Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michael Buble zaśpiewał w Ergo Arenie w Trójmieście [ZDJĘCIA]

Tomasz Rozwadowski
Michael Buble, kanadyjski piosenkarz i aktor, określany mianem nowego Franka Sinatry, zaśpiewał w poniedziałek w hali Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu. Był to pierwszy koncert tego artysty w Polsce.

Gdy niespełna dwa lata temu oddawano do użytku halę Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu, nie brakowało zapowiedzi wydarzeń na dużą skalę - imprez sportowych i koncertów, które będą ściągać na Trójmiasto uwagę całego kraju, a czasem nawet szerszą. Jak to zwykle w Polsce, nie brakowało ludzi patrzących na te obietnice sceptycznie. Okazuje się jednak, że niektóre zapowiedzi, nawet nad Bałtykiem, się spełniają i rzeczywiście Ergo Arena co jakiś czas serwuje wydarzenia dużego kalibru. Takim był poniedziałkowy, jedyny polski koncert słynnego kanadyjskiego piosenkarza Michaela Buble.

Inne zdjęcia z koncertu Michaela Buble znajdziesz na gdańsk.naszemiasto.pl
Na trójmiejski show Michaela Buble można, a nawet trzeba, patrzeć z dwóch perspektyw. Jeżeli ktoś wybrał się do Ergo Areny na wielką sztukę, pomylił adres. Jeszcze bardziej zagubieni poczuli się ci nieliczni, którzy przyjechali posłuchać jazzu. Te grupy z pewnością wychodziły z hali rozczarowane.

W o wiele lepszej sytuacji była większość szukająca rozrywki, publiczność, która chciała po prostu zobaczyć popularną, znaną z telewizji i kolorowych magazynów twarz oraz usłyszeć piosenki z radia, list przebojów i klipów. Panie, bo to one w przeważającej większości stanowiły publiczność tego wieczoru, wyglądały na zachwycone. Aplauz, głośne tupanie, ogłuszający pisk - to wszystko zrobiło wrażenie, nawet na Michaelu, który do wyrazów uwielbienia zdążył już przecież przywyknąć.

Dlatego właśnie jako koncert wieczór w Ergo Arenie był przeciętny, natomiast w kategorii "przerywane wstawkami muzycznymi spotkanie ze słynnym Michaelem Buble" nie miał konkurencji. Dowcipne i sympatyczne wstawki mówione zajęły blisko ćwierć czasu przewidzianego na występ i nie były wcale odbierane chłodniej od śpiewania. Dawały iluzję poznawania idola, bliskości z nim, rozśmieszały i wzruszały (oczywiście nie piszącego te słowa).

Czytaj też: Sting w Ergo Arenie. Zobacz zdjęcia z koncertu!

Jeszcze brzęczy w moich uszach jęk zawodu na oświadczenie Michaela, że niedawno wziął ślub. Tę partię rozgrywał z prawdziwą wirtuozerią, mówiąc, że wbrew pozorom wcale nie jest gejem, ale gdyby był - choć nie jest, co podkreślił - byłby z tego faktu dumny. A mówi się, że nie ma takich, którzy potrafią każdemu dogodzić!
Repertuar, złożony z hitów epoki swingu, popowych szlagierów i piosenek powstałych specjalnie dla niego, był śpiewany sprawnie i gładko, ale trudno powiedzieć, żeby wnosił cokolwiek nowego czy choćby ciekawego do muzyki pop. Buble jest w każdym calu profesjonalny, znakomitymi zawodowcami są także muzycy z towarzyszącej mu orkiestry, nie było więc mowy o niedoróbkach, błędach czy rzeczach nie na swoim miejscu. Na takim poziomie popularności to jednak kwestie zupełnie podstawowe.

Trochę szkoda, że wykonawca o takich możliwościach technicznych poprzestaje na odśpiewywaniu melodii, ale taki był jego świadomy wybór. Wprzęganie doskonałej techniki i prawdziwego talentu do produkowania (by uniknąć słowa "tworzenia") muzyki całkowicie przeciętnej mogą nasuwać skojarzenia z tym, co na scenie i w studiu robi Chris Botti. Nikogo pewnie specjalnie nie zdziwi informacja, że kanadyjski piosenkarz i amerykański trębacz pojawiali się na estradzie na wspólnych koncertach. Pewnie rozumieli się bez słów.

Czytaj też: Koncert zespołu Rammstein w Ergo Arenie (ZDJĘCIA)

Koncert był przygotowany tak starannie, że nie zapomniano o występie w charakterze supportu artystów, którzy gwarantowali, że przyciągną na pewien czas uwagę, spodobają się publiczności, ale nie skradną głównej gwieździe show. Czarnoskórzy śpiewacy nowojorskiego zespołu wokalnego Naturally 7 specjalizują się w imitowaniu głosami brzmienia instrumentów muzycznych. Podziwu godna sprawność i zarazem zero zagrożenia dla szefa.

Michael Buble, przeważnie porównywany jest do Franka Sinatry i Deana Martina, sam zresztą ze sceny przywołał ich nazwiska, ale trzeba pamiętać, że obaj artyści szczyt sławy przeżyli ponad pół wieku temu. Ich piosenki wciąż mogą się podobać, ale powtarzane i kopiowane w milionach egzemplarzy, musiały się w końcu zużyć i zamienić w banał. Bohater poniedziałkowego koncertu zdaje sobie z tego sprawę i dlatego swoją muzykę wykonuje nie do końca poważnie, balansując momentami na granicy zamierzonej parodii.

Słuchaczki być może tego nie wiedzą, ale on wie doskonale, iż pewnych gestów, pewnych patentów nie można powielać w nieskończoność, bo stają się w końcu własnym zaprzeczeniem. Delikatnie, ale wyraźnie, wciąż podkreślał swój dystans do samego siebie, swojej sztuki i swojego otoczenia. Może jeśli przyjedzie do Polski ponownie, sam wdzięk i talent komiczny nie wystarczą, ale za pierwszym razem zdały egzamin celująco.

Czytaj też: Gdańsk,Sopot: Elton John zaśpiewa w Ergo Arenie

Występ Buble zainaugurował cykl koncertów pod hasłem "Prestiżowe Gwiazdy, Złote Przeboje".
- Oprócz Buble, w przyszłym roku zawita w kilku polskich miastach 5-6 gwiazd światowej muzyki, prezentujących różne gatunki muzyczne. Artyści ci są rozpoznawalni, lubiani przez słuchaczy, a niektórych z nich można określić jako legendy światowej sceny muzycznej" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej w hali Ergo Arena, współwłaściciel agencji Prestige MJM Janusz Stefański, która organizuje cykl koncertów.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki