Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto Hel kontra spadkobiercy właścicieli cypla

Krzysztof Miśdzioł
Spółka zarządzająca portem, przejęta przez miasto, ma tereny i na spornym odcinku cypla.
Spółka zarządzająca portem, przejęta przez miasto, ma tereny i na spornym odcinku cypla. fot. K. Miśdzioł
Konflikt po przejęciu portu przez gminę. Bo spadkobiercy walczą o te grunty na słynnym cyplu.

Spadkobiercom właścicieli przedwojennej spółki nie podoba się, że miasto Hel przejmuje tereny na słynnym cyplu. Bez ich wiedzy. A oni właśnie walczą o odzyskanie gruntów na słynnym początku Polski.

Przypomnijmy - przed tygodniem informowaliśmy o podpisaniu umowy przez władze Helu z ministrem Skarbu Państwa Aleksandrem Gradem. Na jej mocy gmina stała się właścicielem wszystkich udziałów, o wartości 42 mln zł, w spółce zarządzającej portem rybackim. Tym samym - pośrednio - miasto stało się właścicielem terenów portowych, które znajdują się częściowo już na cyplu.

O fakcie przejęcia portowej spółki przez gminę Jan Żółtowski, pełnomocnik spadkobierców spółki Hel Kąpielisko Morskie, dowiedział się z "Dziennika Bałtyckiego". - To oburzające, że nikt nas o tym nie poinformował - twierdzi Żółtowski. - Jesteśmy przecież stroną w sprawie.

Żółtowski twierdzi, że spółka, która przed wojną władała nad zatokową częścią cypla, została wywłaszczona, a rok 1939 przerwał negocjacje z rządem na temat odszkodowania.

Po przeczytaniu naszego artykułu pełnomocnik odwiedził Ministerstwo Skarbu Państwa, a potem przyjechał z Warszawy do Helu i zjawił się na pożegnalnej sesji Rady Miasta.

- Dostałem swoje pięć minut i objaśniłem radnym, z których część będzie pewnie władać miastem i w nowej kadencji, o co tu chodzi. Że przejmując spółkę z terenami na cyplu, robią sobie niezły pasztet i wkrótce ta bomba wybuchnie - relacjonuje Żółtowski. I dodaje zdenerwowany: - Władze Helu traktują mnie jednak na zasadzie "spieprzaj dziadu!".

Burmistrz Mirosław Wądołowski przyznaje, że trudno samorządowcom negocjować z Żółtowskim. - Nawet z ministerstwa dzwoniono do mnie, pytając kim ten pan jest i o co mu chodzi - kręci głową Wądołowski. - Pan Żółtowski nie ma żadnych tytułów prawnych do tych terenów, nie ma dokumentów, które czyniłyby go stroną w sprawie.

Pełnomocnik spadkobierców oburza się i przypomina, że złożył wniosek o reaktywację przedwojennej spółki. Sąd w Wejherowie odmówił tej rejestracji, ale Żółtowski odwołał się do sądu drugiej instancji w Gdańsku.

- Według opinii, którą ja usłyszałem, spółka dostała przed wojną odszkodowanie - mówi burmistrz Helu.

Żółtowski: - Pieniądze otrzymali prywatni właściciele terenów na cyplu, nie spółka. Jeśli mają jakieś dokumenty, niech je pokażą! Ja będę walczył do końca, odwołując się nawet do Brukseli. Niech nikt nie myśli, że zostawimy tę sprawę tak jak ona jest.

Kąpielisko zlikwidowane dekretem prezydenckim
Przed wojną spółka Hel Kąpielisko Morskie była właścicielem gruntów na cyplu, prowadziła tu m.in. dom zdrojowy.
W 1935 r. prezydent Ignacy Mościcki wydał jednak dekret o tzw. rejonie umocnionym Hel. Jego konsekwencją była całkowita militaryzacja początku Polski.
Cypel został zajęty przez wojsko, kosztem właśnie rozwijającej się tu branży turystycznej.
Cypel był zamknięty dla potrzeb wojska aż do początków obecnego stulecia.

Co o tym sądzisz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki