Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miastko: Niemiec oskarża urzędnika o rasistowskie obelgi

Mateusz Węsierski
Jan Schroeder twierdzi, że padł ofiarą rasizmu
Jan Schroeder twierdzi, że padł ofiarą rasizmu Mateusz Węsierski
Takiego konfliktu jeszcze w Miastku nie było. Tutejszy członek Związku Mniejszości Niemieckiej zamierza pozwać do sądu sekretarza Urzędu Miejskiego. Jan Schroeder twierdzi, że urzędnik Jan Gajo trzykrotnie na terenie ratusza zwyzywał go w rasistowski sposób. W sprawie, która budzi w UM wiele kontrowersji, są dwie wersje zdarzeń. Związek Mniejszości Niemieckiej sprawy nie komentuje.

- Odniósł się do mnie naprawdę "subtelnie" mówiąc tak: "Jeszcze tu się szwenda ta j…a niemiecka świnia?" - opowiada Schroeder o spotkaniu z Janem Gajo. - Powiedział to w obecności innych pracowników urzędu. Było to 10 tygodni temu, a dwa tygodnie temu, gdy nie odpowiedziałem na jego "dzień dobry", użył słów stokroć bardziej obraźliwych, których nawet nie warto cytować. Dwa dni później sytuacja się powtórzyła. Musiałem przestać milczeć, bo czuję się prześladowany.

Częste wizyty Schroedera w UM związane są z jego pasją - zajmuje się tworzeniem drzew genealogicznych i heraldyką. Do ratusza chodził kserować materiały. Uważa, że takie usługi mu się należą, bo działa dla dobra gminy.

- Urzędnicy pomagali mi, aż któregoś razu przestało się to podobać sekretarzowi - zeznaje. Chce dowieść swoich racji w sądzie, gdzie zamierza wytoczyć sekretarzowi miasta proces cywilny. Ma też zamiar wystąpić do ambasady niemieckiej o… udzielenie azylu na terenie Republiki Federalnej Niemiec. - Jestem w Miastku rasistowsko prześladowany - komentuje.

Przewodniczący miastec-kiego koła Związku Mniejszości Niemieckiej zachowuje dystans z powodu - jak mówi - nieznajomości sprawy. - Nie wiem, czy do takiej sytuacji doszło. Jeśli to prawda, to sprawca powinien być ukarany - mówi Alfons Rekowski - Jana Schroedera znam, nie mogę o nim nic złego powiedzieć.

Niemiecki konsulat na razie nie wydał opinii w tej sprawie, tłumacząc, że to zbyt hipotetyczna sytuacja. Jan Gajo, sekretarz miasta zapewnia z kolei, że Jana Schroedera nie lżył. Mało tego - jego zdaniem - to on jest w tej sprawie ofiarą.

- Raz na korytarzu urzędu powiedział do mnie "Guten tag Herr Hans!". Odpowiedziałem "Dzień dobry, Janku". Następnie użył niemieckich słów, których nie rozumiałem. Poprosiłem, by mówił do mnie po polsku, a on odpowiedział "Jak dostaniesz niemieckim kijem po tych polskich plecach, to od razu nauczysz się mówić po niemiecku". Odparłem, że z powodu takiego postępowania nasza znajomość będzie sformalizowana do relacji urzędnik - petent. Odwrócił się i poszedł - opowiada Jan Gajo.

Gajo rzeczywiście, jak mówi, zwrócił uwagę urzędnikowi, by nie wydawał Schroederowi zamawianych przez niego kserokopii, bo za takie usługi trzeba w urzędzie płacić. - To może być prawdziwy powód oskarżenia o rasizm - twierdzi sekretarz.

Wersję Gajo potwierdza urzędnik Józef Michalski. - Słowo honoru. Pan Jan Gajo w mojej obecności nie obraził Jana Schroedera.
Dla Schroedera te zeznania nie są wiarygodne. Wskazuje na podległość służbową między Michalskim i Gajo.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki