Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieć 5 złotych i przeżyć! Trzy studentki postanowiły żyć kilka dni za minimum socjalne

Małgorzata Gradkowska
Będą miały po 25 złotych, za to będą musiały kupić jedzenie na pięć dni. Można za to mieć makaron, ryż, warzywa, chleb i keczup. O Gosi, Milenie i Oli, które postanowiły kilka dni żyć "pod kreską", tak jak ludzie najubożsi, i o tym, jak niektórym trudno to zrozumieć - pisze Małgorzata Gradkowska.

W Wielkiej Brytanii, gdzie pojawił się pomysł, trzeba mieć maksymalnie jednego funta. W Stanach Zjednoczonych - 1,25 dolara, w Australii - 2 dolary australijskie, a w Kanadzie - 1,75 dolara kanadyjskiego. Na polskie pieniądze wychodzi to mniej więcej 5 złotych. Taką właśnie kwotę - i tylko taką! - mogą wydać na jedzenie ci, którzy wezmą udział w kampanii Live Below The Line. Dosłownie - życie pod kreską.

Na świecie kampania jest znana, w Europie - w tym w Polsce - jakoś nikt nie kwapił się ze sprawdzeniem swoich możliwości przystosowawczych do życia na granicy minimum socjalnego. Aż kilka miesięcy temu Gosia Milewska, gdańska studentka, założyła sobie konto na Twitterze - i tam przeczytała, że jeden z popularnych piosenkarzy - John Groban podjął się pięciodniowego życia pod kreską i nawet napisał o tym kolejny przebój.

Pięć dni, przeżyte za absolutne minimum socjalne - po to, by inni ludzie wpłacali pieniądze na organizacje, walczące z ubóstwem. Ze znanych ludzi podjęli się tego m.in. aktorzy Hugh Jackman, Ben Affleck czy Tom Hiddleston. Gosię udało im się przekonać. I jej dwie koleżanki - Milenę Waruszewską i Olę Kędzierską.

Rajd po dyskontach

To one ustaliły, że odpowiednikiem tych funtów i dolarów będzie pięciozłotówka.
- Przeanalizowałyśmy dane GUS i na tej podstawie oszacowałyśmy, że w najuboższych polskich rodzinach na pożywienie dla jednej osoby wydaje się ok. 5 zł dziennie - tłumaczy Gosia. I od razu dodaje, że w zbliżonych warunkach w Polsce żyje - z konieczności - ponad 200 tysięcy osób. I ponad miliard ludzi na całym świecie.

Minimum socjalne wynosi w Polsce 495 zł. Może nie brzmi to jakoś szczególnie fatalnie - ale podzielone na 30 dni daje ok. 16 zł - i to nie tylko na jedzenie, a na całe życie - mieszkanie, media, leki!

Dziewczyn życie pod kreską zacznie się w poniedziałek. Na pięć dni będą miały do dyspozycji 25 zł, za które można kupić składniki na posiłki. W budżecie musi być uwzględniony całkowity koszt wykorzystywanych w te dni produktów. Można podzielić koszty składników na kilka osób, pod warunkiem, że nikt nie przekroczy limitu 25 zł na osobę. Można oczywiście użyć produktów z własnego ogródka, ale nie będzie to jedzenie dodatkowe - trzeba oszacować ich cenę i uwzględnić ją w budżecie. Nie można też przyjąć jedzenia od przyjaciół czy rodziny.

Dziewczyny najpierw zrobiły rajd po hipermarketach i dyskontach, żeby znaleźć jak najtańsze produkty. Szukać trzeba konkretnych rzeczy - potrzebnych do przygotowania jedzenia zgodnego z jednym z wariantów menu, podanych na stronie Live Below The Line.

Zatem - przecier pomidorowy (duży słoik) - 3,69 zł, puszka czerwonej fasoli - 1,69 zł, chleb tostowy - 2,99, jajka większe - 4,29, a mniejsze - 3,99 zł. Tu jeszcze muszą się zastanowić, ale pewnie wezmą większe, bo bardziej się opłaca. Opakowanie warzyw na patelnię - 3,99, paczka spaghetti - 1,99, kilogram ryżu - 1,69, opakowanie pięciu jabłek - 2,99. Wychodzi 23,32 zł na pięć dni.

Nigdzie nie mogą znaleźć sosu curry, który też jest w menu - pewnie podmienią na jakiś słoikowy słodko-kwaśny. Z tego da się każdego dnia zrobić trzy posiłki - dwa jajka na toście na śniadanie, ryż z warzywami na lunch i makaron z warzywami na obiadokolację. I jabłko na przegryzkę.

W tę akcję wchodzi się z pustą półką, nie można sobie czegoś odłożyć na zapas, kupić papierosów na cały tydzień czy tabliczki czekolady. Można za to pić tyle wody, ile się chce, w diecie jest nawet informacja, że powinno jej być co najmniej sześć szklanek dziennie. Ale musi to być kranówka, bo przy 25 złotych budżetu zabraknie wolnych pieniędzy na kupowanie butelkowanej.

Gosi najbardziej będzie brakowało słodyczy i kawy. Oli - papierosów. - Łatwo nie będzie, nie ma się co łudzić - przyznaje Ola. - Ale ludzie, jeśli muszą, to tak żyją. Więc chcemy uświadomić, że wokół nas żyje mnóstwo ludzi, którzy żyją na skraju nędzy. Bo jeśli ktoś może wydać na jedzenie tylko kilka złotych dziennie, to - moim zdaniem - żyje na skraju nędzy. Dobrze byłoby też, gdyby nasza akcja uświadomiła jak największej liczbie osób, ile żywności kupuje się niepotrzebnie i ile jej się wyrzuca.

Poradnik taniego jedzenia

W ubiegłym roku głośna była akcja studenta z Wrocławia, który postanowił przeżyć miesiąc za 30 zł - czyli na jedzenie codziennie wydawał złotówkę. Codziennie relacjonował na blogu swoje zmagania z dietą i głodem. Udało mu się, chociaż schudł kilkanaście kilogramów, a dietetycy przestrzegali, że przy okazji nieco spustoszył sobie organizm.

Ale wrocławski student nie jest jedyną osobą, która publicznie pokazuje, jak żyć niemal nie mając pieniędzy. W internecie jest wiele stron osób, które żyją - z konieczności - za pięć złotych dziennie - i postanowiły podzielić się swoją wiedzą na ten temat z innymi.
- Wydając dziennie tylko 5 zł na jedzenie, możemy ugotować naprawdę setki doskonałych potraw - pisze na blogu Michał Kwieciński. - Oczywiście, jest to wartość uśredniona - czasem wydamy więcej, ale kupimy produkty, które wystarczają na bardzo długo, czasem wydamy dużo mniej. Najważniejsza jest dyscyplina i dobra organizacja.

Zdaniem blogera - właściwie mało jest potraw niedostępnych w diecie pięciozłotowej, ale maksymalne oszczędzanie oznacza na przykład, że samemu robi się jogurt, ser czy piecze chleb. I podaje przykład taniej potrawy - zupy warzywnej z cukinią - latem, gdy cukinia kosztuje złotówkę za kilogram: 1 cukinia - 1 zł, 3 ziemniaki - 40 groszy, 1 młoda marchewka - 10 gr, 1 cebula - 20 gr, 2 łyżki masła, 6 łyżek śmietany, zioła - 80 gr. Razem 2,50 zł, ale - jak zapewnia autor - wychodzi z tego naprawdę bardzo dużo zupy, ok. 8 talerzy.

Zamiast mięsa - poleca w takim oszczędnościowym menu podroby...

Krytyka trzyma się mocno

Na razie Gosia, Ola i Milena podłączyły się do brytyjskiego oddziału Live Below The Line, bo polski nie istnieje. Od kilkunastu dni informują o swojej akcji w internecie. Chcą, żeby wiedziało o niej jak najwięcej osób, bo dzięki temu jest szansa, że przynajmniej część z nich się przyłączy. - Im będzie nas więcej, tym większa jest szansa, że ludzie wpłacą pieniądze na wybraną przez nas organizację, pomagającą potrzebującym - wyjaśnia Gosia. - Najbardziej chciałybyśmy, żeby to był Polski Czerwony Krzyż - najbardziej szanowana organizacja pomocowa.

- Liczymy na to, że w przyszłości wyniknie z tego współpraca polskich organizacji z Live Below The Line - dodaje Milena.
Na razie przyłączyło się do nich kilkanaście osób, między innymi tata Oli.

- Ale tych, którzy wylewają na nas pomyje w komentarzach, jest więcej - przyznaje Gosia. - Wyzywają nas od rozpieszczonych i nowobogackich, które nie wiedzą, jak na siebie zwrócić uwagę. A to i tak te łagodniejsze wyzwiska.

