Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Nalepa, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie pożegnałem się jeszcze z ekstraklasą. Potrzebujemy serii zwycięstw

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Michał Nalepa, piłkarz Lechii Gdańsk
Michał Nalepa, piłkarz Lechii Gdańsk Przemysław Świderski
Michał Nalepa, obrońca Lechii Gdańsk, wrócił do gry po kontuzji. Na boisku pojawił się jeszcze w pierwszej połowie zastępując kontuzjowanego Joela Abu Hannę. Powrót do gry nie był udany ani dla samego Michała ani dla drużyny biało-zielonych. A co po meczu powiedział Nalepa także o szansach na utrzymanie się w PKO Ekstraklasie?

Dlaczego zacząłeś na ławce rezerwowych mecz z Cracovią?

Cały tydzień przepracowałem z drużyną i byłem gotowy do gry. Taka jednak była decyzja trenera. Daję z siebie wszystko na treningach i walczę, żeby być w pierwszym składzie.

Lechia potrzebuje na boisku zawodników z charakterem, a Ty jesteś takim piłkarzem.

Ciężko mi dyskutować z decyzją trenera. Miałem 70 minut, żeby pokazać się na boisku.

Po dobrym meczu z Pogonią Szczecin wróciliście do tego, co było w poprzednich, słabych, spotkaniach. Dlaczego?

Ten sezon ciężko wytłumaczyć racjonalnie. Tak samo to, że gramy tydzień temu z Pogonią dobry mecz, a potem z Cracovią wyglądamy bardzo średnio. Za późno strzeliliśmy bramkę. Gdyby to się stało 15 minut wcześniej, to mecz byłby do odwrócenia, bo wtedy każdy by uwierzył, że to jest możliwe. Taki impuls jest nam potrzebny.

Tylko, żeby strzelić gola wcześniej, to trzeba mieć do tego sytuacje, a Lechii w tym meczu praktycznie nie było w ofensywie…

Ciężko mi z tym dyskutować. Potrzebujemy więcej sytuacji, z których możemy strzelać bramki.

Zmiana ustawienia na drugą połowę to była desperacja czy zdążyliście coś przećwiczyć?

To była szybka decyzja trenera i próbowaliśmy coś zrobić. Druga połowa była troszeczkę lepsza od pierwszej, ale brakowało nam goli.

Przy drugim golu dla Cracovii mogłeś zrobić coś więcej, żeby uratować sytuację?

Zawsze da się zrobić coś więcej i myślę, że w tej sytuacji też była taka możliwość. W tym sezonie mamy dużo takich sytuacji, że musimy gonić wynik. Dlatego tracimy więcej goli, bo nie ma czego bronić i ryzykujemy, a potem na tym tracimy.

Po porażce z Cracovią mentalnie pożegnaliście się już z ekstraklasą?

Ja na pewno nie. Dopóki jest szansa, to będę robił wszystko, żebyśmy się utrzymali. Jest kilka meczów do wygrania, trochę punktów do zdobycia i będę wierzyć do samego końca.

Jak wygrać cztery mecze z pięciu, gdzie zagracie jeszcze chociażby z Rakowem czy Legią?

Mieliśmy już takie serie, w których wygrywaliśmy. Moment jest bardzo ciężki, ale jeśli o czymś marzymy, to musimy złapać serię meczów zwycięskich. Bo bez tego w lidze się nie utrzymamy.

Do tego trzeba innej postawy na boisku, bo w meczu z Cracovią zabrakło wam zaangażowania, determinacji i zostawienia serducha na boisku. Widzieli to też kibice i po meczu usłyszeliście dużo mocnych słów.

Zgadza się. Gdybyście rozmawiali z każdym innym zawodnikiem, to wszyscy chcą wygrywać. Problem polega na tym, że na boisku jedenastu zawodników musi robić to w tym samym momencie. Jak najpierw chce trzech, a potem dwóch, to z tego nic nie wychodzi. Cała jedenastka musi chcieć tego samego w jednym momencie, żeby można było myśleć o wygranej. To jest jedyna szansa, żeby się podnieść z naszej sytuacji.

Można było usłyszeć, że stres powoduje, że trudno wyzwolić z siebie większą agresję. To tak działa?

Trudno mi to powiedzieć. Jak jest taka sytuacja to teoretycznie powinno się chcieć dwa razy bardziej, a nie powinno to paraliżować.

Pewnie w ostatnich tygodniach próbowaliście wszystkich możliwych sposobów. Jak można wstrząsnąć, żeby wyjść z tej sytuacji?

Rozmów mieliśmy multum. I to ze wszystkimi – z prezesami, kibicami, między sobą, w grupach i indywidualnie. To nie przyniosło zamierzonego efektu. Można rozmawiać, trenować bardzo dobrze, ale potem przychodzi 90 minut, kiedy trzeba pokazać swoją wartość, determinację i to, nad czym się pracowało, przełożyć na postawę na boisku. W meczu z Cracovią nie wyglądało to najlepiej.

Z Pogonią zagraliście dobrze, więc z Rakowem – kolejną drużyną z czołówki – może być podobnie. Czy liczycie, że rywal będzie myślał o finale Pucharu Polski?

Tu nie ma co myśleć tylko trzeba wyjść na boisko i grać. Wszystko jest możliwe, bo przecież wygrywaliśmy już z Rakowem, wygrywaliśmy z innymi rywalami z naszej ligi. Jestem daleki od myślenia, że jedziemy na ścięcie. Po meczu z Cracovią nie mamy już nic do stracenia. Większość w nas nie wierzy i już nas przekreśliła, więc teraz nie mamy żadnej presji i tylko możemy wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

Czy ten zespół ma wystarczająco dużo charakteru, żeby się nie poddać?

Myślę, że tak. Przed meczem z Cracovią było mało wiary, teraz jest jej jeszcze mniej. Wiara musi być w nas, bo to my wychodzimy na boisko. My do tego doprowadziliśmy, ale wciąż wszystko zależy od nas i możemy z tego wyjść.

Pięć wygranych i Lechia zostaje w lidze?

Najpierw zacznijmy od pierwszego meczu, a potem będziemy myśleć o kolejnych. Bo taki sposób myślenia kiedyś nam dużo dał.

CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje

Statystyki pokazują, że Lechia ma dziś trzy procent szans na utrzymanie w ekstraklasie.

Czyli szansa wciąż jest. Jestem dużej wiary i mam nadzieję, że po następnej kolejce to nie będzie trzy procent tylko więcej.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki