Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość i wojna. Aleksander Rzążewski - świadek Zaślubin Polski z morzem [archiwalne zdjęcia]

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Krystyna Łubieńska z ojcem, Aleksandrem Rzążewskim na koniach. Lata 30 XX w.
Krystyna Łubieńska z ojcem, Aleksandrem Rzążewskim na koniach. Lata 30 XX w. Archiwum rodzinne
Piękna, romantyczna miłość, patriotyzm i obowiązek, rodzinna sielanka oraz tragedie Katynia i powstania warszawskiego - historia rodu Rzążewskich to prawdziwy kalejdoskop polskich dziejów, w dodatku z epizodami pomorskimi. - Mój ojciec, Aleksander Rzążewski, był Hallerczykiem, uczestniczył w Zaślubinach Polski z morzem w 1920 roku - mówi znakomita aktorka Teatru Wybrzeże Krystyna Łubieńska, mieszkanka Sopotu.

Młody mężczyzna z zawadiacką miną siedzi na karym koniu, w mundurze 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Na plecach karabin, przy boku szabla, nieodłączny atrybut - broń, symbol i miłość każdego polskiego kawalerzysty. Zdjęcie jest pożółkłe, ma niemal 100 lat, ale doskonale oddaje postać Aleksandra Rzążewskiego herbu jastrzębiec, ułana, Hallerczyka, świadka uroczystości Zaślubin Polski z morzem w Pucku. - Ojciec wspaniale jeździł konno, pochodził z rodziny o wielkich tradycjach. Oczywiste, że przyjęli go do ułanów - podkreśla Krystyna Łubieńska, córka Aleksandra Rzążewskiego.

Ojciec wspaniale jeździł konno, pochodził z rodziny o wielkich tradycjach. Oczywiste, że przyjęli go do ułanów

Miłość i wojna
„W październiku 1924 roku ożenił się z Marią z Glińskich, z którą, według posiadanych informacji, miał dwoje dzieci: Krystynę i Macieja” - brzmi fragment notki poświęconej Aleksandrowi Rzążewskiemu w Wojskowym Przeglądzie Historycznym, wydaniu branżowego kwartalnika z 1994 roku.

- Rodzice pobili chyba rekord w długości narzeczeństwa - wspomina Krystyna Łubień-ska. - Poznali się w Kazaniu w 1915 roku. W czasie jednego ze spotkań polskiej młodzieży zatańczyli razem mazura, a za taniec zdobyli nagrodę. Od tego zaczęła się ich miłość. Potem ojciec wrócił do Warszawy, a mama do rodzinnego majątku na Litwie.

Romantycznego związku Aleksandra i Marii nie przerwała zawierucha I wojny światowej. Potem przyszło jeszcze większe wyzwanie. W 1918 roku Polska wracała na mapy Europy po latach zaborów. Nie był to powrót łatwy, wymagał ogromnego wysiłku całego narodu. Miłość Aleksandra i Marii przetrwała i tę próbę, jednak dopiero po niemal 10 latach od pierwszego spotkania, pobrali się i zamieszkali w Warszawie.

Jak nakazywał kawaleryjski obyczaj, ślub odbył się w asyście ułanów - nad nowożeńcami rozpostarło się sklepienie z szabel. Siostra cioteczna Krystyny Łubieńskiej, Marysia Bielińska, sypała na ślubie Aleksandra i Marii kwiatki. Dziś ma 102 lata.

- Moi rodzice kochali się do tego stopnia, że po śmierci ojca, mama nigdy nie wyszła za mąż, choć oświadczył się jej pewien doktor, z którym miała dość dobre relacje - mówi córka Aleksandra Rzążewskiego. - Kiedy ją o to zapytałam, wyznała mi: „Krysieńko, mam jedno serce. Oddałam je twojemu ojcu”.

Aleksander Rzążewski był eleganckim dżentelmenem, wzorem szlacheckich manier - tak go zapamiętała córka, tak przedstawiają go rodzinne fotografie.

- Tata był zawsze uśmiechnięty, mama była piękna, słynęła z urody w kręgach warszawskiej society, uwielbiała teatr - dodaje aktorka. - Ich miłość budowała atmosferę naszego domu. Stąd moje podejście do świata. Ja też jestem stale uśmiechnięta, nie mówię źle o ludziach. Wyniosłam to z rodzinnego domu.

Od Zaślubin do ciężkich ran
„Aleksander Stanisław Stefan Rzążewski, ur. 8 maja 1897 r. w Warszawie. Syn Aleksandra i Heleny Wieniarskich. Uczęszczał do Szkoły Handlowej Zgromadzenia Kupców m. Warszawy. Należał do drużyny im. Waleriana Łukasińskiego. W 1915 r. wyjechał z rodzicami do Kazania, gdzie kontynuował naukę w miejscowej szkole handlowej” - to znów fragment Wojskowego Przeglądu Historycznego.

Notka podkreśla zaangażowanie Aleksandra Rzążewskiego w polskich organizacjach w Rosji, których celem była niepodległość Rzeczpospolitej. Działał w samokształceniowym kole niepodległościowym, brał udział w pracach Towarzystwa Żołnierza Polskiego. Wyróżnił się szczególnie podczas organizowania taboru aprowizacyjnego dla I Korpusu (pracował honorowo w kancelarii dowództwa tej jednostki).

- Tata pochodził z rodziny o pięknych tradycjach - mówi Krystyna Łubieńska. - To stary ród, mam zapiski o jego przedstawicielach sięgające XVII wieku. Wśród Rzążewskich byli pijarzy, nauczyciele, literaci, przedsiębiorcy i ziemianie. Z drugiej strony byli to też żołnierze, w których historii przewijają się narodowe powstania, zesłania, Syberia. Polsko-litewski ród mojej mamy, Glińscy, był równie stary, wielopokoleniowy, także z wielkimi tradycjami.

To stary ród, mam zapiski o jego przedstawicielach sięgające XVII wieku. Wśród Rzążewskich byli pijarzy, nauczyciele, literaci, przedsiębiorcy i ziemianie. Z drugiej strony byli to też żołnierze, w których historii przewijają się narodowe powstania, zesłania, Syberia.

Wychowany na patriotę, przekonanego o swoim obowiązku wobec Polski, Aleksander Rzążewski podjął w listopadzie 1918 roku jedyną, możliwą decyzję. Wstąpił do formującego się Wojska Polskiego. Trafił do okrytego wojenną sławą 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. Nie bez znaczenia były w tym przypadku jego zdolności jeździeckie.

„Uczestniczył w walkach o Lwów, w ofensywie galicyjskiej i wołyńskiej oraz walkach o opanowanie Pomorza” - czytamy w Wojskowym Przeglądzie Historycznym. Ułani Krechowieccy weszli w skład sił polskich, które od stycznia 1919 r. przejmowały z niemieckich rąk tereny Pomorza. Kawalerzystów nie mogło zabraknąć wśród wojskowej reprezentacji Rzeczpospolitej, w czasie uroczystości Zaślubin Polski z morzem 20 lutego w 1920 r. W tamtym czasie była to, zwłaszcza 1. Pułk Ułanów Krechowieckich, elita polskiej armii.

Uroczystości Zaślubin Polski z Morzem w Pucku -10 luty 2019

99. rocznica zaślubin Polski z morzem. Niedzielne obchody w ...

- Niewielu chyba zostało już takich, co znali Hallerczyka - mówi sopocianka. - W Zaślubinach Polski z morzem uczestniczył mój ojciec. Zatem ja do nich należę. Długo po II wojnie światowej pojechałam do Pucka, śladem ojca. Chciałam zobaczyć mały kościółek, o którym wspominał. To była moja pierwsza wizyta w mieście, w którym doszło do Zaślubin.

Krótko po operacji pomorskiej większość polskich sił została skierowana na wschód, skąd nadchodziła ofensywa Rosji Sowieckiej. Rzążewski, razem z pułkiem, stawił czoła bolszewickiej nawale. Wojskowy Przegląd Historyczny informuje, że 19 sierpnia 1920 r. został kontuzjowany pod Żółtańcami, a 5 października tego samego roku odniósł rany pod Niemiluczką, nad Słuczą. 10 grudnia 1920 r. został bezterminowo urlopowany w stopniu plutonowego. Był odznaczony pamiątkowym medalem za wojnę 1918-1921.

To właśnie w czasie kampanii przeciw bolszewikom pochodzi „ułańskie” zdjęcie Aleksandra Rzążewskiego. „Mojej kochanej, drogiej Matuleńce - Olek”. Brzmi dedykacja na drugiej stronie tej fotografii, napisana zamaszystym pismem ołówka, z datą 23 sierpnia 1920 roku.

- Ojca od śmierci uratował ryngraf, który nosił na piersi - przypomina rodzinną historię Krystyna Łubieńska. - Pocisk odbił się od niego. Niemniej ojciec miał poraniony brzuch, musiał dbać o siebie. Dlatego w naszym domu obowiązywała dieta, coś co dziś jest bardzo modne. Były warzywa, owoce, lekkostrawne dania. Być może dlatego całe życie byłam szczupła.

Miłość i wojna po raz drugi
- Tata siadał do fortepianu i śpiewał mojej mamie. Pięknym głosem. Mam ten widok przed oczami - wspomina Krystyna Łubieńska. - Pisał też wiersze. „W twoje wielkie, przecudowne oczy mógłbym patrzeć i patrzeć bez końca...”. To fragment jego poezji, którą dedykował mojej mamie. Wciąż go pamiętam.

W 1921 roku Aleksander Rzążewski zdał jako ekstern maturę i wstąpił do Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie - dzisiejszej SGH (dyplom obronił w 1924 r.). Od 1923 r. pracował w Banku Cukrownictwa. Piął się po szczeblach kariery, aż do stanowiska dyrektora. Zaczął się chyba najszczęśliwszy okres w życiu dawnego Hallerczyka - z ukochaną, dziećmi, w warszawskim mieszkaniu na Żoliborzu, z dobrą posadą zapewniającą wygodny byt.

- Był wspaniałym ojcem, uczył mnie jeździć konno, zabierał do zoo, gdzie zostałam sfotografowana na słoniu - mówi mieszkanka Sopotu. - Jeździliśmy na wakacje na wieś, nad morze do Orłowa. Jako dyrektor Banku Cukrownictwa ojciec działał charytatywnie, wspierał choćby przedświąteczne akcje Sióstr Zmartwychwstanek dla potrzebujących dzieci. Również hojnie sponsorował sztukę, m.in. galerię Zachęta. W naszym domu bywało wielu ciekawych ludzi. Ojciec był lubiany. Pamiętam, że toczył swoisty pojedynek z kolegami z pracy. Zawsze chciał, by imieninowe kwiaty dla mamy, właśnie od niego były najładniejsze. Koledzy próbowali go w tym prześcignąć. Udało im się go zaskoczyć w czasie pewnych imienin mamy, gdy cały korytarz pod drzwiami naszego mieszkania zastawili bukietami kwiatów. Nie było jak przejść.

W naszym domu bywało wielu ciekawych ludzi. Ojciec był lubiany. Pamiętam, że toczył swoisty pojedynek z kolegami z pracy. Zawsze chciał, by imieninowe kwiaty dla mamy, właśnie od niego były najładniejsze. Koledzy próbowali go w tym prześcignąć.

Aleksander Rzążewski wciąż poważnie traktował swój żołnierski obowiązek. Na początku lat 20. został awansowany do stopnia podporucznika. Regularnie, jako oficer rezerwy, uczestniczył w wojskowych ćwiczeniach.

„Oficer pełen energii i inicjatywy, służbę uważa za zaszczyt. Prawy Polak i obywatel. Fizycznie wytrzymały, chętny jeździec. Inteligentny. Jako dowódca pewny siebie i zdecydowany” - pisał w opinii o Rzążewskim z 11 listopada 1932 r. jego przełożony. Siedem lat później Aleksander Rzążewski modlitwą żegnał się z żoną. Zbliżała się kolejna wojna, w której miał wziąć udział. - Swojej mamie zaśpiewał na pożegnanie piękną pieśń - wspomina Krystyna Łubieńska.

Wtedy bliscy widzieli go po raz ostatni.

Katyń
Aleksander Rzążewski walczył we wrześniu 1939 r. Wojskowa dokumentacja informuje, że w niewyjaśnionych okolicznościach dostał się do sowieckiej niewoli.

- Mieliśmy informacje, że oddział ojca został wzięty do niewoli tuż przy ówczesnej granicy z Rumunią. którą miał przekroczyć. Niewiele brakowało do ratunku - mówi Krystyna Łubieńska.

Ostatni fragment notki poświęconej Aleksandrowi Rzążewskiemu w Wojskowym Przeglądzie Historycznym mrozi krew w żyłach. „Jego nazwisko znajduje się na liście jeńców wojennych, których przekazano do dyspozycji NKWD w Smoleńsku” - czytamy. „Z obozu w Kozielsku został wywieziony 19 kwietnia 1940 r. (transport nr XII) do Lasu Katyńskiego i tam zamordowany. Ekshumowany z dołu śmierci do mogiły bratniej, zidentyfikowany pod numerem 3664”. Krystyna Łubieńska pokazuje rodzinne fotografie.

Na koniach z ojcem, na wycieczce na wsi, rodzina w ogrodzie, fotografie Aleksandra Rzążewskiego w mundurze.

- Mama uratowała te zdjęcia z pożogi po powstaniu warszawskim. To jedyne pamiątki, które po ojcu zostały - mówi córka Aleksandra i Marii. - Mama już w czasie wojny dowiedziała się, że ojciec zginął w Katyniu. Otrzymała informację z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Ja też wiedziałam, że ojciec nie żyje.

Mama już w czasie wojny dowiedziała się, że ojciec zginął w Katyniu. Otrzymała informację z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Ja też wiedziałam, że ojciec nie żyje.

Krystyna Łubieńska wspomina, że jej mama w czasie II wojny światowej była członkinią Armii Krajowej.

- Była bardzo odważna. Tej odwagi mnie uczyła. Byłam małą dziewczynką, a sprawiła, że stałam się sanitariuszką w jednym z powstańczych szpitali - opowiada. - Po wojnie odmówiła wstąpienia do partii, choć przez to wyrzucili ją z pracy.Rodzinie udało się szczęśliwie przetrwać powstanie i uniknąć losu, który spotkał wielu wypędzonych warszawiaków - uciekinierów lub więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Powojenna wędrówka zawiodła ich najpierw do Krakowa, potem do Wrocławia, a w końcu na Pomorze.

Sopot
Uwielbiałam moją mamę - to bez wątpienia ważne słowa Krystyny Łubieńskiej. Maria Rzążewska z Glińskich nie tylko kształtowała postawy małej Krystyny, nie tylko skierowała jej zawodowe tory w kierunku aktorstwa i teatru. Miała także wpływ na miejsce jej zamieszkania.

Zaślubiny Polski z morzem. Wieniec opuszczony z helikoptera ...

- To był 1958 rok. Dawano nam mieszkania, młodym aktorom. Ja dostałam takie piękne mieszkanie w Gdyni, w samym centrum, w czteropiętrowym domu. Sama je sobie zresztą wybrałam - opowiada Krystyna Łubieńska. - Uwielbiałam moją mamę. Ona mieszkała wówczas we Wrocławiu, razem z moim bratem. Chciałam ją stamtąd zabrać, do siebie. Mama, gdy zobaczyła gdyńskie mieszkanie, powiedziała: „Będę z Tobą mieszkać, ale musi być zielono”.

Gdy po wielu perypetiach Krystyna Łubieńska zamieniła swoje gdyńskie mieszkanie na takie, które spodobało się Marii, wielu pukało się w czoło.

- Dom z Sopocie był zrujnowany, bez ciepłych kaloryferów, z dziurawym dachem, ale mama go zaakceptowała - wspomina. - Było wokół dużo zieleni, a ona uwielbiała przyrodę, co było w pewnym sensie rodzinną tradycją. W majątku mojego dziadka nie wolno było polować. Mama nauczyła mnie tej miłości, nauczyła mnie także doceniać piękno przedmiotów. Krystyna Łubieńska bardzo szybko uznała, że wybór miejsca zamieszkania był właściwy.- Urodziłam się w Warszawie, ale po raz drugi narodziłam się w Sopocie. Warszawy w ogóle nie można porównać z Sopotem. Jest tu wielu ciekawych ludzi, artystów, no i przyjaciół - mówiła Krystyna Łubieńska w jednym z wywiadów.

Suplement
Do notki w Wojskowym Przeglądzie Historycznym powinien zostać dołączony suplement. Podporucznik Aleksander Rzążewski został, wraz z innymi zamordowanymi w Katyniu, pośmiertnie awansowany. Prezydent Lech Kaczyński podniósł jego wojskową rangę do stopnia majora, w czasie wielkiej uroczystości „Katyń Pamiętamy - Uczcijmy Pamięć Bohaterów” w 2007 r. Przez dwa dni, na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie, odczytywano nazwiska ofiar zbrodni katyńskiej.

W maju przyszłego roku, z okazji setnej rocznicy Zaślubin Polski z morzem, przy kościele Gwiazdy Morza w Sopocie, zostanie odsłonięta tablica poświęcona Aleksandrowi Rzążewskiemu, ułanowi, Hallerczykowi. Ojciec Krystyny Łubieńskiej będzie miał również swój Dąb Pamięci. Drzewa sadzone są w ramach akcji upamiętnienia wszystkich ofiar Katynia.

Zaślubiny Polski z Morzem w Pucku 2018

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki