaniu stoi już nowy dom. Jeszcze w stanie surowym, ale jak tylko zostanie podłączone ogrzewanie, będą mogli się częściowo do niego przenosić i już powoli wykańczać wnętrza.

- Mamy już działający kominek - mówi z dumą w głosie Miriam. - Dzięki niemu będzie nam ciepło. Dom został zaprojektowany przez Filipa. I chociaż zastosowano w nim pewne nowe rozwiązania, jest podobny do tego, który się spalił. Pokoje i kuchnia są na tym samym miejscu. Kominek też. To, co wcześniej nam nie wyszło, teraz poprawiamy.

Zależało im, by jak najszybciej wrócić na wieś. Bo przecież zostały tu zwierzęta, trzeba było zabrać się do budowy, a i rodzicom z czteroosobową rodziną i kilkunastoma psami nie było łatwo.

Przez pierwsze trzy zimowe miesiące mieszkali w udostępnionym przez znajomych Dworku Szyszki w Liniewku. Są tam pokoje na wynajem, ale zimą Dworek nie funkcjonuje, więc mogli się tam wprowadzić. - Właściciele nie chcieli od nas nawet opłat za użytkowanie - wspomina Miriam.

W tym czasie skontaktowała się z nimi pani Janina Oworuszko, właścicielka Łatki. Łatka, sympatyczny i mądry kundelek z Gdyni na czas wyjazdów pani Janiny pomieszkiwała w domu Gołębiewskich. Jak twierdzi trenerka, ze względu na swój charakter, pełniła nie raz rolę "pomocy profesorskiej" podczas szkoleń. Pani Janina zaproponowała użyczenie rodzinie dwóch tzw. domów holenderskich, czyli "domów na kołach" używanych na działkach rekreacyjnych. I do takiego właśnie domku wprowadzili się Gołębiewscy z synami.

- Chociaż w domkach holenderskich podczas mrozów woda zamarza, postanowiliśmy nie wyprowadzać się stąd na zimę. Dom w środku jest w stanie surowym, ale w razie potrzeby możemy rozpalać w kominku - słyszę od gospodarzy.- Ciepło w domu będzie...

Dom obecnie buduje sam Filip. Wcześniej miał pomocników, ale z robotami wykończeniowymi poradzi sobie bez ich wsparcia.

Filip buduje dom w Lubaniu
Filip buduje dom w Lubaniu materiały prywatne

Hodowla rasy border collie cały czas działa. Mają teraz trzy szczeniaki, w styczniu czekają na kolejne. Nadal hodują owce i kozy, w gospodarstwie jest też kilkadziesiąt kur. Kupili niedawno kozła, więc będą koźlaki i mleko od wiosny. Będą też sery.

- To był ciężki rok, ale parę rzeczy nam się udało - twierdzi Miriam.

Trudy wzmacniają
Sąsiedzi widzą, że są silni. Nie narzekają, tylko zwyczajnie wzięli się do pracy. Dzieci się dostosowały do nowych, trudniejszych warunków.

- Trudy wzmacniają - uśmiecha się Miriam. I dodaje z naciskiem: - Nic byśmy jednak nie zrobili bez ogromnej pomocy, jaką otrzymaliśmy po pożarze. Sporo pieniędzy dostaliśmy od znajomych i nieznajomych. Na zrzutkę.pl wpłacały osoby, których nigdy nie mieliśmy okazji poznać. Pomogła rodzina.. Znajomi wzięli część moich psów na jakiś czas do siebie. I praktycznie bez przerwy ktoś nam pomagał. Nasz jedyny sąsiad od wiosny, gdy zaczęła się budowa, przychodził, by murować nam ściany.

Aż trudno wymienić wszystkich, którym pragniemy podziękować... Proszę podkreślić, że dzięki takiej pomocy nie da się upaść.

Dom rodziny Gołebiewskich całkowicie spłonął 17.12.2019 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki