Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłosz Hebda zakochał się w Gdańsku. Rozstawał się z bólem, teraz wraca. "Siatkówka to nie piłka nożna"

Rafał Rusiecki
Na zdjęciu: Miłosz Hebda
Na zdjęciu: Miłosz Hebda Fot. Karolina Misztal
Przyjmujący Miłosz Hebda wrócił do Trefla Gdańsk, z którym chce powalczyć o wysokie lokaty.

Wróciłeś po zagranicznych wojażach do Gdańska. Jak będziesz wspominał występy we włoskiej Serie A w zespole z Castellana Grotte (14. miejsce na koniec sezonu)?
To dość spore doświadczenie. Moim zdaniem, góra tabeli Serie A jest dużo mocniejsza. Mierzysz się wtedy z zawodnikami, gdzie cały zespół jest naszpikowany gwiazdami. Każdy taki mecz to przeżycie. Ciężko w Polsce znaleźć taki zespół, gdzie cała kadra, od A do Z, jest ubrana w gwiazdy. Specyfika ligi też jest troszeczkę inna. Troszeczkę inaczej się gra. Doświadczenia siatkarskie mam pozytywne.

Mimo to po zaledwie sezonie zdecydowałeś się wrócić. Dlaczego?
Przeważyła chyba chęć powrotu, po prostu. Ciężko mieszkało się mi i żonie we Włoszech. Myślę, że to było głównym powodem. Południe Włoch jest dość specyficznym miejscem, które albo pokochasz od razu i się przyzwyczaisz albo nie i wtedy ciężko ci będzie się zadomowić na dłużej. Myślę, że jest duży dysonans między północą Włoch, a południem.

Temperatury? Sposób życia ludzi?
Wysokie temperatury na pewno. Mentalność ludzi, generalnie. Nie chcę mówić, że ludzie tam są źli, bo nikt mi tam nic złego nie zrobił. W drużynie czułem się bardzo dobrze. To samo mogę powiedzieć o ludziach, których poznałem. Różni się jednak ich sposób życia, sposób podchodzenia do różnych spraw. To miejsce fajne na wakacje. Super. Ja rozumiem, że wielu Polaków tam na wakacje jeździ i są zadowoleni, bo kochają tę mentalność, bo się wyluzowali. Na dłuższą metę jest to jednak uciążliwe.

Czyli wychodzi na to, że uczyłeś się cierpliwości?
Tak, dość mocno (śmiech). Moja cierpliwość była tam dość mocno nadwyrężana. Tam naprawdę jest duży luz. Podejście w każdym aspekcie jest takie same, bez względu czy sprawa jest błaha czy bardzo ważna. Dla ciebie może być to sprawa ważna, a dla nich totalnie nieistotna. To była jednak z rzeczy, która przeważyła o powrocie. Sama możliwość gry w Gdańsku była kusząca. Do innych miejsc bym się pewnie tak nie nastawiał.

Wróciłeś do Gdańska, a tutaj - na początku waszych przygotowań do sezonu - temperatury jak na południu Włoch…
Dokładnie (śmiech). Rok temu, we Włoszech zaczynaliśmy dość późno, więc pierwsze dwa tygodnie trenowałem z Treflem. Śmialiśmy, że wtedy była bluza, długie spodnie i tak cały czas. A teraz jest „lampa” i totalnie inna pogoda. Turyści się cieszą. Życie dla mieszkańców Trójmiasta może być jednak nieco trudniejsze w takich okolicznościach. Lepiej, jak jest 20-25 stopni Celsjusza, niż 30, a musisz iść do pracy.

Hebda liczy na specjalne względy u trenera Anastasiego? Czytaj na kolejnej stronie!

Liczysz na fory u trenera Andrei Anastasiego z racji tego, że jesteś świeżo po występach w Serie A?
Kto zna trenera Anastasiego, ten wie, że tutaj nikt nie ma forów. Każdy jest równo traktowany. To jest też to, co lubię i cenię u Andrei. U niego znaczenia nie mają nazwiska, a o tym czy grasz czy nie decyduje twoja aktualna forma. A czy jest lepiej? Wydaje mi się, że w ogóle nie potrzebowałem aklimatyzacji. Licząc ubiegłoroczny start przygotowań w Gdańsku, to już czwarty raz przygotowuję się do sezonu z Treflem. Nie mam więc z tym żadnego problemu, a raczej czuję się jak w domu.

Wróciłeś do Trefla, a tutaj, jak to w siatkówce, duże zmiany. Mocnych rywali będziesz miał na przyjęciu. Nikola Mijailović czy Ruben Schott to reprezentanci swoich krajów.
Jestem zdania, że jeśli ściągać do drużyny zagranicznych zawodników, to ściągać ich do gry. Ja na pewno w tym układzie, na ten moment, nie widzę się w roli gracza szóstkowego. Nie znaczy to, że nie będę o to walczył i że nie będę robił wszystkiego, co w mojej mocy, aby grać w drużynie jak najwięcej. Na razie spotkałem się z Nikolą. To bardzo pozytywny człowiek. I w porządku. Ruben jedzie jeszcze na mistrzostwa świata, więc na razie go nie poznałem. Rubena kojarzę z gry we Włoszech, bo występował w drużynie z Mediolanu. Widziałem jak gra, a graliśmy dwa razy przeciwko sobie. W Gdańsku siatkarsko na razie przykładamy się do abecadła. Mamy dużo technicznych rzeczy do przećwiczenia, wydolnościowych, więc więcej o tych zawodnikach nie mogę powiedzieć. Myślę, że mamy na tyle mocny sztab, że wie, kogo ściąga.

Z Trefla odeszło kilku kluczowych zawodników, reprezentantów Polski. Ich miejsce zajęli nowi, ambitni. Jak myślisz, czy ubiegło sezonowe wyniki, czyli brąz mistrzostw Polski i Puchar Polski, są w zasięgu?
Zdecydowanie uważam, że będzie o to bardzo ciężko. Dużo trudniej, niż w minionym sezonie. Odeszli zawodnicy, którzy byli filarami tej drużyny i którzy w tej drużynie byli już parę lat, jak Damian Schulz czy „Mikuś” (Mateusz Mika - przyp. red.). To osoby, które trzymały tę drużynę. Teraz mamy na ich pozycjach - nie mówię, że słabszych - ale nowych zawodników. Oni muszą się teraz odnaleźć w systemie gry trenera i w ogóle w klubie, niektórzy w nowym kraju. Na pewno to duże utrudnienie. Inaczej, jak ktoś wchodzi czwarty rok do tej samej szatni, a inaczej, kiedy robi to ktoś z innego kraju, czy innego miasta. O podobny wynik sportowy będzie bardzo ciężko także z racji tego, że inne kluby się powzmacniały. Do najlepszych doszedł zespół ze Szczecina, którego przed rokiem stawiało się pod Gdańskiem, a teraz sportowo stawiany jest już nad Gdańskiem. Play-offy zostały zachowane w sześciozespołowej formie. Zaksa Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębski Węgiel, PGE Skra Bełchatów, Asseco Resovię, Stocznię Szczecin - to teoretycznie pierwsza piątka. A jest jeszcze parę zespołów, które o play-offy będą się biły: Radom, Olsztyn, Zawiercie, Warszawa. Nie chcę kogoś pominąć. Myślę więc, że będzie bardzo ciężko, żeby do play-offów wejść. Trzeba patrzeć racjonalnie. Nie będziemy tu na razie mówić o medalu, bo moim zdaniem na ten moment są inni faworyci. To sport i będziemy walczyć, żeby skończyć jak najwyżej.

A jakie indywidualne cele sobie stawiasz?
Teraz chcę popracować jak najmocniej i dać drużynie jak najwięcej. Znam na ten moment swoje zadania i będę starał się je wykonywać. O ile będę w stanie, chcę dawać drużynie więcej i więcej. Obiecywać czegoś w sporcie, to wiesz.

Wiążesz się z Treflem na dłużej czy zagraniczne kierunki wchodzą jeszcze w grę?
Ja bardzo lubię Gdańsk. Można powiedzieć, że zakochałem się w tym mieście. Mojej żonie też jest tutaj bardzo dobrze. Szczerze mówiąc, ciężko nam się już w tamtym roku wyjeżdżało. Czy bym chciał za rok wyjeżdżać? Raczej nie. Jeśli miałbym dobrą propozycję i chcieliby mnie tu, to chciałbym zostać. Siatkówka to też nie piłka nożna i nie podpisuje się kontraktu na cztery lata. Podpisujesz go na rok, na dwa góra, a i tak czasami go nie wypełniasz. Czasami ciężko jest powiedzieć, gdzie dany zawodnik grał trzy lata temu. Zmiany są tak ciągłe. To akurat mi się nie podoba, bo przywiązanie do klubu powinno być. Roszady powinny być kosmetyczne, a nie, że co roku jest wymiana praktycznie całego składu i to prawie w każdym klubie.

Trzy Wrzuty: Dumni z naszych lekkoatletów, Wybrzeże nadal walczy o play-offy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki