Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłoradz. Dawna Wozownia to idealne miejsce na wypoczynek w długi weekend. Czaruje historią i pięknem dawnych Żuław. Zobaczcie ZDJĘCIA

Anna Szade
Anna Szade
Dawna Wozownia w Miłoradzu czaruje pięknem dawnych Żuław. Gospodarstwo dzieli od Malborka zaledwie 15 kilometrów, ale to jak podróż w czasie. Pełno tam pamiątek, które kryją wiele historii, a wszystko w sielskim otoczeniu, o które dbają społecznicy i miłośnicy regionu. Zobaczcie zdjęcia.

Jak dojechać do Dawnej Wozowni w Miłoradzu?

Aby dojechać do Dawnej Wozowni w Miłoradzu, trzeba zjechać z drogi krajowej nr 22. Jadąc przez Grobelno, zyskuje się piękne widoki, bo widać majestatyczne piękno skarpy nad Nogatem, który wije się tuż za wałem wzdłuż drogi. To idealny wybór dla tych, którzy zdecydują się na rowerową wyprawę. Druga trasa, przez Starą Kościelnicę, jest pewnie wygodniejsza na wypad samochodem.

Alternatywą jest prywatny przewoźnik, który wykonuje kursy z przystanku przy dworcu PKP w Malborku do Miłoradza.

ZOBACZ TAKŻE:

Kapielisko Miejskie w Malborku: w wodzie już tłumy, ale oficjalne otwarcie dopiero 25.06.2022

Dawna Wozownia w Miłoradzu. Jak powstała?

Dawna Wozownia położona jest nieco na uboczu, przy ul. Polnej 2. Po drodze mija się Gminny Ośrodek Kultury i Sportu, ważny punkt na mapie kulturalnej Miłoradza, więc można go potraktować jako punkt orientacyjny. Dalej są już tylko pola i… święty spokój.

To urzekło Katarzynę i Jana Burchardtów, założycieli Dawnej Wozowni. Mieli mieszkać w górach, a ostatecznie zaczarowały ich płaskie Żuławy. Z ich pasji powstało niepowtarzalne miejsce, w którym jakby czas się zatrzymał.

Staramy się jak najbardziej zbliżyć do tradycji i zwyczajów wsi – ujawniła Katarzyna Burchardt, prezes Stowarzyszenia Dawna Wozownia na Żuławach w Miłoradzu.

To zamiłowanie do przeszłości widać na każdym kroku, bo gospodarstwo zamieniło się w mały skansen. Pełno tam maszyn rolniczych, ale tego, co używane było na co dzień w wiejskim domu tu, na Żuławach i w Miłoradzu.

Są takie rzeczy, że jakbym w nocy przyszedł z zamkniętymi oczami, to wiedziałbym, z jakiego są gospodarstwa i jak nazywał się gospodarz przed wojną – chwalił nam się Jan Burchardt.

Jest na przykład stary zamek z drzwi domu, który spłonął przed wojną. O tym pożarze w Mielenz, bo tak Miłoradz nazywał się przed drugą wojną światową, pisała nawet polska gazeta, która w latach 30. ubiegłego wieku ukazywała się w Wolnym Mieście Gdańsku. Kopia tego prasowego doniesienia znajduje się w izbie pamięci, która powstała w odnowionej stodole.

Ważne miejsce zajmuje tam stary przedwojenny stół, w którym tuż przed ewakuacją, jaka miała miejsce w styczniu 1945 r., jego właścicielka ukryła pieniądze i kosztowności. Do teraz widać tę wyciętą specjalnie dziurę, dlatego stół zwykle jest przykryty serwetą, bo historia mebla kusiła odwiedzających i wydłubywali coraz większą dziurę.

Za to na podwórku zwraca uwagę pień wierzby, który wygląda jak wydrążony. To była staruszka, w końcu została ścięta. Któregoś dnia dzieciaki podłożyły ogień i wypaliła się od środka. Teraz to raczej wierzbowa rzeźba.

Dawna Wozownia to idealne miejsce na warsztaty, które „przemycają” tradycję. Wiosną można było zrobić żuławskie palmy wielkanocne, a także upiec chleb na zakwasie. To niezwykła atrakcja, bo najpierw trzeba z ziaren zrobić mąkę w stareńkich kamiennych żarnach. Dopiero później w pięknym typowym piecu chlebowym piecze się rozmaite bochenki pod okiem zaprzyjaźnionego mistrza piekarniczego.

Gospodarzom Wozowni marzy się jeszcze miejsce, w którym zostaną wyeksponowane wciąż działające maszyny rolnicze, choćby młocarnia i wialnia.

Uczestnicy warsztatów mogliby przebierać się w proste wiejskie stroje i robić sobie przy nich pocztówkowe zdjęcia na pamiątkę – podzielił się pomysłem Jan.

Gospodarstwo działa według żuławskich tradycji. Jakich?

Tak naprawdę Dawna Wozownia to też czynne gospodarstwo rolne. Ale uprawy, choć mamy XXI wiek, prowadzone są w sposób tradycyjny.

Na pewno bez chemii, żeby wszystko było zdrowe i smakowało – zapewnia Jan Burchardt.

To przede wszystkim warzywa, które w każdej chwili można kupić. Kto się skusi, nie pożałuje, bo wiadomo, że nawet zwyczajna botwinka prosto z pola ma zupełnie inny smak niż kupiona w markecie.

Zresztą w pobliżu stoją domki dla dzikich zapylaczy, więc tym bardziej nie ma mowy o stosowaniu środków chemicznych.
Pieniądze przydadzą się na realizacje kolejnych idei. Dzięki dofinansowaniu z powiatu malborskiego wkrótce powstanie ekozagroda. Dwie kózki, Mela i Czaki, już biegają radośnie po obejściu.

W zagrodzie będą nie tylko kózki miniaturki, ale też, króliczki, kaczki i inne zwierzęta hodowlane, by zbliżyć uczestników warsztatów do wsi, by zobaczyli jej cząstkę – tłumaczy Katarzyna.

W sezonie Wozownia organizuje również pokazowe żniwa, podczas których zboże koszone jest kosą i wiązane ręcznie w snopki. To bardzo malownicze wydarzenie. Wygląda zupełnie inaczej niż obecna praca kombajnu na polu, który „wypluwa” gotowe bele słomy.

Pandemia koronawirusa pokrzyżowała wiele planów, które mieli właściciele. Trochę dostali w kość, bo nie przyjeżdżały grupy szkolne i przedszkolne, a dzieciaki są szczególnie zainteresowane tym, co dzieje się na wsi. Teraz z kolei inflacja też nie jest ich sprzymierzeńcem, bo wynajęcie autokaru dla zorganizowanej gromadki sporo kosztuje. Ale w Wozowni mają nadzieję, że latem zajrzą do nich turyści.

ZOBACZ TEŻ:

Malbork. Skradziono Marianka siedzącego na ławce przed Muzeum Miasta. Burmistrz wyznaczył nagrodę | ZDJĘCIA

Tablica przypomina o brytyjskich jeńcach

Przyjeżdżają też nietypowi goście, potomkowie brytyjskich żołnierzy przetrzymywanych w Stalagu XXB w pobliskim Malborku. Komando robocze złożone z jeńców pracowało w dawnym Mielenz. Przed bramą prowadzącą do Dawnej Wozowni znajduje się tablica pamiątkowa, dedykowana jeńcom wojennym. Została odsłonięta w 2019 r. Jest też izba pamięci, w której prezentowane są zdjęcia i wspomnienia Brytyjczyków, którzy w latach wojny pracowali w miejscowych gospodarstwach.

Powodów, dla których warto odwiedzić Dawną Wozownię, jest mnóstwo.

To miejsce przesiąknięte historią, często zapomnianą. I mimo, iż po wozach zostały już tylko koła, chcemy temu miejscu dać nowe życie, nawiązując jednocześnie do tego, co już było – mówią o sobie Katarzyna i Jan Burchardtowie.

Kto chciałby umówić się na warsztaty prowadzone przez stowarzyszenie, niech szuka Dawnej Wozowni na Facebooku.

Miłoradz. Dawna Wozownia to idealne miejsce na wypoczynek w ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki