Półtora miesiąca temu wystartował nowy sezon PlusLigi. Tyle samo czasu na swój pierwszy występ w tych rozgrywkach musiał czekać Miłosz Hebda. Początkowo wydawało się, że uraz stopy, jakiego nabawił się jeszcze w okresie przygotowawczym, jest niegroźny i przyjmujący Lotosu Trefla szybko wróci na boisko. Rzeczywiście, kontuzja nie była co prawda poważna, ale bolesna. Kiedy tylko Hebda zaczynał skakać, ból się nasilał.
- Był to dla mnie bardzo ciężki okres, ale wierzę, że wszystkie problemy już za mną i teraz będzie tylko lepiej. Bardzo korciło mnie do powrotu na parkiet. W okresie przygotowawczym wszyscy pracowaliśmy bardzo ciężko, a mi dwa dni przed startem PlusLigi przytrafił się uraz, który opóźnił mój start - tłumaczy Hebda.
Przyjmujący gdańskiego klubu wreszcie wrócił. W wygranym meczu z Cuprumem Lubin (3:2) co prawda mocno drużynie nie pomógł, bo na parkiecie zameldował się tylko na moment, ale najważniejsze jest to, że trener Andrea Anastasi wreszcie może korzystać z wszystkich zawodników, których ma w szeregach swojego teamu. Konkurencja jest mile widziana w każdym zespole.
- Odczuwałem już bardzo duży głód siatkówki, ale powiem szczerze - jeszcze się nie najadłem po tym spotkaniu. Wszedłem właściwie tylko na dwie piłki, ale trener widocznie nie czuł wielkiej potrzeby rotowania składem - dodaje Hebda.
Powrót tego siatkarza rodzi ważne pytanie - co to oznacza dla Bartosza Pietruczuka, który do tej pory go zastępował w wyjściowym składzie? 23-latek może stracić miejsce w podstawowej szóstce, ale nie musi. Jak dotychczas miał osiem spotkań, by udowodnić swoją przydatność. Działacze Lotosu Trefla nie robili żadnych ruchów, a przecież przed sezonem zapowiadali, że jeśli zaistnieje taka potrzeba, pomyślą o wzmocnieniu na pozycji przyjmującego. Najwyraźniej zatem Pietruczuk spełnił ich oczekiwania.
- Bartek zagrał kilka dobrych spotkań. Miał też słabsze momenty, ale to normalne. To jego pierwszy sezon w PlusLidze i dla nas to też bardzo ważne, że zebrał doświadczenie. Jest w pewnym stopniu ograny i dalej powinno mu już iść „z górki” - chwali kolegę z drużyny Mateusz Mika.
Pietruczuk na pewno nie odda swojego miejsca bez walki. Zresztą, nie zasłużył na to, by tak po prostu odsunąć go od wyjściowego składu Lotosu Trefla. Trener Andrea Anastasi na pewno doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Niemniej jednak, Włoch może też zacierać ręce. Dlaczego?
- Powrót Miłosza zwiększa pole manewru w meczu, ale obecność kolejnego doświadczonego gracza wnosi też dodatkową jakość na treningu - wylicza Mika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?