Student biedny czy pan?

Ktoś napisał, że jeśli są studentkami, to powinny wiedzieć, że studenci też mają mało kasy i żyją na pograniczu minimum, szczególnie ci, którzy nie mieszkają z rodzicami. Z tego zresztą wynikło najwięcej negatywnych komentarzy - że jak się ma dostęp do rodzicielskiej lodówki, to co można wiedzieć o tym, że brakuje "do pierwszego".

- Ja nie mieszkam z rodzicami i wiem, ile na co dzień się wydaje na życie - mówi Milena. - Żaden student nie przeznacza na jedzenie tylko 150 złotych miesięcznie, to są dużo większe kwoty.

Siostra Gosi studiuje poza Gdańskiem, jej rodzice wyliczyli, że na jedzenie powinna mieć miesięcznie ok. 400 złotych.
- I pewnie zazwyczaj tyle się z domu dostaje - oceniają dziewczyny. - Ale jeśli przez większość miesiąca wydaje się, nie patrząc do portfela, to wiadomo, że pod koniec nie ma się na wystawne życie czy na fajki. Ale to nie znaczy, że przez cały miesiąc je się makaron z keczupem!

Dobrze mieć chociaż 8 zł

- Gdy ktoś szuka pomysłu na tanie jedzenie, to zostawia w sklepie za jednym razem maksymalnie 15 złotych - uważa Katarzyna, ekspedientka, utrzymująca się samodzielnie. - I za to robi zakupy przynajmniej na dwa-trzy dni. Sama tak robię, kupuję pieczywo, jakieś serki, tanią wędlinę w małych ilościach, dżemy. Jak musisz przeżyć za wyliczone pieniądze, to nie zastanawiasz się nad urozmaiconą dietą.

- Oczywiście, to nie jest dieta, którą poleciłby jakikolwiek dietetyk - mówi dietetyk Jagoda Dąbrowska. - Ani taka, którą będą miały dziewczyny, biorące udział w kampanii Live Below The Line, ani taka, którą mają ludzie najubożsi. Ale żyjąc pod kreską, je się to, co zapcha żołądek na dłużej.

Gdyby Gosia, Ola i Milena miały dłużej stosować tę dietę, Dąbrowska doradzałaby im włączenie świeżych warzyw i - chociaż na jeden dzień w tygodniu - jakiejś ryby, choćby z puszki. Ale wówczas musiałyby zwiększyć kwotę przeznaczaną na jeden dzień choćby do ośmiu złotych.

- Dlatego uważam, że to naprawdę świetna akcja - mówi. - Dziewczynom krzywdy nie zrobi, a pokażą, że warto wspomóc jakąś organizację, która działa wśród najuboższych. Bo oni nie mogą po pięciu dniach nagle zacząć wydawać na jedzenie więcej. Żyją za 5 zł albo mniej przez całe lata.

Z kolei prof. Henryk Ćwikliński, ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego, ma wątpliwości.
- Pięć złotych dziennie na jedzenie i picie niewiele może powiedzieć o tym, czy da się żyć poniżej minimum egzystencji, w skrajnym ubóstwie. Żywność przecież to nie wszystko, musimy zaspokoić choćby najważniejsze potrzeby mieszkalne, higieny, o zdrowiu nie mówiąc. Także kwoty przyjęte jako minimum socjalne czy egzystencji nie wystarczają na przeżycie i zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Zdaniem profesora, żadną miarą nie da się jednak określić, jaka kwota wystarczy na życie czy przeżycie, albo jaka płaca może być uważana za dobrą. To zależy od tak wielu czynników, choćby tego czy mieszkamy w mieście, jak dużym, czy na wsi. Określenie jednej kwoty minimalnej wystarczającej do życia jest praktycznie niemożliwe.

Przyłącz się albo oglądaj

Milena Waruszewska, Gosia Milewska i Ola Kędzierska swoje życie pod kreską rozpoczną 20 maja. Do tego czasu osoby gotowe dołączyć do nich mogą się z nimi kontaktować mailowo: [email protected].

Dziewczyny zrelacjonują dla Czytelników i Internautów każdy z pięciu dni eksperymentu. Kolejne wpisy i zdjęcia będą publikowane na bieżąco na stronie www.dziennikbaltycki.pl.

Napisz do autorki reportażu: [email protected]

Codziennie rano najświeższe informacje z Gdyni prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki