Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miastko: Prokurator umorzył śledztwo ws. likwidacji TV. Nikt nie będzie ukarany?

Mateusz Węsierski
Władysław Bilski myślał, że wykrył przestępstwo. Prokurator był innego zdania
Władysław Bilski myślał, że wykrył przestępstwo. Prokurator był innego zdania A.Kiedrowicz
Prokurator z Miastka nie dopatrzył się nieprawidłowości w procesie likwidacji Stowarzyszenia Miastecka Telewizja Kablowa, twierdząc, że znacznym uszczupleniem majątku byłaby kwota powyżej 200 tys. zł. Wynika to z art. 115 par. 5 kodeksu karnego. Tymczasem likwidator pobrał niecałe 58 tys. zł ponad limit ustalony uchwałą. Jest niewinny, co bulwersuje autorów doniesienia.

Bogdan Kołodziej i Władysław Bilski włożyli w tę sprawę mnóstwo wysiłku. Chcieli dowieść, że 1870 abonentów - byłych członków stowarzyszenia - powinno otrzymać większą sumę pieniędzy w związku z likwidacją kablówki po sprzedaniu jej chojnickiej firmie Petrus. Dostali ich mniej, bo likwidator przedłużał proces likwidacji aż do 2010 roku, pobierając dodatkowe wynagrodzenie dla siebie i dla swojego księgowego.

Czytaj także: Miastko: Śledztwo w sprawie stowarzyszenia Miastecka Telewizja Kablowa utknęło

- Likwidator z całą świadomością i bez protestów zgodził się z uchwałą zebrania delegatów, gdy dzień 31 października 2008 roku był datą zakończenia likwidacji, a suma 10 tysięcy złotych całkowitym wynagrodzeniem. Likwidator nie miał prawa, bez zgody zebrania delegatów, tej uchwały zmieniać - mówią Bilski i Kołodziej.

Likwidator twierdził, że proces się przedłużał dlatego, że nie udało się zlokalizować wszystkich odbiorców pieniędzy (nieco ponad 400 zł dla abonenta). Chodziło o 20 osób. Później powodem przedłużania procesu była... choroba wynajętego księgowego.

- Taką, błędną interpretację uczynił kluczem do czerpania nielegalnych korzyści kosztem majątku stowarzyszenia - uważają Bilski i Kołodziej. - Ten jeden jedyny księgowy nie był niezbędny, bo zlecenie przyjęła firma zatrudniająca kilku księgowych, której jest właścicielem. Niestety, dzięki takim pokrętnym tłumaczeniom razem pobrali prawie 100 tysięcy złotych. To ogromna suma, zważywszy na to, że w okresie od stycznia 2009 do czerwca 2011 roku właściwie nic nie robili. Z naszą argumentacją zgadza się biegła analizująca proces likwidacji, ale niestety, prokurator był innego zdania.

W ich przekonaniu, decyzja prokuratury jest "jednostronna, nie dość przeanalizowana, krzywdząca 1870 osób i biorąca w obronę nieuczciwość".

- Likwidator nie spełnił podstawowego warunku przeprowadzenia likwidacji w możliwie najkrótszym czasie, w sposób zabezpieczający majątek zlikwidowanego stowarzyszenia - napisała biegła księgowa Wanda Kłosowska. - Sprawozdanie likwidatora z trwającej 27 miesięcy likwidacji nie zawiera istotnych informacji zarówno liczbowych, jak i opisowych. Kolejne wydłużanie okresu likwidacji uzasadniał przede wszystkim przedłużającym się okresem choroby księgowego, a to obowiązkiem zleceniobiorcy było zabezpieczenie terminowego wywiązania się z umowy.

Jej zdaniem, "likwidator pobierał wynagrodzenie ponad to, które było przyznane przez walne zgromadzenie delegatów".
- Głównym mechanizmem uszczuplenia należności był niezasadny okres wydłużenia procesu likwidacji, w którym to były ponoszone koszty, zarówno związane z utrzymywaniem firmy, jak i z wypłatami - napisała biegła księgowa.

Kłosowska wymienia dodatkowe wynagrodzenie dla księgowego, w wysokości 6 tys. zł, za przygotowanie i archiwizowanie dokumentów bez sprawdzenia tańszych ofert na rynku.

Czytaj także: Miastko: 1600 pokrzywdzonych po likwidacji kablówki

Do końca 2010 roku likwidator pobrał łącznie 63 580 zł i dodatkowo 3988,39 zł jako koszty używania prywatnego samochodu w celach służbowych. Uchwałą przyznano mu maksymalnie 10 tys. zł.

Żona likwidatora uzyskała 2 tys. zł z tytułu umowy o dzieło, biuro rachunkowe ponad 28 tys. zł, a komisja rewizyjna 6,9 tys. zł za posiedzenia.

Dla prokuratora argumentem jest orzeczenie Sądu Najwyższego z 6 listopada 2007 roku. Napisano w nim, że "sprawca musi działać w ściśle określonym celu, którym jest przywłaszczenie cudzej rzeczy. Nie wystarcza, by sprawca godził się na możliwość przywłaszczenia. Musi on bowiem tego chcieć i musi to być jego celem".

Zdaniem prokuratora Michała Krzemianowskiego, likwidator, ustalając sobie średnią pensję w wysokości 2750 zł na kolejne miesiące, nie chciał świadomie dążyć do uzyskania jak największych korzyści.

- W działaniu likwidatora nie sposób dopatrzyć się niezbędnej dla wykazania sprawcy umyślności - podkreśla prokurator.
Jednocześnie śledczy przyznaje, że "istnieją podstawy do stwierdzenia, że likwidator nie wywiązał się w sposób należyty z ciążących na nim obowiązków", ale nie zostanie za to ukarany, bo "pod pojęciem znacznej szkody majątkowej należy rozumieć szkodę, której wartość przekracza 200 tys. zł". Śledczy wskazali jeszcze tylko, że skarżącym przysługuje dochodzenie swoich racji na drodze cywilnej.

- Zastanawiamy się nad takim rozwiązaniem, ale jesteśmy tym wszystkim zmęczeni i zniesmaczeni. Co to za prawo, które toleruje wyrządzanie szkód do 200 tysięcy złotych? To instrukcja dla przyszłych przestępców. Sprzeniewierzajcie majątki, ale uważajcie, by ich wartość nie przekroczyła 200 tysięcy złotych, bo wtedy weźmie się za was prokurator - komentują Bilski i Kołodziej. - To prawo trzeba zmienić, bo jest absurdalne - dodają.

Rozmawialiśmy z likwidatorem. Jest zadowolony z umorzenia dochodzenia. Podkreśla, że od początku wiedział, że postępował zgodnie z prawem.

Wypłacił sobie za mało, czyli przestępstwa nie ma - rozmowa z adwokatem Romanem Nowosielskim, z gdańskiej kancelarii Nowosielski Gotkowicz i Partnerzy w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki